Rozdział 2: Na pustyni

Rozważając (w poprzednim rozdziale) dwa pierwsze przykłady Bożych prób (Adama oraz Abrahama), zdobyliśmy nieco zrozumienia na temat Bożych powodów, jakie się za nimi kryją, a mianowicie, że Bóg chce wiedzieć, co jest w sercach ludzi. Próby przez jakie przeszedł zarówno Adam jak i Abraham nie są jednak jedynymi ilustracjami tej prawdy. Pismo naucza na przykład o Królu Ezechiaszu: „Bóg opuścił go, wystawiając go w ten sposób na próbę, aby ujawniły się w pełni zamiary jego serca.” (2 Krn 32:31, dodano podkreślenie).

Wersety takie jak ten powyższy, często powodują, że uważni Chrześcijanie podnoszą brwi ze zdziwieniem: „skoro Bóg wie już wszystko, jak może zatem sprawdzać, co jest w czyimś sercu?”

Odpowiedź na to pytanie jest naprawdę prosta. Bóg zdecydowanie wie wszystko, co można wiedzieć. Jeśli jednak człowiek wolnej woli nie zostanie wypróbowany, nie ma czego wiedzieć. Dopiero po tym, kiedy przejdzie próbę i zareaguje na nią, można coś wiedzieć.

Z pewnością w wiecznej przeszłości, Bóg mógł spojrzeć naprzód w czasie i zobaczyć reakcje ludzi wolnej woli na ich próby. O ile jednak ów ludzie wolnej woli, nie zostaliby wypróbowani w pewnym momencie w czasie, nie było by nic, na co Bóg mógłby spojrzeć w przyszłość i zobaczyć. Stąd, aby Bóg mógł przewidzieć wynik czyjejś próby, człowiek ten musi być poddany próbie w jakimś momencie w czasie. To właśnie dlatego Bóg może powiedzieć po czyjejś próbie (tak jak to uczynił po tym, jak wypróbował Abrahama) „teraz wiem”. Próba wyjawia jej wynik i kiedy już on istnieje, istnieje coś, co Bóg może przewidzieć. Bez próby i jej wyniku, nie ma niczego, co Bóg mógłby wiedzieć bądź przewidzieć. Przewidywanie wydarzeń z góry nakłada założenie, że istnieje wydarzenie do przewidzenia!

Próby Izraela

Rozważmy kilka kolejnych przykładów postaci biblijnych, które Bóg wypróbowywał. W tym rozdziale, udamy się w podróż ze starożytnymi Izraelitami do Ziemi Obiecanej, gdzie napotykali oni na kilka zamierzonych przez Boga prób. W trakcie tej drogi znajdziemy także ich zastosowanie w naszym życiu.

Opowieść o podróży Izraelitów z Egiptu do Kanaan nie jest jedynie opisem historycznym, ale także symbolem naszej własnej drogi duchowej, naszego wzrostu w Chrystusie. Dla przykładu, Izraelici zostali wybawieni od anioła zniszczenia dzięki pokropieniu nad ich drzwiami pasma z krwi paschalnego baranka. Podobnie zostaliśmy wybawieni od gniewu Bożego krwią Chrystusa, który jest w Nowym Testamencie określany jako „nasza Pascha” czy „Baranek Boży” (zobacz Wj 12:7-13).

Izraelici zostali wybawieni z niewoli oraz królestwa zła, tak samo jak my zostaliśmy wybawieni z niewoli grzechu, Szatana, śmierci duchowej, oraz królestwa ciemności.

Izraelici przeszli przez Morze Czerwone, o którym Nowy Testament naucza jako o odpowiadającemu nam chrztowi w wodzie (zobacz 1 Kor 10:2).

Gdy Izraelici stali na drugim brzegu Morza Czerwonego i widzieli ciała żołnierzy Faraona wyrzucane na brzeg, wiedzieli, że potęga ich prześladowcy została zniszczona. Tak samo my powinniśmy uświadomić sobie, że moc i władza Szatana nad naszym życiem została unieważniona.

