Urodzony po to, by umrzeć

ROZDZIAŁ SZÓSTY

Czy widziałeś film Dziesięć przykazań, nakręcony przez legendarnego Cecila B. DeMille’a? Nawet jeśli jesteś wśród nielicznych, którzy w jakiś sposób przegapili ten film, na pewno znasz historię Mojżesza i exodusu Izraelitów z egipskiej niewoli. Pamiętasz różne plagi – żaby, szarańcze, grad itd. – które spadły na Egipt? Poprzez dziesięć okropnych katastrof Bóg w końcu przekonał Faraona, że w jego najlepszym interesie leży uwolnienie wszystkich izraelskich niewolników.

Uwielbiam tę scenę w filmie, kiedy Mojżesz podnosi laskę, a Bóg dzieli Morze Czerwone tak, że Izraelici mogą przejść przez nie suchą stopą. Jednakże dzisiaj, kiedy wspominam ten film, który oglądałem jako dziecko, zdaję sobie sprawę, że pominąłem wtedy najważniejszy aspekt historii wyjścia Izraelitów z ziemi egipskiej. Ten dramat zawiera w sobie sekret Bożego planu dla ludzkości. Pozwól, że się z tobą nim podzielę.

Bezstronność Bożego sądu

Księgę Wyjścia rozpoczyna opis bestialskiego planu Faraona, którym – poprzez dokonanie dzieciobójstw – chciał ograniczyć rosnącą liczbę ludności Izraela. Bojąc się, że Izrael mógłby stać się mocniejszy niż Egipt, Faraon zarządził, że każde izraelskie niemowlę płci męskiej zostanie żywe wrzucone do Nilu.

Właśnie w tym tragicznym momencie narodził się Mojżesz. Może pamiętasz, jak dzięki pływającemu koszykowi, który zrobiła jego matka, stało się możliwym uratowanie Mojżesza przez córkę Faraona.

Osiemdziesiąt lat później, Bóg przykuł uwagę Mojżesza poprzez płonący krzew i powołał go, by wyprowadził Izraelitów z Egiptu do Ziemi Obiecanej. Był tylko jeden problem: Faraon nie chciał uwolnić swojej taniej siły roboczej.

Bóg konsekwentnie zsyłał nieprawdopodobne plagi na Egipt. Zakończyły się nocą, podczas której zmarli wszyscy pierworodni synowie egipscy. Dopiero tej nocy Faraon i Egipcjanie pozwolili, aby Izraelici opuścili ich kraj.

Niektórzy ludzie, którzy nigdy nie zastanawiali się nad tym głębiej, zadają pytania o uczciwość Bożego sądu nad Egipcjanami. Pytają: „Co było takiego szczególnego w Izraelitach, że Bóg faworyzował ich bardziej niż Egipcjan?”

Odpowiedź nie jest taka trudna: Bóg działał w doskonałej miłości i dlatego również w doskonałej sprawiedliwości. Egipcjanie wykorzystywali Izraelitów przez lata, używali ludzi stworzonych na Boży obraz jako swoich niewolników. Wprowadzili w życie barbarzyński system dzieciobójstwa, który przyniósł niewypowiedziane cierpienie do izraelskich rodzin. Kochający Bóg nie mógł pozostać obojętny.

Na co zasłużyli starożytni Egipcjanie? Zasłużyli na śmierć. Ludzie, którzy zabijają dzieci innych ludzi zasługują na śmierć. Jednak Bóg okazywał im łaskę przez lata, dając im czas, aby pokutowali. Ale w końcu musiał zadziałać. To miłość i sprawiedliwość tego wymagały.

Bóg posłał Mojżesza, aby Izrael otrzymał wolność. Kiedy Faraon odmówił, a dodatkowo dodał Izraelitom pracy, Bóg zesłał pierwszą plagę – woda w Egipcie zamieniła się w krew. Nieprawdopodobne, ale Faraon zatwardził wtedy swoje serce! Dlatego Bóg zesłał drugą, a potem trzecią i czwartą uciążliwą plagę.

