Współczesne mity na temat walki duchowej, część 1

Temat walki duchowej stał się w ostatnich latach niezmiernie popularny w Kościele.

Niestety, wiele z tego, czego się naucza, jest sprzeczne z Pismem Świętym. W efekcie wielu duchownych na całym świecie uczy i praktykuje taki rodzaj walki duchowej, jakiego Biblia wcale nie propaguje. Istnieje, oczywiście, biblijna walka duchowa i tę powinni praktykować oraz nauczać pozyskujący uczniów Boży słudzy.

W tym oraz w następnym rozdziale odniosę się do najpowszechniejszych błędnych koncepcji dotyczących szatana oraz walki duchowej. Jest to skrót książki, jaką na ten temat napisałem, zatytułowanej Modern Myths About Satan and Spiritual Warfare. Można ją przeczytać w całości w języku angielskim na naszej stronie [1]

Daniel mówi, że w trzecim roku panowania króla perskiego, Cyrusa, przez trzy tygodnie był zasmucony i wtedy pojawił mu się anioł na brzegiem rzeki Tygrys. Anioł przybył, aby odkryć Danielowi przyszłość Izraela. W poprzednim rozdziale pokrótce przestudiowaliśmy, co Daniel usłyszał na temat pochwycenia i czasów ostatecznych. Anioł powiedział mu wtedy:

Nie bój się, Danielu, Od pierwszego bowiem dnia, kiedy starałeś się usilnie zrozumieć i upokorzyć przed Bogiem, słowa twoje zostały wysłuchane; ja zaś przybyłem z powodu twoich słów. Lecz książę królestwa Persów sprzeciwiał mi się przez dwadzieścia jeden dni. Wtedy przybył mi z pomocą Michał, jeden z pierwszych książąt. Pozostawiłem go tam przy królach Persów (Dn 10,12-13).

Daniel się dowiedział, że jego modlitwa została wysłuchana trzy tygodnie przed spotkaniem z aniołem. Jednak anioł potrzebował trzech tygodni, żeby do niego dotrzeć, ponieważ sprzeciwiał mu się „książę królestwa Persów”. Przedarł się jednak, kiedy Michał, „jeden z pierwszych książąt” przybył mu z pomocą.

Odchodząc anioł powiedział:

Jednak oznajmię tobie to, co zostało zapisane w Księdze Prawdy. Teraz muszę znów walczyć z księciem Persów, a gdy skończę, wówczas nadejdzie książę Jawanu. Nikt zaś nie może mi skutecznie pomóc przeciw nim z wyjątkiem waszego księcia Michała (Dn 10,20-21).

Z tego urywka można się dowiedzieć o kilku ciekawych faktach. Widzimy, że aniołowie Boży nie są wszechmocni i mogą się wikłać w walkę ze złymi aniołami.

Po drugie, niektórzy aniołowie, jak Michał, są potężniejsi od innych, na przykład od tego, który rozmawiał z Danielem.

Pytania, na które nie mamy odpowiedzi

Można zapytać: – Dlaczego Bóg od razu nie posłał Michała z wiadomością do Daniela, bez tego trzytygodniowego opóźnienia? – Biblia nie mówi, dlaczego Bóg posłał anioła, o którym niewątpliwie wiedział, że nie przejdzie obok „księcia Persów” bez pomocy Michała. Właściwie nie wiemy, dlaczego Bóg miałby posyłać jakiegokolwiek anioła, by komuś przekazać wiadomość! Dlaczego nie przyszedł osobiście, albo nie przemówił do Daniela, czy też nie sprowadził go na chwilę do nieba, aby mu o tym powiedzieć? Po prostu nie wiemy.

Ale czy ten urywek dowodzi, iż w sferze duchowej odbywa się nieustanna walka aniołów Bożych z aniołami szatana? Nie, dowodzi tylko tego, że kilka tysięcy lat temu miała miejsce trzytygodniowa potyczka pomiędzy jednym ze słabszych aniołów Boga z aniołem szatana, nazwanym „księciem Persów”. Ta potyczka nigdy by się nie odbyła, gdyby taka nie była wola Boga. Jedyna inna walka aniołów wspomniana w Biblii, to przyszła wojna, zapisana w księdze Apokalipsy. To wszystko. Może odbyły się jakieś inne anielskie walki, ale taki wniosek byłby tylko przypuszczeniem.

Mit oparty na micie

Czy relacja o Danielu i księciu Persów dowodzi, iż nasza walka duchowa wpływa na wynik potyczek anielskich? Koncepcja ta zakłada (w oparciu o kilka urywków), że pomiędzy aniołami odbywają się regularne walki. Dokonajmy skoku w ciemno i powiedzmy, że się odbywają. Czy opowieść o Danielu dowodzi, że nasza walka duchowa może wpływać na wynik potyczek anielskich, które być może mają miejsce?

Zwolennicy tego mitu często zadają pytanie: – A co by się stało, gdyby Daniel zrezygnował po pierwszym dniu? – Odpowiedzi na to pytanie nikt oczywiście nie zna, gdyż Daniel nie przestał szukać Boga w modlitwie aż do przybycia nieznanego z imienia anioła. W tym pytaniu jest sugestia, mająca nas przekonać, że wytrwała walka duchowa Daniela była kluczem do przełomu w sferach niebiańskich. Gdyby Daniel zrezygnował z walki duchowej, przypuszczalnie anioł nie przedarłby się przez przeszkodę, jaką stanowił książę Persów. Chcą nas przekonać, że my, podobnie jak Daniel, musimy trwać w walce duchowej, bo inaczej jakiś zły anioł może pokonać jednego z aniołów Bożych.

Po pierwsze chciałbym zauważyć, że Daniel nie „prowadził walki duchowej” – on modlił się do Boga. Nie czytamy, by coś mówił do demonicznych aniołów, związywał ich czy z nimi „walczył”. W rzeczywistości nic nie wiedział, że trwa jakaś walka anielska, dopóki po trzech tygodniach nie przyszedł do niego anioł. Przez te trzy tygodnie pościł i szukał Boga.

A zatem przeredagujmy pytanie: – Gdyby Daniel po jednym czy dwóch dniach przestał się modlić i szukać Boga, czy aniołowi nie udałoby się dotrzeć do niego z wiadomością od Boga? – Nie wiemy. Pozwolę sobie jednak zauważyć, że anioł nie powiedział: – Dobrze, że nie ustawałeś w modlitwie, bo inaczej moja misja by się nie udała. – Nie, pozytywny przełom anioł przypisał Michałowi. Oczywiście, to Bóg posłał jednego anioła, a potem Michała w odpowiedzi na prośbę Daniela, by otrzymać zrozumienie tego, co czeka Izrael w przyszłości.

Spekulowaniem byłoby uważać, że gdyby Daniel przestał pościć i szukać Boga, ten by powiedział: – Słuchajcie, wy dwaj aniołowie, Daniel przestał pościć i się modlić. Wprawdzie już pierwszego dnia jego modlitwy wysłałem jednego z was z wiadomością do niego, ale teraz o tym zapomnijcie; chyba nie powstanie ani jedenasty ani dwunasty rozdział księgi Daniela.

Daniel oczywiście wytrwał w modlitwie (nie w „walce duchowej”) i Bóg odpowiedział, posyłając aniołów. My też powinniśmy być wytrwali w modlitwie, i jeśli Bóg zechce, wyśle do nas anioła z odpowiedzią. Ale nie zapominajmy o innych przykładach, kiedy aniołowie przynosili ważne wiadomości bohaterom biblijnym, choć nie ma tam wzmianki, by ktokolwiek z nich wzniósł choć jedną modlitwę, nie mówiąc już o modleniu się przez trzy tygodnie.[2] Trzeba zachować równowagę. W Biblii znajdujemy mnóstwo przypadków, kiedy aniołowie przekazywali ludziom wiadomości, a nie ma tam wzmianki, by po drodze z nieba musieli walczyć z aniołami szatana. Może aniołowie ci musieli pokonać złych aniołów, żeby przekazać te wiadomości, ale jeśli nawet tak było, nie wiemy o tym, bo Biblia nam tego nie mówi.

I tak przechodzimy do trzeciego mitu.

Mit 3: „Kiedy Adam upadł, szatan przejął od niego prawo do władania nad światem”

Co dokładnie stało się z szatanem z chwilą upadku człowieka? Niektórzy uważają, że wtedy szatan wiele zyskał. Powiadają, że początkowo Adam był „bogiem tego świata”, lecz kiedy upadł, jego pozycję zajął szatan, co daje mu prawo robić na ziemi, co zechce. Od tej chwili nawet Bóg jest rzekomo bezsilny, by go powstrzymać. Ponieważ Adam miał „usankcjonowane prawo” oddać swoją pozycję szatanowi, Bóg musiał uznać swoją umowę z Adamem, która teraz przeszła na rzecz szatana. Obecnie szatan jest rzekomo w posiadaniu „adamowego prawa dzierżawy” i do chwili „wygaśnięcia terminu dzierżawy” Bóg nie może go powstrzymać.