To tylko kilka podobieństw pomiędzy „kościołem na pustyni” (zobacz Dz 7:38), a kościołem dzisiaj. A ponieważ Bóg nigdy się nie zmienia, możemy nauczyć się tego, jak Bóg działa w naszym życiu, studiując Jego relacje z ludźmi Izraela. Bóg wciąż wystawia na próby Swój lud podczas ich podróży do „ziemi obiecanej”.

Bóg ich wyprowadził aby ich wprowadzić

Bóg nie tylko wyprowadził Izrael z Egiptu, Jego zamiarem było także zabranie ich do miejsca przeznaczenia – obiecanej ziemi Kanaan. Kanaan nie jest jednak symbolem nieba w nowym przymierzu wierzących, ponieważ w niebie nie będzie walk do wygrywania. Nie ma tam także żadnych „ziemskich gigantów”. Ziemie Kanaan lepiej reprezentują zatem nasz wzrost w wierze i nasze dojście do pełnej dojrzałości w Chrystusie. Nie bądźmy zatem usatysfakcjonowani tylko wyjściem z Egiptu – tak jak niektórzy starsi święci, którzy mówią: „Zostałem zbawiony trzydzieści pięć lat temu! Jakiż to był dzień! Módlcie się wszyscy za mnie, abym wytrzymał do końca”.

Bóg wybawił nas z czegoś, aby nas w coś zaprowadzić. Rośnijmy zatem w Chrystusie i chodźmy w dobrych uczynkach, jakie dla nas Bóg przygotował (zobacz Ef 2:10). Naszym celem jest to, abyśmy stali się tacy jak Jezus oraz abyśmy byli gotowi stanąć przed Nim pewnego dnia.

Boży plan

Kiedy zaczniemy podążać śladami ludu Izraelskiego z Egiptu do Kanaan, zauważcie, że Mojżesz nie używał sygnału GPS do znajdywania najlepszej drogi do ziemi obiecanej. Sam Bóg prowadził Swój lud zgodnie z Jego boską drogą. Nikt także nie miał co do tego wątpliwości:

A Pan szedł przed nimi podczas dnia, jako słup obłoku, by ich prowadzić drogą, podczas nocy zaś jako słup ognia, aby im świecić, żeby mogli iść we dnie i w nocy. Nie ustępował sprzed ludu słup obłoku we dnie ani słup ognia w nocy (Wj 13:21-22).

Zwróćcie także uwagę, że Pan miał przynajmniej jeden dobry powód, dla którego wybrał tę drogę, by nią prowadzić lud Izraela:

Gdy faraon uwolnił lud, nie wiódł go Bóg drogą prowadzącą do ziemi filistyńskiej, chociaż była najkrótsza. Powiedział bowiem Bóg: “Żeby lud na widok czekających go walk nie żałował i nie wrócił do Egiptu” (Wj 13:17).

Bóg wiedział, że Izraelici nie byli jeszcze gotowi, aby zmierzyć się z kimkolwiek w bitwie. Ale czy było to dlatego, że nie mieli oni zorganizowanego wojska czy odpowiedniej broni? Nie, ponieważ w późniejszych walkach, Bóg wyraźnie pokazuje swojemu ludowi, że może dać im zwycięstwo nad wrogiem wbrew wszelkim przeciwnościom. Tak naprawdę, Bóg czasem nawet zwiększał szanse przeciwko Swojemu ludowi (tak jak w historii o Gedeonie).

Prostym powodem, dla którego Izraelici nie byli jeszcze gotowi do walki z Filistyńczykami, była ich wciąż słaba wiara w Boga. Spotkanie się z armią Filistyńczyków mogło wypełnić ich strachem. Bóg zatem prowadził Swój lud małej wiary drogą, która zapobiegła ich spotkaniu z Filistyńczykami.