Po każdej pladze Faraon zatwardzał swoje serce. W końcu przyszedł ostatni sąd: wszyscy pierworodni synowie egipscy umarli w ciągu jednej nocy.

Każdy Boży sąd zawiera w sobie łaskę

Zbyt wielu ludzi widzi w tej historii jedynie Boży sąd. Ale czy możesz dostrzec w niej także niesamowitą Bożą łaskę? Faraon mógł odsunąć ostateczną Bożą karę, jeśli tylko by wziął pod uwagę Boże ostrzeżenie. Ale nie zrobił tego.

Myślę, że wszyscy zgodzimy się z tym, że Faraon i Egipcjanie zasłużyli nawet na gorszą karę niż ta, którą otrzymali. Nie ma wątpliwości, że gdyby śmierć ich pierworodnych synów nie doprowadziła do tego, że uwolnili Izraelskich niewolników, Bóg zesłałby na nich jeszcze bardziej surową karę. Ostatecznie mogli otrzymać to, na co zasłużyli naprawdę: całkowite unicestwienie.

Czy to było uczciwe, że wszyscy pierworodni synowie Egiptu zmarli? Tak, Egipcjanie jedynie zebrali to, co posiali. I co ważne: nadal otrzymali mniej niż na to zasłużyli.

Koszt, który nie jest poniesiony w tym życiu, będzie poniesiony w przyszłym. Częściowe poniesienie kosztów w tym życiu służy temu, aby nas ostrzec, ponieważ Bóg jest doskonale sprawiedliwy. Jak mówi Biblia, Bóg „odda każdemu według uczynków jego” (Rz 2:6). Tego możesz być pewny.

Nikt, naprawdę nikt, nie ma prawa narzekać, że Bóg potraktował go niesprawiedliwie. Nie tylko Bóg nie traktuje nas niesprawiedliwie, ale On traktuje nas bardzo łaskawie.

Nie jest tak, że otrzymaliśmy to, na co nie zasłużyliśmy, ale raczej że nie otrzymaliśmy tego, na co tak naprawdę zasłużyliśmy. Każdemu z nas została okazana większa łaska niż na nią kiedykolwiek zasłużyliśmy – zupełnie tak jak ludziom w starożytnym Egipcie.

Kiedy ktoś cierpiący mówi: „Czym sobie na to zasłużyłem?” okazuje pychę. Powinien raczej zapytać: „Dlaczego przechodzę przez to tak łatwo?”

Kiedy woda zamieniła się w Egipcie w krew, żaden Egipcjanin nie mógł powiedzieć: „Czym sobie na to zasłużyliśmy?”. Tylko dwa pytania mogły być słuszne w Bożych uszach: „Dlaczego Bóg był tak dobry, że odkładał obecny sąd przez tak długi czas?” i „Dlaczego teraz, kiedy Bóg nas sądzi, nadal nie otrzymujemy w pełni tego, na co naprawdę zasłużyliśmy?”

Egipcjanie powinni na swoich kolanach wyznawać: „Byliśmy samolubni, ale dziękujemy Bogu za całą łaskę, którą nam okazywał przez tak wiele lat. Doceniamy to, że nas ostrzega przed wiecznym sądem poprzez ten obecny. Teraz wiemy, że jeśli nie będziemy pokutować, w końcu dostaniemy wszystko na co zasługujemy.”

Nikt, nigdy, nie ma prawa być złym na Boga.

Dlaczego złe rzeczy dzieją się dobrym ludziom

W jednym ze swoich nauczań, Jezus wspomniał dwie tragedie, które w jasny sposób pokazują, jak – z Bożego punktu widzenia – powinna wyglądać nasza postawa wobec cierpienia. Zwłaszcza wtedy, gdy wygląda ono na niezasłużone:

W tym samym czasie przybyli do niego [Jezusa] niektórzy z wiadomością o Galilejczykach, których krew Piłat pomieszał z ich ofiarami. I odpowiadając, rzekł do nich: Czy myślicie, że ci Galilejczycy byli większymi grzesznikami niż wszyscy inni Galilejczycy, że tak ucierpieli? Bynajmniej, powiadam wam, lecz jeżeli się nie upamiętacie, wszyscy podobnie poginiecie. Albo czy myślicie, że owych osiemnastu, na których upadła wieża przy Syloe i zabiła ich, było większymi winowajcami niż wszyscy ludzie zamieszkujący Jerozolimę? Bynajmniej, powiadam wam, lecz jeżeli się nie upamiętacie, wszyscy tak samo poginiecie. (Łk 13:1-5).