Czy ta teoria jest słuszna? Czy w chwili upadku człowieka szatan przejął „adamowe prawo dzierżawy ziemi”?

Absolutnie nie. Szatan niczego nie zyskał, z wyjątkiem Bożego przekleństwa i obietnicy całkowitego zniszczenia.

Biblia nigdzie nie stwierdza, iż Adam był „pierwotnym bogiem tego świata”. Po drugie, nie mówi, że Adam miał prawo oddać komuś innemu swoją rzekomą władzę nad światem. Po trzecie, nie czytamy, by Adam posiadał prawo dzierżawy, które kiedyś miałoby wygasnąć. Wszystkie te tezy są niebiblijne.

Jaką władzę posiadał początkowo Adam? W księdze Rodzaju czytamy, iż Bóg powiedział Adamowi i Ewie, by „byli płodni i rozmnażali się, aby zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; aby panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi [ang. poruszającymi się] po ziemi” (Rdz 1,28).

Bóg nie wspomniał, że Adam ma być „bogiem” ziemi i ma panować nad wszystkim, na przykład nad pogodą czy nad wszystkimi ludźmi, którzy w przyszłości się urodzą. Po prostu pozwolił pierwszym ludziom panować nad rybami, ptactwem i zwierzętami oraz nakazał im zaludnić ziemię i ją sobie podporządkować.

Kiedy Bóg wydał na człowieka wyrok, nic nie wspomniał o tym, że Adam traci swoje rzekome stanowisko jako „bóg tego świata”. Co więcej, nie powiedział Adamowi i Ewie, że stracą panowanie nad rybami, ptactwem i bydłem. Uważam, i to jest oczywiste, iż ludzie nadal panują nad rybami, ptakami i „wszystkim, co pełza”. Rasa ludzka nadal zaludnia ziemię i ją sobie podporządkowuje. Adam w chwili upadku nie utracił niczego ze swej początkowej, danej mu przez Boga władzy.

Czyż szatan nie jest „bogiem tego świata”?

Ale czyż Paweł nie nazwał szatana „bogiem tego świata”, a Jezus – „władcą tego świata”? Tak, to prawda, ale żaden z nich nie dał do zrozumienia, że to Adam był wcześniej „bogiem tego świata” albo że szatan uzyskał to prawo od Adama, kiedy ten upadł.

Ponadto, tytuł szatana jako „boga tego świata” nie dowodzi, że może on robić na ziemi co tylko chce lub że Bóg nie potrafi go powstrzymać. Jezus powiedział: „Została mi dana wszelka władza w niebie i na ziemi” (Mt 28,18). Jeśli Jezus ma wszelką władzę na ziemi, to szatan może działać tylko za Jego przyzwoleniem.

Kto dał Jezusowi wszelką władzę w niebie i na ziemi? Aby ją oddać Jezusowi, musiał to być ktoś kto sam ją posiadał, czyli Bóg Ojciec. Dlatego Jezus mówił o Ojcu jako „Panu nieba i ziemi” (Mt 11,25; Łk 10,21).

Bóg miał wszelką władzę nad ziemią od chwili jej stworzenia. Na początku dał nieco władzy ludziom i ludzie nigdy jej nie utracili.

Stwierdzenie, że szatan jest bogiem czy władcą tego świata, po prostu oznacza, że ludzie tego świata (nie narodzeni na nowo) idą za szatanem. To jemu służą, czy o tym wiedzą, czy nie. On jest ich bogiem.

Oferta własnościowa dla szatana?

Teoria o uzyskaniu przez szatana prawa do władzy na ziemi opiera się głównie na relacji o kuszeniu Jezusa przez szatana na pustyni, podanej przez Mateusza i Łukasza. Zobaczmy, czego można się dowiedzieć z wersji Łukasza:

Potem diabeł wyprowadził Go [Jezusa] wysoko i w jednej chwili ukazał Mu wszystkie królestwa świata. Następnie powiedział: Tobie dam całą ich potęgę i chwałę, bo zostały mi przekazane i daję je, komu chcę. Jeśli więc złożysz mi pokłon, wszystko będzie Twoje. Lecz Jezus odpowiedział: Napisane jest: Panu, Bogu twemu będziesz składał pokłon i Jemu samemu będziesz służył (Łk 4,5-8).

Czy to wydarzenie dowodzi, że szatan ma władzę nad wszystkim na świecie, albo że Adam mu ją przekazał lub że Bóg jest bezsilny, by diabła powstrzymać? Nie, i to z kilku powodów.

Po pierwsze uważajmy, aby nie opierać swojej teologii na wypowiedzi kogoś, kogo Jezus nazwał „ojcem kłamstwa” (J 8,44). Szatan czasem mówi prawdę, ale tym razem nasze światełko ostrzegawcze powinno świecić bardzo wyraźnie, ponieważ jego słowa zdają się przeczyć temu, co powiedział Bóg.

W czwartym rozdziale księgi Daniela czytamy o upokorzeniu króla Nabuchodonozora. Ten dumny ze swej pozycji i osiągnięć władca usłyszał od Daniela, że otrzyma umysł zwierzęcia, dopóki nie uzna, że „Najwyższy jest władcą nad królestwem ludzkim i powierza je, komu zechce” (Dn 4,22). Deklaracja ta jest powtórzona w tym kontekście cztery razy, co podkreśla jej wagę (zob. Dn 4,14.22.29; 5,21).

Zauważmy, iż Daniel stwierdził: „Najwyższy jest władcą nad królestwem ludzkim”. To chyba wskazuje, że Bóg ma coś do powiedzenia na ziemi.

Zauważmy też, że twierdzenie Daniela wydaje się być w bezpośredniej sprzeczności ze słowami szatana skierowanymi do Jezusa. Daniel mówi, że Bóg „powierza je, komu zechce”, a diabeł: „daję je, komu chcę” (Łk 4,6).

Komu więc wierzyć? Osobiście będę wierzyć Danielowi.

Istnieje jednak możliwość, iż szatan mówił prawdę, jeśli spojrzeć na jego słowa z innej perspektywy.

Szatan jest „bogiem tego świata”, co oznacza, że włada królestwem ciemności, które obejmuje ludzi w każdym narodzie, pozostających w stanie buntu przeciwko Bogu. Biblia mówi, iż „cały świat jest w mocy Złego” (1J 5,19). Twierdząc, że może dać władzę nad królestwami ziemi komu tylko zechce, szatan mógł równie dobrze mówić tylko o swoim obszarze władzy, o królestwie ciemności, które składa się z pod-królestw, z grubsza odpowiadających królestwom geopolitycznym. Dowiadujemy się z Biblii, że szatan dysponuje złymi duchami o różnej randze i za ich pomocą włada swoim królestwem (zob. Ef 6,12). Możemy przypuszczać, że to on wynosi i zrzuca duchy zajmujące różną rangę, bo jest ich szefem. W takim przypadku szatan w sposób uprawniony oferował Jezusowi stanowisko złego ducha numer dwa, zaraz po sobie, by mu pomagał władać królestwem ciemności. Wystarczyło, by Jezus upadł przed szatanem i oddał mu pokłon. Na szczęście Jezus zrezygnował ze sposobności „zrobienia takiej kariery”.

Kto dał szatanowi władzę?

Jak zatem zrozumieć twierdzenie szatana, że władza nad tymi królestwami została mu „przekazana”?

Znów jest bardzo możliwe, że szatan kłamał. Ale przypuśćmy, że mówił prawdę.

Zauważmy, że nie powiedział, iż to Adam mu ją przekazał. Jak widzieliśmy, Adam nie mógł jej przekazać, bo nigdy jej nie miał. Adam panował nad rybami, ptactwem i bydłem, a nie nad królestwami. (W chwili upadku Adama nie było żadnych królestw, którymi można było władać.) Oprócz tego, jeśli szatan oferował Jezusowi władzę nad królestwem ciemności, składającym się ze wszystkich złych duchów i ludzi niezbawionych, to Adam w żaden sposób nie mógł takiej jurysdykcji przekazać szatanowi. Ten przecież władał upadłymi aniołami, zanim Adam został stworzony.

Szatan mógł mieć na myśli to, że wszyscy ludzie tego świata przekazali mu władzę nad sobą, gdyż nie poddając się Bogu, świadomie lub nie, podlegali jemu.

Jeszcze bardziej prawdopodobne jest to, że Bóg mu ją przekazał. Jest całkiem możliwe, w świetle Biblii, że Bóg powiedział szatanowi: – Ty i twoje złe duchy macie Moje przyzwolenie, by władać każdym, kto nie poddaje się Mnie. – Może jest to trudne do przełknięcia, ale niebawem zobaczymy, iż jest to najbardziej prawdopodobne wyjaśnienie twierdzenia szatana. Jeśli Bóg faktycznie jest „władcą nad królestwem ludzkim” (Dn 4,25), to wszelka władza szatana nad ludźmi musiała mu zostać przekazana przez Boga.