Bóg wiedział, że jeśli Jego lud miał posiąść Ziemię Obiecaną, będzie potrzebował wzrostu w wierze, ponieważ stanie przed ogromnymi wrogami w Kanaan. Wszystkie ich walki miały być wygrane poprzez wiarę. Kiedy Izraelici w końcu posiedli Kanaan, nie było to dzięki ich sile, ale dzięki ich zaufaniu w Boga:

Ty własną ręką wygnałeś pogan, a ich zasadziłeś, starłeś narody, a im dałeś przestrzeń. Bo nie zdobyli kraju swoim mieczem ani ich nie ocaliło własne ramię, lecz prawica i ramię Twoje, i światło Twego oblicza, boś ich umiłował (Ps 44:3).

Boże sposoby budowania wiary

Postaw się na miejscu Boga. Jeśli byłbyś Nim i posiadałbyś grupę trzech milionów ludzi, dla których chciałbyś wzrostu w wierze, jak byś tego dokonał? Wiesz dokładnie co byś zrobił. Poprowadziłbyś ich do jakichś drobnych trudności, gdzie mieliby okazję tobie zaufać. Potem wyprowadziłbyś ich z problemu, mając nadzieję, że ich zaufanie do ciebie by wzrosło. I to jest właśnie to, co Bóg uczynił zaraz po wyjściu Izraela. Poprowadził Swój lud nad brzegi Morza Czerwonego, gdzie zostali uwięzieni. Nie mieli sposobności ucieczki przed zbliżającą się armią Faraona i wyglądało to, jakby mieli zostać tam zamordowani.

Bardzo interesujące jest spojrzenie na dramat Morza Czerwonego z dwóch punktów widzenia: Boga oraz Izraelitów. Zauważcie przede wszystkim, że nie ma wątpliwości, co do tego, że to Bóg poprowadził Izraelitów w te szczególne miejsce, w którym mieli rozbić obóz nad brzegami Morza Czerwonego:

Pan przemówił do Mojżesza tymi słowami: Rozkaż Izraelitom, niech zawrócą i niech rozbiją obóz pod Pi-Hachirot pomiędzy Migdol a morzem, naprzeciw Baal-Sefon. Rozbijcie namioty naprzeciw tego miejsca nad morzem (Wj 14:1-2).

Nie ma także wątpliwości, że Bożym celem w udzieleniu tych specyficznych instrukcji było zwabienie Faraona. Bóg chciał, aby Egipski despota myślał, że Izraelici są zdezorientowani, zagubieni na pustkowiu i strategicznie podatni na atak. W następnych wersetach Księgi Wyjścia, Bóg mówi:

Faraon powie wtedy: „Izraelici zabłądzili w kraju, a pustynia zamknęła im drogę.” Uczynię upartym serce faraona, i urządzi pościg za wami. Wtedy okażę potęgę moją nad faraonem i nad całym jego wojskiem. Poznają wówczas Egipcjanie, że Ja jestem Pan (Wj 14:3-4).

Widzimy zatem Boże spojrzenie z lotu ptaka na całą sytuację. Bóg postawił lud Izraela w trudnej sytuacji wyłącznie po to, by dokonać cudownego wybawienia w ich sprawie i przyniesienia chwały Swojemu imieniu.

Przetestujmy zatem siebie samych przez pryzmat próby Izraela nad Morzem Czerwonym. Jeśli byłbyś w sytuacji Izraela, co byś uczynił? Czy radowałbyś się, widząc zbliżającą się armię Faraona, wierząc, że Bóg w twojej sprawie zaraz uczyni cud? A może zareagowałbyś tak jak Izraelici, gdy wzięli pod uwagę ich kłopotliwe położenie:

A gdy się zbliżył faraon, Izraelici podnieśli oczy, a ujrzawszy, że Egipcjanie ciągną za nimi, ogromnie się przerazili… Rzekli do Mojżesza: „Czyż brakowało grobów w Egipcie, że nas tu przyprowadziłeś, abyśmy pomarli na pustyni? Cóż za usługę wyświadczyłeś nam przez to, że wyprowadziłeś nas z Egiptu?… Lepiej bowiem nam było służyć im, niż umierać na tej pustyni” (Wj 14:10-12).