Jezus wskazał na to, że ci, którzy zmarli w tych dwóch tragediach byli grzesznikami – ale nie większymi niż ktokolwiek inny. Grzesznik, który umarł otrzymał to, na co zasłużył. Grzesznik, który nadal żyje nie otrzymał jeszcze tego, na co zasłużył. Łaskawie dostaje czas, aby pokutować. Ale jeśli nie będzie pokutować on także otrzyma to, na co zasłużył.

Ci, którzy słuchali Jezusa (zupełnie jak ludzie dzisiaj) zadawali złe pytanie. Zamiast pytać „Chciałbym wiedzieć, co ci ludzie zrobili, że zasłużyli sobie na śmierć?” powinni zadać pytanie „Chciałbym wiedzieć, dlaczego ja jeszcze żyję?”

Jeśli bylibyśmy uczciwi i patrzyli na siebie tak, jak widzi nas Bóg, wtedy właściwe pytanie, które wszyscy powinniśmy sobie zadać brzmi: „Dlaczego nie cierpię bardziej za mój egoizm?” W zasadzie najbardziej odpowiednim pytaniem byłoby: „Dlaczego już teraz nie smażę się w piekle?”

Odpowiedź oczywiście jest taka, że Bóg okazuje nam wszystkim niezwykłą łaskę. Kiedy pytamy o Bożą sprawiedliwość, obnażamy naszą pychę. Sądzimy, że zasługujemy na lepsze traktowanie.

Dlaczego złe rzeczy przytrafiają się dobrym ludziom? To pytanie zawiera błędne założenie. Wszyscy powinniśmy się zastanowić „Dlaczego cokolwiek dobrego dzieje się komukolwiek?” Według Jezusa, nikt nie jest dobry, tylko jeden Bóg (zobacz Mk 10:18). Ponieważ nikt z nas nie jest dobry, wszyscy zasłużyliśmy jedynie na zło.

Jezus kontynuuje swoją lekcję na temat Bożej niezasłużonej łaski:

I powiedział to podobieństwo: Pewien człowiek miał figowe drzewo zasadzone w winnicy swojej i przyszedł, by szukać na nim owocu, lecz nie znalazł. I rzekł do winogrodnika: Oto od trzech lat przychodzę, by szukać na tym figowym drzewie owocu, a nie znajduję. Wytnij je, po cóż jeszcze ziemię próżno zajmuje? A tamten odpowiadając rzecze: Panie, pozostaw je jeszcze ten rok, aż je okopię i obłożę nawozem, może wyda owoc w przyszłości; jeśli zaś nie, wytniesz je (Łk 13:6-9).

To jest doskonały obraz Bożej sprawiedliwości i łaski. Drzewo figowe, na którym nie ma owocu zasługuje na to, by je wyciąć. Ale została okazana mu łaska na jeszcze jeden rok – w nadziei, że przyniesie owoc. Jeśli nie zrodzi owocu w czwartym roku, zostanie ścięte. Kiedy ten czas nadejdzie, pytanie nie będzie brzmiało „Dlaczego zostało ścięte?” ale „Dlaczego nie zostało ścięte rok wcześniej?”