Szatan włada tylko królestwem ciemności, które można też nazwać „królestwem buntu”. Panuje tam od chwili wyrzucenia z nieba, czyli przed upadkiem Adama. Do Adama królestwo ciemności składało się tylko ze zbuntowanych aniołów. Ale kiedy Adam zgrzeszył, dołączył do królestwa buntowników i od tamtej pory królestwo szatana obejmuje nie tylko zbuntowanych aniołów, ale też zbuntowanych ludzi.

Szatan władał swoim ciemnym królestwem, jeszcze zanim Adam został stworzony, nie sądźmy więc, że kiedy Adam upadł, szatan zdobył coś, co do tamtej pory posiadał Adam. Nie, kiedy Adam zgrzeszył, dołączył do królestwa buntu, które już istniało, rządzone przez szatana.

Czy upadek człowieka zaskoczył Boga?

Kolejną wadą teorii o „przejęciu władzy przez szatana” jest to, że Bóg jawi się w niej jako ktoś mało przewidujący, jak gdyby został zaskoczony wydarzeniami upadku i w efekcie znalazł się w przykrej sytuacji. Czy Bóg nie wiedział, że szatan skusi Adama i Ewę, co doprowadzi do upadku człowieka? Bóg, jako wszechwiedzący, musiał wiedzieć, co się wydarzy. Dlatego Biblia nas informuje, że poczynił plany odkupienia ludzkości zanim jeszcze człowieka stworzył (zob. Mt 25,34; Dz 2,2-23; 4,27-28; 1Kor 2,7-8; Ef 3,8-11; 2Tm 1,8-10; Ap 13,8).

Bóg stworzył diabła wiedząc, że upadnie. Tak samo było z Adamem i Ewą. Szatan w żaden sposób nie mógł Boga podejść i zyskać coś, czego Bóg nie chciałby mu dać.

Czy przez to mówię, iż Bóg chce, żeby szatan był „bogiem tego świata”? Tak, na ile służy to Jego boskim celom. Gdyby Bóg nie chciał, żeby szatan działał, po prostu by go powstrzymał, jak to czytamy w Ap 20,1-2. Kiedyś to zrobi.

Nie mówię jednak, że Bóg chce, aby ktokolwiek pozostawał pod panowaniem szatana. Chce raczej, żeby każdy został zbawiony i uciekł z królestwa ciemności (Dz 26,18; Kol 1,13; 1Tm 2,3-4; 2P 3,9). Pozwala jednak szatanowi władać każdym, kto miłuje ciemność (zob. J 3,19) – kto trwa w swoim buncie przeciwko Bogu.

Czy nie możemy zrobić czegoś, by pomóc ludziom uciec z królestwa ciemności szatana? Owszem, możemy się za nich modlić, by się opamiętali i uwierzyli ewangelii (jak nam nakazał Jezus). Jeśli to uczynią, zostaną wyzwoleni spod władzy szatana. Ale błędem jest uważać, że możemy „zniszczyć” złe duchy, które trzymają ludzi w swych szponach. Jeśli ktoś chce pozostać w ciemności, Bóg mu na to zezwala. Jezus powiedział uczniom, że jeśli mieszkańcy jakiegoś miasta nie przyjmą ich przesłania, powinni strząsnąć proch ze swoich nóg i iść do następnego (Mt 10,14). Nie kazał im pozostać i burzyć warowni miasta, aby ludzie stali się bardziej otwarci. Bóg pozwala złym duchom trzymać w niewoli tych, którzy nie chcą się opamiętać i zwrócić do Niego.

Kolejny dowód zwierzchniej władzy Boga nad szatanem

Także wiele innych tekstów dowodzi, że Bóg nie utracił kontroli nad szatanem po upadku człowieka. Biblia wielokrotnie potwierdza, że Bóg zawsze miał i będzie mieć pełną władzę nad szatanem. Może on robić tylko to, na co Bóg daje mu przyzwolenie. Przyjrzyjmy się najpierw kilku starotestamentowym ilustracjom.

Pierwsze dwa rozdziały księgi Hioba podają klasyczny przykład Bożej zwierzchności nad szatanem. Spotykamy tam szatana, oskarżającego Hioba przed Bożym tronem. Hiob był posłuszny Bogu bardziej, niż ktokolwiek inny na ziemi w owym czasie, zatem szatan, naturalnie, wybrał jego za swój cel. Bóg wiedział, iż szatan „upatrzył sobie” Hioba i słuchał, jak szatan go oskarżał, że służy Bogu tylko ze względu na otrzymywane błogosławieństwa (zob. Hi 1,9-12).

Szatan powiedział, że Bóg „ogrodził zewsząd” Hioba, więc poprosił, by mu te błogosławieństwa odebrał. W efekcie Bóg pozwolił szatanowi dręczyć Hioba w ograniczonym stopniu. Początkowo szatan nie mógł tknąć jego ciała. Później jednak Bóg i na to zezwolił, ale zabronił szatanowi go zabić (Hi 2,5-6).

Ten jeden urywek Pisma jasno dowodzi, że szatan nie może robić wszystkiego, co chce. Nie mógł tknąć dóbr Hioba, zanim Bóg nie dał mu przyzwolenia. Nie mógł zabrać Hiobowi zdrowia, zanim Bóg mu nie pozwolił. Nie mógł też Hioba zabić, bo Bóg na to nie zezwolił.[3] Bóg ma władzę nad szatanem, nawet po upadku Adama.

Zły duch „od Boga” zesłany na Saula

W Starym Testamencie znajdujemy kilka przykładów na to, jak Bóg posłużył się złymi duchami jako wykonawcami swego gniewu. W 1Sm 16,14 czytamy: „Saula natomiast opuścił duch Pański, a opętał go zły duch, zesłany przez Pana.” To oczywiście było Bożym karceniem nieposłusznego króla Saula.

Nasuwa się pytanie, co oznacza wyrażenie: „zły duch, zesłany przez Pana”? Czy Bóg zesłał złego ducha, który przebywał z Nim w niebie, czy też Bóg suwerennie zezwolił jednemu ze złych duchów szatana dręczyć Saula? Myślę, że w świetle całej nauki Biblii większość chrześcijan opowie się za tą drugą możliwością. Zły duch był „od Pana”, ponieważ to dręczenie przez złego ducha było narzędziem boskiego karcenia Saula. Widzimy zatem, że złe duchy są podległe Bożej najwyższej władzy.

W księdze Sędziów 9,23 czytamy: „Następnie Bóg zesłał ducha niezgody [ang. złego ducha] między Abimelekiem a możnymi z Sychem”, aby spadła na nich boska kara za niegodziwe czyny. I znów, ten zły duch nie pochodził od Boga z nieba, ale z królestwa szatana i otrzymał przyzwolenie, by knuć złe plany przeciwko niektórym ludziom na to zasługującym. Złe duchy nie mogą skutecznie realizować swoich podłych planów przeciwko komukolwiek bez Bożego przyzwolenia. Jeśli tak nie jest, to Bóg nie jest wszechmocny. Możemy zatem bezpiecznie stwierdzić, że kiedy Adam upadł, szatan nie uzyskał władzy, która by wykraczała poza Bożą kontrolę.

Nowotestamentowe przykłady Bożej władzy nad szatanem

Nowy Testament dostarcza dalszych dowodów podważających teorię o uzyskaniu władzy przez szatana.

Czytamy na przykład w Łk 9,1, że Jezus dał dwunastu uczniom „władzę nad wszystkimi demonami”. Dodatkowo, w Łk 10,19 Jezus im powiedział: „Oto dałem wam władzę stąpać po wężach i skorpionach, i po całej potędze wroga tak, że nic wam nie zaszkodzi.”

Skoro Jezus dał im władzę nad całą potęgą szatana, najpierw musiał ją mieć sam. Szatan podlega władzy Boga.

Dalej w Ewangelii Łukasza czytamy, jak Jezus mówi do Piotra: „Szymonie, Szymonie! Oto szatan domagał się [ang. przyzwolenia], aby was przesiać jak pszenicę” (22,31). Tekst sugeruje, że szatan nie mógł tego zrobić, zanim nie otrzymał przyzwolenia od Boga. Powtarzam, szatan podlega władzy Boga.[4]

Tysiącletni wyrok więzienia dla szatana

Kiedy czytamy o związaniu szatana przez anioła w Ap 20, nie ma tam mowy o wygaśnięciu umowy dzierżawnej Adama. Powodem jego uwięzienia jest po prostu, „aby już nie zwodził narodów” (w. 3).

Co ciekawe, po tysiącletnim uwięzieniu szatan zostanie wypuszczony i „wyjdzie, aby zwieść narody z czterech krańców ziemi” (w. 8). Te zwiedzione narody zgromadzą następnie swoje wojska, by zaatakować Jerozolimę, którą będzie władał Jezus. Gdy otoczą miasto, zstąpi ogień z nieba i „pochłonie ich” (w. 9).

Czy znajdzie się ktoś na tyle nierozsądny, by twierdzić, że umowa dzierżawna Adama obejmowała ów krótki okres po tysiącleciu, zatem Bóg był z tego powodu zobligowany wypuścić szatana? Taki pomysł jest absurdalny.