Izraelici zatem nie przeszli swojej pierwszej próby. Nawet wówczas, kiedy wszystkim wydawało się, że umrą tamtego dnia, Bóg mimo wszystko rozdzielił Morze Czerwone i przeszli po suchym lądzie. Oczywiście, nawet to wymagało po ich stronie wiary, zgodnie z tym co przekazuje nam List do Hebrajczyków 11:29: „Przez wiarę przeszli Morze Czerwone jak po suchej ziemi”

Chodzić z wiarą – dosłownie

Czy możesz sobie wyobrazić przechodzenie po dnie Morza Czerwonego, kiedy po obu twoich stronach widzisz spiętrzone ściany wody i w jakiś sposób ta woda do ciebie nie dociera? Ja zawsze wyobrażam sobie dwóch Izraelitów, idących jeden za drugim przez szczelinę, podczas, gdy jeden z nich mówi do drugiego: „Niesamowite! Czy masz jakiś pomysł na to, w jaki sposób ta woda jest powstrzymywana?”. A drugi za nim odpowiada: „Nie wiem, kolego, ale czy mógłbyś iść trochę szybciej?”.

Oto interesujące pytanie: dlaczego Bóg rozdzielił Morze Czerwone zamiast wybudować na nim szybko mostu? Albo dlaczego po prostu nie sprawił, by Izraelici przefrunęli na drugą stronę brzegu? Z pewnością Bóg mógłby uczynić każde z powyższych. Dlaczego zatem tego nie zrobił? Przypuszczam, że to właśnie wymagało Jego udziału w budowaniu ich wiary. Bóg chciał, by Izraelici zaufali Mu w czasie przechodzenia na drugą stronę brzegu, by ufali, że Bóg nie pozwoli na to, aby wezbrane wody zalały ich.

Po takim doświadczeniu, Izraelici powinni mieć nieco większą ufność w Bogu, zdając sobie sprawę, że nic nie jest dla Niego niemożliwe. Powinni nauczyć się, że można zaufać Jego słowu niezależnie od tego jak niemożliwe wydają się okoliczności.

Czy widzisz jak odnosi się to do nas? Bardzo możliwe, że Bóg może zaprowadzić nas do sytuacji, w których wydaje nam się, jakbyśmy byli uwięzieni, bez ludzkiego sposobu na ucieczkę. Pan nie chce, byśmy kwestionowali Go czy narzekali – On chce, abyśmy Mu zaufali i radowali się wierząc, że może nas wybawić dzięki Swojej mocy.

Biblia mówi nam, że bez wiary niemożliwe jest podobać się Bogu (zobacz Hbr 11:6). Co oznacza „mieć wiarę”? To znaczy trzymać Boga za słowo, ufać Mu niezależnie od świadectwa innych osób lub czegokolwiek innego. Musimy jednak pamiętać o tym, że gdyby nie było testów i prób, wiara nie byłaby potrzebna. Większość cudów w Biblii zaczynało się bowiem od problemów.

Czy jesteś „marudzącym Izraelitą”? Lekarstwo dla siebie możesz znaleźć w Liście do Filipian 4:4: „Radujcie się zawsze w Panu; jeszcze raz powtarzam: radujcie się!”

Kiedy narzekamy, odzwierciedlamy brak wiary. Jeśli Bóg pozwala, by jakieś trudności stanęły na naszej drodze, tak samo jak Bóg pozwolił na to Swojemu ludowi nad Morzem Czerwonym, to z Jego punktu widzenia, jest to tylko po to, aby w twojej sprawie mógł uczynić cud. Obecne trudności są zatem wspaniałymi okazjami do czynienia cudów, a jednym z nich jest bez wątpienia twój wzrost duchowy.