Niezasłużona łaska nad Izraelem

A co z Izraelitami? Czy oni zasłużyli poprzez swoją świętość i czystość, na to, by zostać uwolnionymi z egipskiej niewoli? Nie, Izraelici z całą pewnością także byli samolubni podczas swoich kontaktów z innymi. Na pewno nie byli tak okrutni jak Egipcjanie, ale nie prowadzili swojego życia w poświęceniu dla innych. Wiemy, że Mojżesz usiłował przerwać walkę dwóch Izraelitów (2 Moj 2:13). Co więcej, jedna z żydowskich tradycji mówi, że przyczyną dla której Bóg pozwolił, by Izraelici zostali podbici przez Egipt był ich grzech. Ponad to wielokrotnie już po wyjściu z Egiptu, Izraelici okazywali swój egoizm i chciwość (zobacz 4 Moj 11 :4, 31-34, 12:1-10, 14:1-4, 16:1-3).

Więc dlaczego Bóg ich uwolnił? Czy ich cierpienie w ciągu wielu lat – śmierć ich maleńkich dzieci, konieczność ciężkiej pracy – wystarczyło, by zapłacić za ich grzechy? Czy otrzymali wszystko, na co zasłużyli? Czy Bóg był zobligowany, by ich uwolnić ponieważ ich rachunek w relacji z Nim został wyrównany?

Zdecydowanie nie.

Jeśli Bóg pokazał coś oczywistego w noc wyjścia z Egiptu, to pokazał Izraelowi, że oni także otrzymali łaskę, na którą nie zasłużyli.

W dzień przed wyjściem z Egiptu, Bóg rozkazał, aby każda żydowska rodzina wzięła jednoroczną owcę i zabiła ją o zmierzchu. Następnie mieli wziąć trochę krwi z tej owcy i zrobić nią znak na drzwiach wejściowych, ponieważ Bóg zamierzał przejść przez Egipt i zabić każdego pierworodnego syna. Jednak Bóg obiecał, że pominie te domy izraelskie, na których zobaczy znak krwi. W ten sposób Izraelici mogli uniknąć Jego kary.

To była pierwsza Pascha Żydowska. Chrześcijanie w tym samym czasie świętują Wielkanoc, i mają rację, co wkrótce zobaczymy.

Co było doniosłego w święcie Paschy? Po pierwsze, zobaczyliśmy, że Bóg rozkazał każdej rodzinie podciąć gardło – jednorocznej owieczce – całej bialutkiej, puszystej i obrazującej niewinność – nie dorosłej owcy.

To brzmi nieco barbarzyńsko, zwłaszcza dla tych, którzy są jedynie przyzwyczajeni do kupowania nóżek owczych na stoisku mięsnym. Kiedy cieszymy się naszym posiłkiem, raczej nie myślimy o tym, jak ta śliczna, mała owieczka musiała być zabita zanim została ugotowana.

Dlaczego Bóg zarządził taką rzecz? Jeśli już coś musi być zabite to dlaczego nie stary koń czy wycieńczona świnia? Dlaczego niewinna, mała owieczka?

Bóg uczył w ten sposób Izraela zasady reprezentacyjnego zastąpienia, która mówi, że niewinny umiera za grzechy winnych. Owieczka została wybrana, ponieważ jest przykładem niewinności. Została zabita ponieważ otrzymała to, na co zasłużył każdy Izraelita – śmierć. I krew, która była pomazana na drzwiach domów chroniła tych, którzy byli wewnątrz przed Bożym gniewem, zobowiązując Go do „pójścia dalej”. Krew oznaczała, że sprawiedliwość została już dokonana w sprawie tych, którzy są w środku.

Doskonała ofiara

Jak śmierć owcy mogła wystarczająco zapłacić za grzechy ludzi? Odpowiedź brzmi: nie mogła. Nowy Testament naucza, że jest niemożliwym, aby krew zwierzęcia mogła zgładzić grzechy (zobacz Hb 10:4).

Te małe owieczki jedynie służyły do tego, aby reprezentować Doskonałą Ofiarę, która pewnego dnia całkowicie zadośćuczyni wymogom boskiej sprawiedliwości dla wszystkich ludzi.

Tą Doskonałą Ofiarą nie mogłoby być żadne zwierzę. Musiał to być człowiek. Tylko śmierć człowieka mogła całkiem zrekompensować ludzkie grzechy.