Przeciwnie, z tego fragmentu Pisma dowiadujemy się, że Bóg ma całkowitą władzę nad diabłem i pozwala mu dokonywać dzieła zwodzenia tylko dla spełnienia własnych celów.

Podczas nadchodzącego tysiącletniego panowania Jezusa szatan będzie unieszkodliwiony, niezdolny kogokolwiek zwieść. Jednak na ziemi będą też ludzie tylko pozornie posłuszni władzy Chrystusa, w głębi serca pragnący widzieć Jego obalenie. Nie zdobędą się na przewrót wiedząc, że nie mają szans pozbawić władzy kogoś, kto będzie „rządził laską żelazną” (Ap 19,15).

Lecz kiedy szatan zostanie wypuszczony, zwiedzie tych, którzy w swych sercach nienawidzą Chrystusa, i nierozsądnie porwą się na coś niemożliwego. Szatan otrzyma przyzwolenie na zwodzenie potencjalnych buntowników, aby wyjawić stan ludzkich serc. Wówczas Bóg sprawiedliwie osądzi tych, którzy nie nadają się do życia w Jego Królestwie.

To jest, oczywiście, jeden z powodów, dla których Bóg zezwala szatanowi zwodzić ludzi i dzisiaj. Później rozpatrzymy Boże pełniejsze plany wobec szatana. Na razie wystarczy stwierdzić, iż Bóg nie chce, żeby ktokolwiek został zwiedziony, aczkolwiek chce wiedzieć, co się kryje w ludzkich sercach. Szatan nie może zwodzić tych, którzy znają prawdę i jej wierzą. Bóg pozwala mu jednak zwodzić tych, którzy z powodu zatwardziałego serca prawdę odrzucają.

Na temat czasów antychrysta Paweł pisał:

Wówczas pojawi się Nieprawy, którego Pan Jezus zgładzi tchnieniem swoich ust i unicestwi objawieniem swojego przyjścia. Przyjście zaś Nieprawego jest działaniem szatana – z całą mocą wśród znaków i fałszywych cudów, wśród całego zwodzenia nieprawości – wobec tych, którzy dają się wygubić, ponieważ nie przyjęli prawdy miłości, by zostali zbawieni. Dlatego Bóg zsyła im złudne działanie [ostry obłęd – BW], żeby uwierzyli kłamstwu, aby zostali osądzeni wszyscy, którzy nie uwierzyli prawdzie, lecz upodobali sobie niesprawiedliwość (2Tes 2,8-12).

Zauważmy, że to Bóg zsyła „ostry obłęd, żeby uwierzyli kłamstwu”. Ale też ludzie, którzy popadną w ten obłęd, będą tymi, którzy „nie uwierzyli prawdzie”, co wskazuje, że mieli taką sposobność, ale ewangelię odrzucili. Bóg pozwoli szatanowi uzdolnić antychrysta do czynienia znaków i fałszywych cudów, aby zwieść ludzi odrzucających Chrystusa, zaś Bożym celem ostatecznym jest to, „aby zostali osądzeni”. Z tego samego powodu Bóg przyzwala szatanowi zwodzić ludzi obecnie.

Gdyby Bóg nie miał powodu, by pozwalać szatanowi działać na ziemi, to w momencie jego upadku szybko by go wygnał do jakiegoś innego miejsca we wszechświecie. W 2P 2,4 czytamy że niektórych grzesznych aniołów Bóg już wtrącił do piekła i wydał „więzom mroku, aby byli strzeżeni na sąd”. Wszechmocny Bóg mógł to samo uczynić z szatanem i innymi jego aniołami, gdyby to odpowiadało Jego celom. Ale jeszcze przez jakiś czas Bóg ma powody, by zezwalać szatanowi oraz jego aniołom działać na ziemi.

Strach demonów przed udrękami

Kończąc rozważanie tego mitu warto rozważyć jeszcze jeden biblijny przykład, historię opętanych Gadareńczyków:

Gdy przybył [Jezus] na drugi brzeg do krainy Gadareńczyków, wyszli Mu naprzeciw z grobowców dwaj opętani przez demony. Byli tak bardzo niebezpieczni, że nikt nie mógł przejść tamtą drogą. Zaczęli krzyczeć: Czego chcesz od nas, Synu Boga? Za wcześnie przyszedłeś nas dręczyć! (Mt 8,28-29)

Historię tę często wykorzystują zwolennicy teorii o uzyskaniu przez szatana władzy na ziemi. Powiadają: –Demony apelowały do Jezusa o sprawiedliwość. Wiedziały, że nie ma prawa ich dręczyć, dopóki nie wygaśnie adamowa umowa dzierżawna. Wtedy to one wraz z szatanem zostaną wrzucone do ognistego jeziora, aby dniem i nocą na wieki przeżywać udręki.

Ale prawda jest wręcz odwrotna. Wiedziały, że Jezus ma moc i wszelkie prawo, by je dręczyć, kiedy tylko zechce. Dlatego błagały Go o miłosierdzie. Najwyraźniej bały się, że Syn Boży o wiele wcześniej odeśle je na męki. Łukasz mówi, że Go prosiły, „żeby im nie nakazywał odejść do otchłani” (Łk 8,31). Gdyby Jezus nie miał do tego prawa z powodu jakichś rzekomych uprawnień diabła, wcale by się Nim nie przejmowały.

Demony wiedziały, że są całkowicie zdane na łaskę Jezusa, co ilustruje ich błaganie o to, by nie odsyłał ich z tej krainy (Mk 5,10) lecz pozwolił wejść w pobliskie stado świń (Mk 5,12). Nie chciały zostać wtrącone do otchłani (Łk 8,31) dlatego prosiły, by Chrystus nie dręczył ich „za wcześnie”.

Mit 4: „Szatan, jako „bóg tego świata” ma całkowitą władzę na ziemi, włącznie z panowaniem nad rządami narodów, kataklizmami i pogodą.”

W Biblii Paweł nazywa szatana „bogiem tego świata” (2Kor 4,4), a Jezus „władcą tego świata” (J 12,31; 14,30; 16,11). W oparciu o te tytuły wielu założyło, że szatan posiada pełną władzę nad ziemią. Chociaż rozważyliśmy już wiele tekstów Pisma, które uwidaczniają fałsz tego mitu, bardziej dogłębne studium pomoże nam pełniej zrozumieć, jak naprawdę ograniczona jest władza szatana. Uważajmy, by nasze pojęcie o szatanie nie opierało się tylko na tych czterech urywkach, które nazywają go bogiem albo władcą świata.

Zagłębiając się w Biblię odkrywamy, że Jezus wprawdzie nazwał szatana „władcą tego świata”, ale swego niebiańskiego Ojca określił „Panem nieba i ziemi” (Mt 11,25; Łk 10,21). Paweł owszem, nazwał szatana „bogiem tego świata”, lecz podobnie jak Jezus, o Bogu powiedział, że jest „Panem nieba i ziemi” (Dz 17,24). Dowodzi to, że ani Jezus ani Paweł nie sugerowali, iż szatan miał zupełną kontrolę nad ziemią. Władza szatana jest ograniczona.

Ciekawa różnica pomiędzy tymi porównywanymi tekstami kryje się w słowach świat i ziemia. Chociaż często używamy ich zamiennie, w oryginale greckim nie znaczą tego samego. Kiedy zrozumiemy, czym się różnią, nasze pojęcie o władzy Boga oraz szatana na ziemi znacząco się poszerzy.

Jezus nazwał Boga Ojca Panem ziemi. To greckie słowo ge oznacza fizyczną planetę, na której żyjemy i stanowi rdzeń słowa geografia.

O szatanie natomiast Jezus powiedział, że jest władcą świata. Użył greckiego słowa kosmos, które odnosi się przede wszystkim do porządku i układów. Mówi raczej o ludziach niż o fizycznej planecie. Dlatego chrześcijanie często nazywają szatana „bogiem systemu tego świata”.

Obecnie Bóg nie ma pełnej władzy nad światem, bo nie ma pełnej władzy nad ludźmi na świecie dlatego, że dał wszystkim możliwość wyboru swego pana, i wielu wybrało szatana. Wolna wola człowieka mieści się, oczywiście, w Bożym planie.

Paweł pisząc o bogu tego świata użył innego greckiego słowa, aion, które można przetłumaczyć jako wiek, czyli określony odcinek czasu. Szatan jest bogiem obecnego wieku.

Co nam to mówi? Ziemia to fizyczna planeta, na której mieszkamy. Świat oznacza ludzi żyjących na ziemi, a konkretniej tych, którzy nie służą Jezusowi. Są sługami szatana, wciągniętymi w jego perwersyjny, grzeszny system. My, chrześcijanie jesteśmy „na świecie” ale nie „ze świata” (J 17,11.14). Żyjemy wśród obywateli królestwa ciemności, ale faktycznie jesteśmy w królestwie światła, królestwie Boga.