Jeśli nie przejdziesz pierwszej próby…

Lud Izraela oczywiście nie przeszedł pierwszej próby nad brzegiem Morza Czerwonego. Psalm 106:7 komentuje: „Ojcowie nasi w Egipcie nie pojęli Twych cudów, nie pamiętali ogromu łask Twoich, lecz zbuntowali się przeciw Najwyższemu nad Morzem Czerwonym”.

Bóg nie poddaje się łatwo. Jeden rozdział Biblii dalej i tylko trzy dni później, prowadzi On Izraelitów do nowego miejsca, w którym będą mieli okazję znów Mu zaufać. Chmura prowadzi ich na pustynię, gdzie po trzech dniach wyczerpują się ich zapasy wody:

Szli trzy dni przez pustynię, a nie znaleźli wody. I przybyli potem do miejscowości Mara, i nie mogli pić wód, gdyż były gorzkie; przeto nadano temu miejscu nazwę Mara. Szemrał lud przeciw Mojżeszowi i mówił: Cóż będziemy pili? Mojżesz wołał do Pana, a Pan wskazał mu drewno. Wrzucił on je do wody, i stały się wody słodkie. Tam Pan ustanowił dla niego prawa i rozporządzenia i tam go doświadczał (Wj 15: 22b-25, dodano podkreślenie).

Czy kiedykolwiek czułeś się spragniony, bez sposobu na ugaszenie twojego pragnienia? Istnieje duże prawdopodobieństwo, że nie, ponieważ większość z nas ma wiele łatwo dostępnej wody czy innych napojów. Wyobraź sobie jednak, że jesteś jednym z Izraelitów, któremu kończą się zapasy wody. Twoje usta są wyschnięte, a w zasięgu wzroku nie widać ani kropli wody. W każdym z kierunków wszystko, co widzisz to piach i kamienie. Jesteś wyczerpany od chodzenia. Twoje dzieci domagają się wody, a słońce na pustyni praży coraz mocniej.

Nagle ktoś zauważa pole zieleni na horyzoncie. Czy to fatamorgana czy oaza? Każdy przyspiesza tempo kroku, zwłaszcza kiedy zauważają, że Boża chmura podąża w kierunku odległej zieleni. Zaraz potem trzy miliony pełnych nadziei ludzi, ściga się z tobą do czegoś, co z pewnością musi być oazą. Jedna z osób na czele krzyczy: „Jezioro!” i crescendo radości rośnie od odgłosów wielu mocno zadyszanych i sapiących ludzi. Pierwszy, który dociera do wody, układa usta do picia z jej powierzchni, jakby w oczekiwaniu prosto ze snu – ale nagle wypluwa wodę z grymasem. Woda jest zepsuta, niezdatna do picia. Z oczami pełnymi zdziwienia, tłumy ludzi patrzą zadyszani w kierunku nieba.

Nie możemy nie zwrócić uwagi na fakt, że to Bóg poprowadził Swój lud do tych wód, o których wiedział, że są niezdatne do picia, jeszcze zanim dotarli do nich Izraelici. Dlaczego zatem Bóg zaprowadził ich do gorzkich wód Mary?

Już przeczytaliśmy odpowiedź na te pytanie w wersecie 25. Bóg wystawił ich na próbę. Bóg chciał wiedzieć: „Czy Mój lud zaufa Mi w tej sytuacji? Czy podniosą swe ręce i będą Mnie chwalić, wierząc, że mogą być świadkami kolejnego cudu Mojego zaopatrzenia, czy będą wątpić, znów narzekając i marudząc? Czy są gotowi wziąć w posiadanie ziemię obiecaną?”.