Ta osoba musiałaby być kimś więcej niż tylko człowiekiem, ponieważ śmierć jednej osoby może sprawiedliwie odkupić winę jedynie jednej innej osoby. Doskonałą Ofiarą mógłby być ktoś, kto jest wart o wiele więcej niż wszystkie ludzkie istoty połączone razem.

Ta osoba musiała być bez grzechu, doskonale niewinna, bez cienia egoizmu. Osoba splamiona grzechem nigdy nie mogłaby zadośćuczynić grzechom innych ludzi, ponieważ sama byłaby Bożym dłużnikiem.

Ta osoba, która mogłaby być Doskonałą Ofiarą mogła być jedynie Bogiem w ludzkim ciele.

Tą osobą był Jezus Chrystus.

To o Jezusie anioł mówił Józefowi, że „zbawi lud swój od grzechów jego” (Mt 1:21).

To Jezusa zapowiadał Jan Chrzciciel jako „Baranka Bożego, który gładzi grzechy świata” (J 1:29).

To Jezusa apostoł Paweł nazwał „naszą paschą” (1 Kor 5:7).

To był Jezus – ten, który zdecydowanie szedł do Jerozolimy i który został ukrzyżowany podczas święta Paschy w 32 roku n.e.

To wydarzenie było kulminacją Bożego zamierzonego planu. Planu, który zawierał sposób na to, by potępieni mężczyźni i kobiety mogli uniknąć zasłużonego gniewu Bożego. Tego dnia boska sprawiedliwość została wykonana przez nieprzymuszonego, bezgrzesznego zastępcę. Teraz grzesznicy mogą skorzystać z wiecznej Bożej łaski.

Śmierć Chrystusa na krzyżu wypełniła to, co każdego święta Paschy przez tysiąclecia zwiastowała śmierć owcy: cena za nasze uwolnienie od Bożego gniewu została całkowicie zapłacona.

Kiedy Jezus zawołał z krzyża w swoim ostatnim tchnieniu „Wykonało się”, nasze zbawienie zostało nabyte – raz i dla wszystkich. To jest główny temat Biblii.

Odwrócenie Bożego gniewu

Zbyt wielu myśli, że celem dla którego Jezus przyszedł na świat było „pokazać nam, jak żyć.” Inni uważają, że Jego śmierć była jedynie jeszcze jednym nieszczęśliwym wypadkiem, kiedy dobra osoba jest męczennikiem jakiejś ważnej sprawy. Jezus na pewno uczył nas, jak żyć i to prawda, że umarł za ważną sprawę. Ale o wiele istotniejszą przyczyną dla której Jezus przyszedł na ziemię było to, by oddać swoje życie za nasze grzechy.

Jezus urodził się po to, aby umrzeć.

On wiedział o tym i ogłaszał:

„Albowiem Syn Człowieczy nie przyszedł, aby mu służono, lecz by służyć i oddać swe życie na okup za wielu” (Mk 10:45; dodano uwydatnienie).

To był Boży zamierzony plan. Siedemset lat przed narodzinami Jezusa w Betlejem, prorok Izajasz zapowiedział Jego przyjście i cel, dla którego nadejdzie:

Lecz on zraniony jest za występki nasze, starty za winy nasze. Ukarany został dla naszego zbawienia, a jego ranami jesteśmy uleczeni. Wszyscy jak owce zbłądziliśmy, każdy z nas na własną drogę zboczył, a Pan jego dotknął karą za winę nas wszystkich… [On] wielu usprawiedliwi i sam ich winy poniesie (Iz 53:5-6, 11b; dodano uwydatnienie).

Apostoł Paweł napisał, że śmierć Jezusa za nasze winy jest najważniejszą duchową prawdą chrześcijańskiej wiary:

Najpierw bowiem podałem wam to, co i ja przejąłem, że Chrystus umarł za grzechy nasze według Pism… (1 Kor 15:3; dodano uwydatnienie).