I oto mamy odpowiedź. Bóg suwerennie włada całą ziemią, szatan zaś, z Bożego przyzwolenia, ma władzę tylko nad „systemem tego świata”, czyli nad tymi, którzy są obywatelami jego królestwa ciemności. Dlatego Jan napisał: „cały świat (nie cała ziemia) jest w mocy złego” (1J 5,19).

Co nie oznacza, że Bóg nie ma żadnej władzy nad światem, czyli systemem tego świata albo ludźmi tego świata. Jest On, jak stwierdził Daniel „władcą nad królestwem ludzkim i powierza je, komu zechce” (Dn 4,22). Wciąż może wywyższyć albo zdegradować kogo tylko chce. Jednakże jako najwyższy „władca nad królestwem ludzkim” suwerennie dał szatanowi przyzwolenie, by panował nad tą częścią ludzkości, która jest w stanie buntu przeciwko Niemu.

Rozważmy ofertę szatana

To rozróżnienie pomiędzy ziemią a światem pomaga też lepiej zrozumieć kuszenie Jezusa na pustyni. Tam szatan pokazał Jezusowi „w jednej chwili wszystkie królestwa świata”. Nie mógł on zaoferować Jezusowi politycznej zwierzchności nad rządami narodów, stanowiska prezydenta czy premiera. To nie szatan wynosi i degraduje władców na ziemi, tylko Bóg.

Szatan musiał pokazać Jezusowi wszystkie państewka swego globalnego królestwa ciemności. Pokazał hierarchię złych duchów, które na swoich terytoriach rządzą królestwem ciemności, jak też zbuntowanych ludzi, którzy są ich poddanymi. Oferował Jezusowi kontrolę nad swoim królestwem, gdyby Jezus zechciał dołączyć do szatańskiej rebelii przeciw Bogu. Wówczas Jezus zajmowałby drugie co do ważności stanowisko w królestwie ciemności.

Boża władza nad ludzkimi rządami na ziemi

Określmy bardziej szczegółowo granice władzy szatana, biorąc najpierw pod uwagę teksty Pisma, które potwierdzają Bożą władzę nad ludzkimi rządami na ziemi. Szatan posiada tu jakąś władzę tylko dlatego, że ma pewną władzę nad ludźmi niezbawionymi, a rządy często są kontrolowane właśnie przez niezbawionych. Ostatecznie jednak to Bóg jest suwerennym zwierzchnikiem nad ludzkimi rządami, a szatan może tylko nimi manipulować na tyle, na ile Bóg zezwoli.

Rozważaliśmy już wypowiedź Daniela, skierowaną do króla Nabuchodonozora, ale ponieważ tak wiele wyjaśnia, przyjrzyjmy się jej jeszcze raz.

Wielki król Nabuchodonozor z uwagi na swą władzę i osiągnięcia wbił się w pychę, dlatego Bóg postanowił go zdegradować. Miał się nauczyć, że „Najwyższy jest władcą nad królestwem ludzkim. Może je dać, komu zechce, może ustanowić nad nimi najniższego z ludzi” (Dn 4,13). Niewątpliwie to Bóg był sprawcą wyniesienia Nabuchodonozora do politycznej wielkości. To dotyczy każdego lidera na ziemi. Apostoł Paweł, pisząc o ziemskich przywódcach stwierdził: „Nie ma bowiem władzy, która nie pochodziłaby od Boga. Te zaś, które są, ustanowione są przez Boga” (Rz 13,1).

Bóg jest początkiem i ukoronowaniem wszelkiej władzy we wszechświecie. Jeśli ktoś ma jakąś władzę, to tylko dlatego, że Bóg mu przekazał coś ze swojej władzy lub na to zezwolił.

Ale co ze złymi władcami? Czy Paweł uważał, że nawet oni są ustanowieni przez Boga? Owszem. Wcześniej w tym samym Liście pisał: „Pismo bowiem mówi do faraona: Po to cię wzbudziłem, abym mógł okazać na tobie Moją moc i aby zostało rozsławione Moje imię na całej ziemi” (Rz 9,17). Bóg wywyższył zatwardziałego faraona, aby sobie przysporzyć chwały. Pokazał swoją ogromną moc poprzez cuda, które doprowadziły do uwolnienia, a były możliwe dzięki upartemu człowiekowi, którego wywyższył.

A czyż ten fakt nie jest również widoczny w rozmowie Jezusa z Piłatem? Zaskoczony tym, że Jezus nie chce odpowiadać na jego pytania, Piłat mówi Jezusowi: „Nie chcesz ze mną rozmawiać? Czy nie wiesz, że mam władzę Cię uwolnić i mam też władzę Cię ukrzyżować?” (J 19,10).

Jezus odpowiada: „Nie miałbyś nada mną żadnej władzy, gdyby nie dano ci jej z góry” (w. 11). Znając tchórzliwy charakter Piłata, Bóg go wywyższył, aby się spełnił Jego przedwieczny plan śmierci Jezusa na krzyżu.

Nawet pobieżne czytanie starotestamentowych ksiąg historycznych wyjawia, że Bóg czasem posługuje się złymi władcami jako wykonawcami Jego kary wobec ludzi na nią zasługujących. Bóg posłużył się Nabuchodonozorem, aby sprowadzić swój sąd na wiele narodów.

W Biblii jest sporo przykładów władców, których Bóg wyniósł albo zrzucił. W Nowym Testamencie czytamy na przykład o Herodzie, który nie oddał chwały Bogu, gdy niektórzy z jego poddanych wołali w jego obecności: „To głos boga, a nie człowieka!” (Dz 12,22)

I co się stało? „Wtedy poraził go natychmiast anioł Pana… I wyzionął ducha stoczony przez robactwo” (w. 23).

Bezsprzecznie Herod był obywatelem królestwa szatana, ale nie był wyłączony spod Bożej jurysdykcji. Bóg gdyby chciał, mógłby też zdegradować każdego obecnego lidera ziemskiego.[5]

Osobiste świadectwo Boga

Przeczytajmy wreszcie, co sam Bóg kiedyś powiedział ustami proroka Jeremiasza w odniesieniu do swojej zwierzchności nad ziemskimi, ludzkimi królestwami.

Czy nie mogę postąpić z wami, domu Izraela, jak ten garncarz? – wyrocznia Pana. Oto bowiem jak glina w ręku garncarza, tak jesteście wy, domu Izraela, w moim ręku. Raz postanawiam przeciw narodowi lub królestwu, że je wyplenię, obalę i zniszczę. Lecz jeśli ten naród, przeciw któremu orzekłem karę, nawróci się ze swej nieprawości, będę żałował nieszczęścia, jakie zamyślałem na niego zesłać. Innym razem postanawiam, by jakiś naród lub królestwo utwierdzić i rozkrzewić. Jeżeli jednak czyni wobec Mnie zło, nie słuchając mojego głosu, będę żałował pomyślności, jaką postanowiłem go obdarzyć (Jr 18,6-10).

Czy widzimy, że szatan, kusząc Jezusa na pustyni, nie mógł prawomocnie zaoferować Mu władzy nad ziemskimi, politycznymi królestwami? Jeśli mówił prawdę (a czasem to robi), to mógł Jezusowi oferować tylko kontrolę nad swoim królestwem ciemności.

Ale czy szatan ma wpływ na ludzkie rządy? Tak, ale tylko dlatego, że jest duchowym panem ludzi niezbawionych, a tacy są zaangażowani w organach władzy. Ma jednak tylko taki wpływ, na jaki Bóg mu zezwoli. Bóg, jeśli zechce, może zniweczyć każde szatańskie knowanie. Apostoł Jan nazwał Jezusa „władcą królów ziemi” (Ap 1,5).

Czy szatan powoduje kataklizmy i zaburzenia pogodowe?

Ponieważ szatan jest „bogiem tego świata”, wielu przypuszcza, że kontroluje pogodę i wywołuje kataklizmy, jak susze, powodzie, huragany, trzęsienia ziemi itd. Ale czy tak uczy nas Biblia? I znowu musimy uważać, by nie opierać całej swojej teologii na jednym wersecie, który mówi, że „złodziej przychodzi tylko po to, aby ukraść, zabić i zniszczyć” (J 10,10). Jakże często ludzie cytowali to zdanie na dowód, że wszystko, co dotyczy kradzieży, zabijania i niszczenia, jest od szatana. Wystarczy jednak dokładniej wglądnąć w Biblię, by dowiedzieć się, że czasem sam Bóg zabija i niszczy. Oto kilka urywków spośród wielu możliwych przykładów:

Jeden jest Prawodawca i Sędzia. Ten, który może zbawić i potępić [ang. zniszczyć] (Jk 4,12).

Wskażę wam, kogo macie się bać. Bójcie się tego, który po zabiciu ma moc wtrącić do Gehenny. Tak, mówię wam: Jego się bójcie (Łk 12,5).

Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej tego, który duszę i ciało może zatracić w Gehennie (Mt 10,28).

Jeśli mówimy, że wszystko co się wiąże z zabijaniem czy niszczeniem to dzieło szatana, jesteśmy w błędzie. W Biblii jest mnóstwo przykładów, kiedy Bóg zabijał i niszczył.