Jest oczywiste, że Izrael nie przeszedł tej próby, a mimo tego, Bóg łaskawie sprawił, że gorzkie wody stały się słodkie.

Hiper-Suwereniści i Nie-Suwereniści

Jest to dobre miejsce, aby wspomnieć o Bożej suwerenności – temat, który rozwiniemy bardziej szczegółowo później.

Niektórzy Chrześcijanie, będąc na miejscu Mojżesza podczas incydentu z gorzką wodą w Marze, wstaliby i oświadczyli: „Wiemy, że Bóg ma wszystko pod kontrolą i nie dzieje się to bez powodu. Nie kwestionujmy Boga, ale zaufajmy Mu. Z pewnością Ma jakiś nieznany dla nas powód, dla którego chce, abyśmy pili te gorzkie wody. Poza naszym rozumieniem jest dlaczego chce, abyśmy wszyscy się pochorowali bądź pomarli, ale nie możemy Go kwestionować. Jego drogi są większe niż nasze”. Wtedy zaczęliby pobożnie pić wody i wszyscy śmiertelnie by się rozchorowali.

Inni Chrześcijanie byliby skłonni zareagować zupełnie odmiennie. Jeden z ich mówców wstałby i ogłosił: „Wiemy, że Bóg jest zawsze dobry dla Swojego ludu. Pismo naucza, że Bóg jest miłością. Nie ma zatem możliwości, aby to właśnie Bóg mógł nas zaprowadzić do takiego miejsca! To musiał być szatan! Zostaliśmy oszukani, skarćmy zatem diabła i wróćmy tą samą drogą do miejsca, w którym mieliśmy pewność, że to Bóg nas prowadził!”

Myślę, że możesz zauważyć jak obydwa z tych punktów widzenia są częściowo właściwe, ale także częściowo błędne. Pierwsza grupa „hiper-sowerenistów” ma rację, mówiąc, że Bóg jest w suwerennej kontroli nad okolicznościami. Są jednak w błędzie wierząc, że wszystko, co się dzieje jest finalnie Bożą wolą dla nich.

Druga grupa „nie-suwerenistów” ma rację wierząc, że Bóg ich kocha i chce, by byli błogosławieni. Są jednak w błędzie, nie widząc suwerennego Bożego planu, jaki się wypełnia na ich drodze. Dla nich, cokolwiek, co przynosi trudności, nie ma Bożego celu. Jest tutaj równowaga, i mam nadzieję, że na końcu tej książki będziesz mieć jej właściwe zrozumienie.

Jeśli Bóg przyprowadza nas w trudne miejsca bądź pozwala, aby spotykały nas trudności, nie oznacza to, że Bóg nas nie kocha. Ponadto, nie oznacza to, że Bóg chce, abyśmy z pokorą zaakceptowali te trudności jako los w naszym życiu. Bóg chce, abyśmy pewnie zaufali Jego objawionej woli w trudnościach tych wydarzeń, wierząc, że Bóg dotrzyma Swoich obietnic. Bóg chce, abyśmy wykorzystali owe trudności jako pomost w budowaniu większej wiary oraz dojrzałości duchowej.

Trzecia próba

Jeśli nie przejdziemy jednej z Bożych prób, zazwyczaj oznacza to, że będziemy mieli szansę na przejście kolejnej próby. Proces ten może być powtarzany, aż do momentu, kiedy ją przejdziemy bądź udowodnimy, że jesteśmy beznadziejnym przypadkiem.

Jeśli przejdziemy jedną z Bożych prób, zazwyczaj oznacza to, że jesteśmy awansowani do pozycji większych błogosławieństw oraz owoców.