Jeden biblijny termin używany na opisanie tego, co Jezus zrobił na krzyżu to przebłaganie. Oznacza to „odwrócić gniew.” Apostoł Jan wyjaśnia, że Boża miłość najpełniej okazała się w przebłagalnym dziele Jego Syna:

W tym objawiła się miłość Boga do nas, iż Syna swego jednorodzonego posłał Bóg na świat, abyśmy przezeń żyli. Na tym polega miłość, że nie On nas umiłował i posłał Syna swego jako ubłaganie za grzechy nasze. (1 J 4:9-10; dodano uwydatnienie).

Największa korzyść, która dzięki ofierze Jezusa jest dla nas możliwa to odwrócenie Bożego gniewu (zobacz Rz 5:9). A to z kolei sprawia, że dla każdej osoby, która dostąpiła przebaczenia, dostępnych jest wiele innych błogosławieństw.

Czy ofiarna śmierć Jezusa automatycznie gwarantuje, że każda osoba uniknie piekła i będzie żyła na wieki w niebie? Nie, każdy musi spełnić pewne wymagania, jeśli chce doświadczyć tego, co Chrystus uczynił możliwym.

Zauważ w poniższym słowie, że chociaż śmierć Jezusa zapewnia nasze pojednanie z Bogiem, to naszą odpowiedzialnością jest, aby dostąpić pojednania:

Wszak Chrystus, gdy jeszcze byliśmy słabi, we właściwym czasie umarł za bezbożnych. Rzadko się zdarza, że ktoś umrze za sprawiedliwego; prędzej za dobrego gotów ktoś umrzeć. Bóg zaś daje dowód swojej miłości ku nam przez to, że kiedy byliśmy jeszcze grzesznikami, Chrystus za nas umarł. Tym bardziej więc teraz, usprawiedliwieni krwią jego, będziemy przez niego zachowani od gniewu. Jeśli bowiem, będąc nieprzyjaciółmi, zostaliśmy pojednani z Bogiem przez śmierć Syna jego, tym bardziej, będąc pojednani, dostąpimy zbawienia przez życie jego. A nie tylko to, lecz chlubimy się też w Bogu przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa, przez którego teraz dostąpiliśmy pojednania. (Rz 5:6-11; dodano uwydatnienie).

Jak dostępujemy pojednania, które zostało nam dane? W następnym rozdziale odpowiem na to pytanie. Zobaczymy, czego Bóg oczekuje od każdego z nas.

Manifestacja krzyża

W śmierci Jezusa na krzyżu, widzimy Bożą świętość, sprawiedliwość i miłość doskonale złączone w jednym akcie. Boża miłość objawiła się w tym, że Jezus umarł w nasze miejsce, abyśmy nie cierpieli naszej zasłużonej kary.

Jezus powiedział „Większej miłości nikt nie ma nad tę, jak gdy kto życie swoje kładzie za przyjaciół swoich” (J 15:13). Jak Bóg mógłby okazać większą miłość?

Boża sprawiedliwość objawiła się w tym, że On nie wybaczył nam bez poniesienia kary. Jeśli tak by zrobił, byłby słusznie oskarżony o niesprawiedliwość i w konsekwencji niedoskonałą miłość i moralność. Zatem Bóg wydał należny wyrok – Jego gniew wyleje się w sposób sprawiedliwy – ale na Bezgrzesznego Zastępcę, który dobrowolnie pójdzie na krzyż zamiast nas.

W jaki sposób Boży gniew mógł spaść na naszego Zastępcę?

Po pierwsze, Boży gniew spadł na Jezusa podczas męki biczowania i ukrzyżowania.

Kiedy krew sącząca się od korony cierniowej wciśniętej na głowę spływała po Jego twarzy, plecy Jezusa były poszarpane na kawałki przez rzymskie bicze. Każdy skórzany sznur bicza był zakończony kawałkami metalu i szarpał kości, zanurzając się w nich i rozdzierając bez litości. Każdy z nich wdzierał się w plecy Jezusa trzydzieści dziewięć razy. Historia podaje, że w tej samej sytuacji słabsi ludzie umierali z bólu. Ale to był dopiero początek cierpień Jezusa.