Zapytajmy siebie: – Czy Jezus, kiedy mówił o złodzieju, który przychodzi, aby ukraść, zabić i zniszczyć, miał na myśli diabła? – Wystarczy przeczytać to stwierdzenie w kontekście. Dwa wersety wyżej Jezus mówi: „Wszyscy, którzy przyszli przede Mną, są złodziejami i rozbójnikami, ale owce ich nie posłuchały” (J 10,8). Kiedy czytamy całą przemowę Jezusa (J 10,1-15), w której stwierdza, że jest dobrym Pasterzem, staje się oczywiste, że określenia złodziej i złodzieje dotyczą fałszywych nauczycieli i przywódców religijnych.

Różne poglądy co do zaburzeń pogodowych i kataklizmów

Gdy przychodzi huragan albo trzęsienie ziemi, w umysłach ludzi wierzących rodzi się pytanie: – Kto to spowodował? – Są tylko dwie możliwości: albo Bóg albo szatan.

Ktoś może zaoponować: – O nie! To nie wina Boga, lecz ludzi. Bóg każe ich za grzechy.

Jeśli huragany i trzęsienia ziemi są Bożą karą za grzech, to z pewnością winą możemy obarczyć zbuntowanych ludzi, a nie Boga, choć On nadal ponosi odpowiedzialność, gdyż kataklizmy nie wydarzałyby się bez Jego woli.

A jeżeli to prawda, że Bóg zezwala szatanowi zsyłać huragany i trzęsienia ziemi, by ukarać grzeszników, to można by rzec, że powoduje je szatan, choć Bóg i tak ponosi za nie odpowiedzialność, ponieważ pozwala mu siać zniszczenie, a kataklizmy występują jako Jego reakcja na grzech.

Inni mówią, że za huragany i trzęsienia ziemi nie jest odpowiedzialny ani Bóg ani szatan, gdyż są to tylko „naturalne zjawiska w naszym upadłym, grzesznym świecie”. Próbują niejako zrzucić winę za kataklizmy na rodzaj ludzki, ale i tak „wciągają” w to Boga. Jeśli huragany to „naturalne zjawiska w naszym upadłym, grzesznym świecie”, to kto decyduje o ich pojawianiu się? Przecież nie są wytworem ludzkim, czyli nie tworzą się, kiedy krytyczna liczba kłamstw przedostanie się do atmosfery. Trzęsienia ziemi nie występują, kiedy jakaś tam liczba ludzi popełni cudzołóstwo.

Jeśli istnieje zatem jakiś związek między huraganami i grzechem, to Bóg jest w to zaangażowany, ponieważ są one przejawem Jego sądów nad grzechem. Nawet gdy zdarzają się przypadkowo, to o tym, że będą występować przypadkowo, musi decydować Bóg, czyli nie jest On z tego wyłączony.

A jeżeli nawet nie ma żadnego związku między grzechem i kataklizmami, zaś Bóg dopuścił się „fuszerki”, kiedy stwarzał świat, bo pozostawił usterki w skorupie ziemskiej, która czasem się podnosi, oraz w systemie pogodowym, który czasami szaleje, to Bóg i tak ponosiłby odpowiedzialność za trzęsienia ziemi i huragany, bo jest Stwórcą, a Jego błędy szkodzą ludziom.

Nie ma czegoś takiego jak „matka natura”

Mamy więc tylko dwie odpowiedzi. Za kataklizmy jest odpowiedzialny albo Bóg albo szatan. Zanim spojrzymy na konkretne teksty, aby stwierdzić, która odpowiedź jest słuszna, rozważmy dokładniej owe dwie możliwości.

Jeśli to szatan wywołuje kataklizmy, to Bóg albo może albo nie może go powstrzymać. Jeżeli Bóg może powstrzymać szatana przed wywoływaniem kataklizmów, ale tego nie robi, to wciąż ponosi odpowiedzialność, bo kataklizm nigdy by się nie wydarzył bez Jego przyzwolenia.

A teraz spójrzmy na to z drugiej strony. Przypuśćmy, że Bóg chce, ale nie potrafi szatana powstrzymać. Czy istnieje taka możliwość?

Jeśli Bóg nie może powstrzymać szatana przed wywołaniem kataklizmu, to szatan jest od Boga albo mocniejszy albo sprytniejszy. I to właściwie twierdzą zwolennicy teorii, że „szatan wraz z upadkiem Adama zdobył kontrolę nad światem”. Ma zatem słuszne prawo robić na ziemi, co tylko chce, gdyż ukradł adamowe prawo dzierżawy. I przypuśćmy, że Bóg chciałby szatana powstrzymać, ale nie może, bo musi honorować owe prawo dzierżawy, które teraz jest w posiadaniu szatana. Innymi słowy, Bóg w głupi sposób nie przewidział, co nastąpi w chwili upadku człowieka, dlatego szatan, inteligentniejszy od Boga, uzyskał władzę, której Bóg normalnie by mu nie oddał. Osobiście nie śmiałbym twierdzić, że szatan jest mądrzejszy od Boga.

Gdyby teoria o „uzyskaniu przez szatana prawa do ziemi” była prawdziwa, chciałbym wiedzieć, dlaczego szatan nie wywołuje więcej trzęsień ziemi i huraganów, niż to się dzieje, i dlaczego nie uderza w większe skupiska chrześcijan? (Jeśli powiesz, że „dlatego, iż Bóg mu na to nie pozwala” to tym samym uznajesz, że szatan nie może działać bez Bożego przyzwolenia.)

Jeśli sprowadzić tę kwestię do konkretów, to możliwe są jedynie dwie odpowiedzi: albo (1) Bóg wywołuje trzęsienia ziemi i huragany, albo (2) robi to szatan za Bożym przyzwoleniem.

Czyż nie widzimy, że bez względu na to, która odpowiedź jest słuszna, zawsze Bóg jest ostatecznie odpowiedzialny? Kiedy ludzie mówią: – To nie Bóg zesłał huragan, ale szatan za Jego przyzwoleniem – nie zwalniają Boga całkowicie od odpowiedzialności, jak by tego pragnęli. Gdyby Bóg mógł powstrzymać szatana przed wywołaniem huraganu, niezależnie czy by tego chciał czy nie, to ponosi zań odpowiedzialność. Zbuntowani ludzie mogą ponosić winę z powodu swego grzechu (gdyby huragan zsyłał Bóg lub na niego przyzwalał, by ich ukarać) i nierozsądne jest twierdzić, że Bóg nie odgrywa tu żadnej roli ani nie jest odpowiedzialny.

Świadectwo Pisma Świętego

A co konkretnie mówi Biblia na temat „kataklizmów”? Czy wywołuje je Bóg czy szatan? Przyjrzyjmy się najpierw trzęsieniom ziemi, gdyż o wielu z nich czytamy.

Według Pisma trzęsienia ziemi mogą występować jako Boża kara wobec grzeszników. W księdze Jeremiasza czytamy: „Gdy się gniewa [Bóg], drży ziemia, a narody nie mogą się ostać wobec Jego gniewu” (Jr 10,10).

Izajasz ostrzega:

… zostaniesz nawiedzone przez Pana Zastępów grzmotem, wstrząsami i wielkim hukiem, huraganem, burzą i płomieniami trawiącego ognia (Iz 29,6).

Pamiętamy, że w czasach Mojżesza otworzyła się ziemia i pochłonęła Koracha oraz jego zbuntowanych naśladowców (zob. Lb 16,23-34). Był to wyraźnie akt Bożego sądu. Inne przykłady Bożej kary w postaci trzęsienia ziemi znajdziemy w Ez 38,19; Ps 18,7; 77,18; Ag 2,6; Łk 21,11; Ap 6,12; 8,5; 11,13; 16,18.

Niektóre trzęsienia opisane w Piśmie niekoniecznie są aktami Bożych sądów, niemniej zostały wywołane przez Boga. Na przykład Mateusz pisze o trzęsieniu ziemi w chwili śmierci Jezusa (27,51.54), oraz o kolejnym, w momencie Jego zmartwychwstania (28,2). Czy spowodował je szatan?

Kiedy Paweł i Sylas o północy śpiewali Bogu na chwałę w więzieniu w Filippi, „nagle powstało tak silne trzęsienie ziemi, że zachwiały się fundamenty więzienia. Natychmiast też otworzyły się wszystkie drzwi i ze wszystkich opadły kajdany” (Dz 16,26). Czy to trzęsienie spowodował szatan? Nie sądzę! Nawet strażnik został zbawiony, kiedy ujrzał Bożą moc. A to nie jedyne trzęsienie ziemi w Dziejach Apostolskich wywołane przez Boga (zob. 4,31).

Czytałem niedawno o pewnych szczerych wierzących, którzy po zapowiedzi trzęsienia ziemi na pewnym terenie, pojechali tam, by toczyć „walkę duchową” przeciwko diabłu. Czy dostrzegamy fałsz ich myślenia? Byłoby czymś biblijnym prosić Boga o zmiłowanie dla ludzi tam mieszkających. Gdyby tak postąpili, nie musieliby tracić czasu i pieniędzy na podróż do potencjalnego miejsca trzęsienia, mogli się modlić tam, gdzie mieszkają. Dlatego walka z diabłem, aby powstrzymać trzęsienie ziemi jest niebiblijna.