Jak czytaliśmy, lud Izraela nie przeszedł drugiej próby na pustyni, a Bóg łaskawie dał im kolejną szansę, by mogli Mu zaufać. Zaledwie kilka wersetów po wydarzeniach z gorzkimi wodami w Marze, Bóg znów doświadcza Swój lud. Tym razem Jego próba nie była skoncentrowana na tym, aby Jego lud znów poczuł się spragniony – tym razem Bóg pozwolił im, aby byli nieco głodni:

I zaczęło szemrać na pustyni całe zgromadzenie Izraelitów przeciw Mojżeszowi i przeciw Aaronowi. Izraelici mówili im: Obyśmy pomarli z ręki Pana w ziemi egipskiej, gdzieśmy zasiadali przed garnkami mięsa i jadali chleb do sytości! Wyprowadziliście nas na tę pustynię, aby głodem umorzyć całą tę rzeszę (Wj 16:2-3).

Niestety, znów okazali niewiarę i już w następnym wersecie czytamy, że Bóg odpowiedział im poprzez przygotowanie kolejnej próby, dając Izraelitom kolejną szansę, aby mogli Mu zaufać:

Pan powiedział wówczas do Mojżesza: „oto ześlę wam chleb z nieba, na kształt deszczu. I będzie wychodził lud, i każdego dnia będzie zbierał według potrzeby dziennej. Chcę ich także doświadczyć, czy pójdą za moimi rozkazami czy też nie. Lecz w dniu szóstym zrobią zapas tego, co przyniosą, a będzie to podwójna ilość tego, co będą zbierać codziennie” (Wj 16:4-5, dodano podkreślenie).

Czy lud Izraelski przeszedł tę próbę? Niestety nie, ponieważ pierwszego dnia niektórzy zaczęli zbierać za dużo manny, a inni z kolei zbierali jej za mało. Nadal, każda porcja cudownie (i łaskawie) zmieniała się dokładnie w jeden „omer” – porcję, którą Bóg określił jako tą, którą każdy miał zebrać (zobacz Wj 16:17-18).

Bóg powiedział również, że nikt nie może „pozostawić żadnej porcji aż do rana”, ale niektórzy tak czynili. W rezultacie, na mannie pojawiały się robaki i stawała się ona popsuta, tak jak Bóg ostrzegał. Oczywiście ci, którzy zgromadzali więcej niż ponad to, co Bóg nakazał czy ci, którzy starali się część zostawić na następny dzień, wyraźnie pokazywali, że wątpili w to, że Bóg zaopatrzy ich każdego dnia.

Kilka razy w przeszłości ja sam musiałem zaufać Bogu o dzienne zaopatrzenie. Bóg zawsze był wierny. Raz, podczas chudych lat, około dwadzieścia lat temu, ktoś kogo ledwo znałem zatrzymał się i podarował mi oraz mojej żonie kupony na zakupy o wartości pięćdziesięciu dolarów. Bóg zaopatrzył. „Daj nam chleba powszedniego” stało się modlitwą, którą rozumieliśmy doskonale.

To był dla mnie cenny czas chodzenia z Bogiem. Nauczyłem się Mu ufać, a moja wiara rosła. Jeśli uwierzysz Bogu, trudności będą czasem, w którym zobaczysz cuda.

Wracając do Izraelitów

Lud Izraela nie powinien był zwątpić, że Bożą wolą dla nich było, aby mieli zarówno jedzenie jak i wodę. W obu sytuacjach, zamiast narzekać, powinni byli zacząć modlić się i chwalić Boga, wierząc, że On ich zaopatrzy. Patrząc czterdzieści lat wstecz na wydarzenia, o których dopiero przeczytaliśmy, Mojżesz napisał poniższy, inspirowany przez Boga, a zarazem bardzo interesujący komentarz:

Pamiętaj na wszystkie drogi, którymi cię prowadził Pan, Bóg twój, przez te czterdzieści lat na pustyni, aby cię utrapić, wypróbować i poznać, co jest w twym sercu; czy strzeżesz Jego nakazu, czy też nie. Utrapił cię, dał ci odczuć głód, żywił cię manną, której nie znałeś ani ty, ani twoi przodkowie, bo chciał ci dać poznać, że nie samym tylko chlebem żyje człowiek, ale człowiek żyje wszystkim, co pochodzi z ust Pana (Pwt 8:2-3, dodano podkreślenie).