Następnie Jezus był zmuszony do niesienia na swoich krwawiących plecach krzyża, aż do momentu kiedy upadł na kolana z wyczerpania. Na miejscu ukrzyżowania, kaci zdarli z Niego ubranie i rozpostarli Jego ramiona, które były już splamione krwią. Z okrutną precyzją wbijali metalowe gwoździe w nadgarstki i stopy.

W końcu krzyż, do którego został przybity został podniesiony i postawiony w dołku, który utrzymywał go prosto.

Podczas ukrzyżowania, całe ciało ofiary opierało się na miejscach, w których gwoździe przechodziły przez stopy i nadgarstki. Ból był rozdzierający. Każdy oddech stawał się nieustającą walką. Jeśli skazany chciał wziąć oddech, musiał podciągnąć się na gwoździu wbitym w jego stopy. Tylko w ten sposób mógł uwolnić płuca.

To było najgorsze dla tych, których plecy zostały poranione przez biczowanie. Kiedy ofiara nabierała powietrza krzyż mógł obetrzeć jej dopiero co złamane kości, a wtedy z powodu bólu ofiara mogła zsunąć się z krzyża i zawisnąć jedynie na swoich przybitych rękach.

Większość z tych, którzy byli ukrzyżowani umarła na skutek uduszenia, ponieważ w końcu nie mieli siły, by nabrać powietrza na jeszcze jeden oddech. To dlatego żołnierze rzymscy na koniec złamali nogi dwóch złoczyńców, którzy byli ukrzyżowani po obu stronach Jezusa. To przyspieszyło ich śmierć.

Jezus był umęczony już wcześniej. Nie było potrzeby łamać Mu nóg. Jezus umarł na krzyżu w zaledwie kilka godzin.

Opuszczony dla ciebie

Tortura ukrzyżowania jest zbyt straszna, aby ją sobie wyobrazić, ale Jezus cierpiał o wiele więcej i to w sposób zupełnie niepojęty dla naszego ludzkiego umysłu.

W niewyjaśniony sposób, Boży gniew spadł na Jezusa i spowodował o wiele większy ból i cierpienie niż fizyczne doznanie krzyża. Cała wina ludzkości – nienawiść, pożądliwość, zło, duma, egoizm – została umiejscowiona w Jezusie.

W strasznym oczekiwaniu sprawiedliwości, Jezus upadł na swoją twarz i modlił się, aby jeśli to możliwe, ten kielich został od Niego oddalony. Ale raczej zamiast powiedzieć „Amen”, dodał „Wszakże nie moja, lecz twoja wola niech się stanie” (Łk 22:42).

Nie możemy ogarnąć cierpienia Jezusa na krzyżu – tortury wiecznego piekła zostały złączone w trzy godziny i złożone na jednego człowieka. On odczuł dotkliwą samotność, beznadzieję i rozpacz, winę, żal, strach, rosnące pragnienie tych, którzy cierpią niekończące się tortury potępienia.

Najgorsze ze wszystkiego było to, że Jezus czuł strach tych, którzy zdają sobie sprawę, że nie ma żadnej nadziei na ich pojednanie z Bogiem. Są wypędzeni na zawsze, wrzuceni w największe ciemności. Kiedy ta przygniatająca rzeczywistość bycia wypędzonym przez Jego Ojca wypełniła Jego świadomość, Jezus powiedział:

„Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?”

Jego własny Ojciec odwrócił się od Niego, wylewając swój gniew na grzech tego świata tak długo, aż został zaspokojony – wtedy ciało Jezusa zawisło na krzyżu.

Tam zawisł Baranek Boży. Zbity, skopany, opluty, wyszydzony, obnażony i pokryty brudem, potem i krwią.

Tak Bóg nienawidzi egoizmu. Tak sprawiedliwy i prawy jest Bóg. I tak bardzo Bóg kocha ciebie.