A co z huraganami?

Słowo huragan występuje w Biblii co najmniej raz (Iz 29,6), możemy też znaleźć inne przykłady silnych wichrów:

Ci, którzy na statkach wyruszali w morze, by uprawiać handel na wielkich przestrzeniach, widzieli wielkie dzieła Pana i Jego cuda pośród głębin. Rozkazał i wzniecił nawałnicę, która spiętrzyła falę (Ps 107,23-25).

Ale Pan zesłał na morze gwałtowny wiatr, i powstała wielka burza na morzu, tak że okrętowi groziło rozbicie (Jon 1,4).

Następnie zobaczyłem czterech aniołów, jak stali na czterech krańcach ziemi i trzymali cztery wiatry ziemi, aby wiatr nie wiał na ziemię ani na morze, ani na żadne drzewo (Ap 7,1).

Najwyraźniej Bóg może wzbudzić wiatry i je powstrzymać.[6]

W całej Biblii tylko w jednym przypadku zesłanie wiatru jest przypisane szatanowi. Było to podczas doświadczeń Hioba, kiedy wysłannik go informował: „Potem powiał szalony wicher z pustyni, poruszył czterema węgłami domu, zawalił go na dzieci, tak iż poumierały” (Hi 1,19).

Z pierwszego rozdziału księgi Hioba wiemy, że to szatan spowodował nieszczęścia Hioba. Nie wolno jednak zapomnieć, że szatan nie mógł zrobić nic, by zaszkodzić Hiobowi czy jego dzieciom bez Bożego przyzwolenia. Widzimy więc znowu, że to Bóg ma władzę nad wiatrem.

Burza na Morzu Galilejskim

A co z „potężną burzą”, która zagroziła Jezusowi oraz uczniom, kiedy się przeprawiali przez Morze Galilejskie? Na pewno szatan wywołał ten sztorm, przecież Bóg nie zesłałby wiatru, aby wywrócić łódź przewożącą Jego Syna. „Królestwo podzielone wewnętrznie, upadnie”. Dlaczego Bóg miałby posyłać wiatr, który mógł zaszkodzić Jezusowi i Jego dwunastu uczniom?

To słuszne argumenty, ale zastanówmy się przez chwilę. Jeśli burzy nie zesłał Bóg ale szatan, to musimy przyznać, że Bóg na to zezwolił. Trzeba zatem odpowiedzieć na to samo pytanie: Dlaczego Bóg miałby pozwolić szatanowi zesłać wiatr, który mógł zaszkodzić Jezusowi i uczniom?

Czy jest na to odpowiedź? Może Bóg chciał uczniów czegoś uczyć na temat wiary. Może ich doświadczał. Może poddał próbie Jezusa, który musiał być „doświadczony we wszystkim, oprócz grzechu” (Hbr 4,15). Aby zostać wypróbowany we wszystkim, Jezus musiał mieć możliwość zmierzyć się ze strachem. Może Bóg chciał Jezusa uwielbić? A może chciał osiągnąć wszystko to, co wymieniłem.

Bóg doprowadził synów Izraela do brzegu Morza Czerwonego dobrze wiedząc, że napiera na nich wojsko faraona. Ale czyż to nie Bóg dokonał dzieła uwolnienia Izraelitów? Czy teraz nie działał przeciwko sobie, doprowadzając ich do miejsca, gdzie czekała ich masakra? Czyż nie jest to przykład „wewnętrznie skłóconego królestwa”?

Nie, bo Bóg nie zamierzał dopuścić do masakry Izraelitów. Nie zamierzał też wywołać burzy na Morzu Galilejskim ani pozwolić na to szatanowi, by Jezus i uczniowie utonęli.

Tak czy owak Biblia nie mówi, czy burzę wywołał szatan, czy też uczynił to Bóg. Niektórzy twierdzą, że musiał to zrobić szatan, ponieważ Jezus ją zgromił. Może tak, ale nie jest to wystarczające wyjaśnienie. Jezus nie zgromił Boga, tylko wiatr. Bóg Ojciec mógł zrobić to samo, mógł swoim słowem wiatr „rozdmuchać”, a następnie gromiąc go, uciszyć. To, że Jezus wiatr zgromił, nie dowodzi, że wywołał go szatan.

I znowu, nie należy opierać całej teologii na jednym wersecie, który niczego nie dowodzi. Przytoczyłem już wiele tekstów Pisma, które potwierdzają, że Bóg ma suwerenną władzę nad wiatrem i najczęściej to Jego się przedstawia jako sprawcę. Chodzi mi głównie o to, że szatan, choć jest „bogiem tego świata”, nie posiada niezależnej kontroli nad wiatrem ani nie ma prawa wywołać huraganu kiedy i gdzie tylko chce.

Nie powinniśmy zatem uważać, że huragany są poza Bożą kontrolą, a On chciałby, ale nie potrafi ich uciszyć. Zgromienie burzy na Morzu Galilejskim przez Jezusa powinno być wystarczającym dowodem, na to że Bóg, jeśli chce, potrafi huragan uciszyć.

Ale huragany czasem szkodzą chrześcijanom”

A co z wierzącymi, których dotykają kataklizmy? Kiedy uderza huragan, niszczy nie tylko domy niewierzących. Czyż chrześcijanie nie są wyłączeni spod Bożego gniewu dzięki zastępczej śmierci Jezusa? Jak możemy mówić, że Bóg ostatecznie odpowiada za kataklizmy, skoro krzywdzą one Jego własne dzieci?

Są to naprawdę trudne pytania. Musimy jednak wiedzieć, że odpowiedzi nie będą wcale łatwiejsze, jeśli przyjmiemy fałszywe założenie, iż to szatan wywołuje kataklizmy. Jeśli tak, to dlaczego Bóg pozwala mu na coś, co przynosi szkodę Jego dzieciom? Problem nadal pozostaje.

Biblia wyraźnie stwierdza, że ci, którzy są w Chrystusie, nie są „przeznaczeni na gniew” (1Tes 5,9). Ale mówi jednocześnie, że „gniew Boży pozostaje nad” tymi, którzy nie są posłuszni Jezusowi (J 3,36). Tylko jak Boży gniew może pozostawać nad niezbawionymi nie dotykając także zbawionych, przecież zbawieni mieszkają pośród niezbawionych? Po prostu czasem jest to niemożliwe i musimy się z tym faktem pogodzić.

W dniach wyjścia z Egiptu wszyscy Izraelici mieszkali razem w jednym miejscu i plagi zsyłane na Egipcjan im nie szkodziły (zob. Wj 8,22-23; 9,3-7.24.26; 12,23). Ale my mieszkamy i pracujemy ramię w ramię z „Egipcjanami”. Jeśli Bóg chce ich ukarać kataklizmem, to jak mamy uciec?

Ucieczka to zdecydowanie słowo kluczowe w zrozumieniu odpowiedzi na to pytanie. Chociaż Noe uciekł przed szalejącym Bożym gniewem, kiedy została zatopiona ziemia, to i tak odczuł negatywne tego skutki, gdyż musiał się napracować przy budowie arki, a potem spędzić rok ze śmierdzącymi zwierzętami. (Zarówno Stary jak i Nowy Testament wywołanie potopu przypisują Bogu, a nie szatanowi; zob. Rdz 6,17; 2P 2,5).

Lot ratował się ucieczką, kiedy Boże sądy spadły na Sodomę i Gomorę, ale i tak stracił wszystko, co miał w zniszczeniu spowodowanym przez ogień i siarkę. Boża kara skierowana przeciw złym ludziom miała wpływ także na człowieka sprawiedliwego.

Wiele lat naprzód Jezus przestrzegł wierzących w Jerozolimie, aby uciekali, kiedy zobaczą miasto otoczone przez wojska, bo będą to „dni pomsty” (Łk 21,22-23). To wyraźnie wskazuje, że Bóg miał swój karzący cel przyzwalając na oblężenie Jerozolimy przez Rzymian w roku 70. Chwała Bogu, że chrześcijanie, którzy posłuchali ostrzeżenia Jezusa, uratowali się dzięki ucieczce, ale i tak stracili to, co musieli zostawić w mieście.

We wszystkich powyższych przykładach widzimy, że kiedy sądy Boże dotykają niesprawiedliwych, lud Boży może w jakimś stopniu ucierpieć. Nie możemy więc wyciągać pochopnego wniosku, że Bóg nie jest odpowiedzialny za kataklizmy, dlatego, że czasami dotykają one chrześcijan.

Co mamy zatem robić?

Żyjemy w świecie przeklętym przez Boga, w świecie, na który stale spada Boży gniew. Paweł napisał: „Gniew Boży objawia się (nie ‘objawi się’) z nieba przeciwko wszelkiej bezbożności i niesprawiedliwości ludzi” (Rz 1,18). My, żyjący pośród złego, przeklętego przez Boga świata, nie możemy całkowicie uniknąć skutków Bożego gniewu, chociaż gniew ten nie jest skierowany na nas ale wobec świata.