Bóg chciał, aby ludzie Izraela nauczyli się polegać na Nim we wszystkim. Oni jednak byli podobni do wielu z nas, byli samowystarczalni oraz dumni. W rezultacie, Bóg musi nauczyć nas tych samych lekcji, pozwalając okolicznościom w naszym życiu do zmuszenia nas do patrzenia właśnie na Niego.

Wszystkie te trapiące nas sytuacje, ukazują nam, że Bóg działa po to, aby przyprowadzić nas do pełnej dojrzałości – abyśmy stawali się tacy jak Jezus. On był pełen wiary i zupełnie zależny od Swego Ojca, a więc i my powinniśmy tacy być.

Mojżesz zakończył swoje przemówienie tymi szczególnymi słowami:

On żywił cię na pustyni manną, której nie znali twoi przodkowie, chcąc cię utrapić i wypróbować, aby ci w przyszłości wyświadczyć dobro (Pwt 8:16).

Bożym celem w wystawianiu na próbę Jego ludu jest to, aby w końcu uczynić im dobro, które to właśnie jest Jego celem w wystawianiu ich na próbę.

Jak wystawianie przez Boga na próby może mieć rezultat w czymś ostatecznie dobrym? Jest na to kilka sposobów.

Po pierwsze, człowiek, który ufa Bogu pośrodku różnych przeciwności, to taki człowiek, któremu Bóg może zaufać większymi błogosławieństwami, ponieważ wykazuje, że to właśnie Bóg jest dla niego źródłem.

Pozwólcie, że odniosę się do tej prawdy biorąc pod uwagę pieniądze, jako, że Biblia mówi nam, że całe nasze bogactwo jest pod Bożym zarządzaniem. Wierzący, któremu się dobrze wiedzie, nie zdając sobie sprawy z tego, że to właśnie Bóg pozwolił mu na to, by mu się wiodło, to wierzący, którego pieniądze mogą równie dobrze odsunąć od Boga. To jest dokładnie to, przed czym ostrzegał Mojżesz w następnym wersecie, w którym czytamy:

Obyś nie powiedział w sercu: To moja siła i moc moich rąk zdobyły mi to bogactwo. Pamiętaj o Panu, Bogu twoim, bo On udziela ci siły do zdobycia bogactwa (Pwt 8:17-18a).

Człowiek, który wie, że Bóg jest źródłem jego bogactwa to człowiek, któremu Bóg może zaufać bogactwem – ponieważ będzie wtedy lepszym zarządcą tego, co zostało mu powierzone, budując sobie skarb nie na ziemi a w niebie. A nawet więcej, człowiek, który ufa Bogu podczas prób to także człowiek, któremu Bóg może zaufać większymi obowiązkami. Jeśli nie możemy przezwyciężyć małych wyzwań, które odsunęłyby nas od czynienia małych rzeczy dla Boga, jak możemy kiedykolwiek oczekiwać, że przezwyciężymy większe trudności, wysyłane w naszą stronę przez szatana, kiedy Bóg wzywa nas do czynienia dla Niego jeszcze więcej? Jak zostało powiedziane „Wielka wiara jest owocem wielkich walk. Wielkie świadectwa są wynikiem wielkich prób. Wielkie zwycięstwa mogą przyjść tylko po wielkich próbach”.

Dążmy zatem do tego, byśmy okazali się wiernymi, ufającymi Bogu w próbach, a On będzie promował nas do miejsc jeszcze większej wiary. Nasza wiara będzie stale wzrastać, gdy będziemy żywić ją Bożym Słowem oraz ćwiczyć ją pośrodku naszych doświadcze