Mając tego świadomość, co mamy robić? Po pierwsze, ufać Bogu. Jeremiasz pisał:

Błogosławiony mąż, który pokłada ufność w Panu, i Pan jest jego nadzieją. Jest on podobny do drzewa zasadzonego nad wodą, co swe korzenie spuszcza ku strumieniowi; nie obawia się, skoro przyjdzie upał, bo utrzyma zielone liście; także w roku posuchy nie doznaje niepokoju i nie przestaje wydawać owoców (Jr 17,7-18).

Zauważmy, że Jeremiasz nie mówi, iż tego, kto ufa Panu, nigdy nie dotknie susza. Ale kiedy przyjdzie upał i głód, człowiek, który pokłada ufność w Panu, jest jak drzewo sięgające korzeniami strumienia. Kiedy świat wokół niego cierpi udręki, on posiada inne źródło zaopatrzenia. Jako przykład nasuwa się historia Elizeusza karmionego przez kruki w czasie głodu w Izraelu (zob. 1Krl 17,1-6). Dawid pisał, iż sprawiedliwi „w czasie głodu będą nasyceni” (Ps 37,19).

Lecz czy to nie szatan wywołuje głody? Według Biblii, nie. Bóg zawsze bierze za nie odpowiedzialność. Głód często jest przedstawiany jako wyraz Bożego gniewu wobec ludzi. Na przykład:

Dlatego to mówi Pan Zastępów: Oto ich ukarzę. Młodzieńcy ich poniosą śmierć od miecza, synowie ich i córki umrą z głodu (Jr 11,22).

To mówi Pan Zastępów: Oto poślę między nich miecz, głód i zarazę; postąpię z nimi tak, jak z zepsutymi figami, które są tak niedobre, że nie nadają się do jedzenia (Jr 29,17).

Synu człowieczy, gdyby jakiś kraj zgrzeszył przeciwko Mnie niewiernością, i gdybym wówczas wyciągnął rękę przeciwko niemu i złamał mu podporę chleba, zesłał głód, wyniszczył ludzi i zwierzęta… (Ez 14,13).

Wyglądaliście wiele, a oto macie mało, a kiedy [i to niewiele] znieśliście do domu, Ja to rozproszyłem. Dlaczego tak się dzieje? – wyrocznia Pana Zastępów: Z powodu mego domu, który leży w gruzach, podczas gdy każdy z was pilnie się troszczy o swój własny dom. Dlatego niebiosa nad wami zatrzymały rosę, a ziemia nie dała swego urodzaju. Ja sprowadziłem bowiem suszę na ziemię i na góry, na pszenicę, na winne krzewy i na oliwki – na wszystko, cokolwiek może wydać rola, na ludzi i na bydło, i na wszelką pracę rąk (Ag 1,9-11).

W ostatnim przykładzie izraelici są obwinieni o suszę z powodu ich grzechów, ale Bóg i tak przyznał, że to On ją zesłał.[7]

Jeśli Bóg zsyła głód na złych ludzi, a my akurat mieszkamy pośród nich, to powinniśmy zaufać, że On się zatroszczy o nasze potrzeby. Paweł potwierdził, że głód nie może nas odłączyć od miłości Chrystusa: „Kto nas odłączy od miłości Chrystusa? Czy utrapienie, ucisk, prześladowanie, głód, nagość, niebezpieczeństwo lub miecz?” (Rz 8,35) Apostoł nie powiedział, że chrześcijanina nigdy głód nie dotknie, ale zasugerował, że to jest możliwe. Chociaż na podstawie Pisma wiedział, że Bóg, aby sądzić niegodziwych, może zsyłać głody.

Posłuszeństwo i mądrość

Po drugie, aby się nie znaleźć w ogniu Bożego gniewu, skierowanego przeciw światu, musimy być posłuszni i odwołać się do bogobojnej mądrości. Noe musiał zbudować arkę, Lot musiał uciekać w góry, wierzący z Jerozolimy musieli uciekać z miasta; wszyscy oni musieli okazać posłuszeństwo Bogu, aby nie objęły ich sądy nad niesprawiedliwymi.

Gdybym mieszkał w rejonie huraganów, zbudowałbym dom masywny, którego nie dałoby się zdmuchnąć, albo tani, który łatwo można odbudować! I bym się modlił. Każdy chrześcijanin powinien się modlić i być wyczulony na głos Tego, który według obietnicy Jezusa „objawi wam to, co ma nastąpić” (J 16,13), abyśmy mogli uniknąć Bożego gniewu skierowanego przeciwko światu.

Czytamy, że prorok Agabos ostrzegł przed nadchodzącym głodem, który mógł się okazać katastrofalny dla wierzących mieszkających w Judei. W efekcie Paweł i Barnaba zebrali ofiarę, aby im pomóc (zob. Dz 11,28-30).

Czy podobne rzeczy mogą mieć miejsce i dzisiaj? Z pewnością, bo Duch Święty się nie zmienił, ani Boża miłość nie ustała. Niestety, niektórzy członkowie ciała Chrystusa nie są otwarci na takie dary i przejawy Ducha Świętego. A ponieważ „gaszą Ducha” (1Tes 5,19), rozmijają się z tym, co Bóg ma dla nich najlepszego.

Nieżyjący już prezydent i założyciel Wspólnoty Biznesmenów Pełnej Ewangelii, Demos Szakarian, wspomina, jak Bóg przez niepiśmiennego chłopca, przemówił proroczo do wierzących żyjących w Armenii pod koniec 19. wieku. Ostrzegł ich przed nadchodzącą rzezią, dzięki czemu tysiące zielonoświątkowców, którzy wierzyli w takie nadnaturalne przejawy, uciekło z kraju. Wśród nich byli dziadkowie Szakariana. Wkrótce potem najazd Turków na Armenię zakończył się wymordowaniem ponad miliona Ormian, także tych chrześcijan, którzy nie posłuchali Bożego ostrzeżenia.

Mądrze jest pozostawać otwartym na Ducha Świętego i być posłusznym Bogu, inaczej możemy w jakiejś mierze doświadczyć Bożego gniewu, jakim On nie zamierzał nas dotykać. Elizeusz kiedyś poradził pewnej kobiecie: „Wstań, idź razem z rodziną twoją, zamieszkaj na obczyźnie – tam gdzie będziesz mogła – ponieważ Pan sprowadził głód. Idzie on już na kraj na okres siedmiu lat (2Krl 8,1). A co, gdyby nie posłuchała proroka?

W księdze Apokalipsy znajdujemy ciekawe ostrzeżenie. Boży lud ma wyjść z „Babilonu”, żeby nie objęły go Boże sądy:

I usłyszałem inny głos z nieba, który mówił: wyjdź z niej, mój ludu, abyś nie miał udziału w jej grzechach i aby cię nie dotknęły jej plagi, bo jej grzechy narosły aż do nieba i wspomniał Bóg jej nieprawości… Dlatego w jednym dniu przyjdą na nią plagi, śmierć, żałoba i głód i będzie w ogniu spalona, bo potężny jest Pan, Bóg, który ją osądził (Ap 18,4-5.8).

Podsumujmy: Bóg sprawuje niezależną władzę nad pogodą i kataklizmami. Wielokrotnie w Biblii wskazał, że jest Panem praw natury, począwszy od czterdziestodniowej ulewy za dni Noego, poprzez zsyłanie gradu oraz innych plag na wrogów Izraela, wzburzenie morza podczas przeprawy Jonasza, aż do zgromienia burzy na Morzu Galilejskim. On jest, jak powiedział Jezus, „Panem ziemi i nieba” (Mt 11,25). Aby znaleźć dalsze konkretne dowody Bożego panowania nad naturą, zob. Joz 10,11; Hi 38,22-38; Jr 5,24; 10,13; 31,35; Ps 78,45-49; 105,16; 107,33-37; 135,6-7; 147,8-9,16-18; Mt 5,45; Dz 14,17.

Odpowiedzi na kilka pytań

Jeśli Bóg karze ludzi głodem, powodziami i trzęsieniami ziemi, to czy jest czymś niewłaściwym, że my jako Jego przedstawiciele pomagamy i przynosimy ulgę w cierpieniu tym, na których Bóg zsyła karę?

Absolutnie nie. Pamiętajmy, że Bóg kocha wszystkich, także tych, na których zsyła sądy. Choć może to zabrzmieć dziwnie, Jego sądy w postaci kataklizmów są w istocie wyrazem Jego miłości. W jakim sensie? Poprzez uciążliwości i trudy spowodowane przez kataklizmy Bóg ostrzega ludzi, których kocha, że jest święty oraz sprawiedliwy, a za grzech grożą konsekwencje. Bóg przyzwala na chwilowe cierpienia, aby ludzie się obudzili i dostrzegli potrzebę Zbawiciela, aby mogli uniknąć ognistego jeziora. To jest miłość!

Dopóki ludzie żyją, Bóg okazuje im niezasłużone miłosierdzie i daje czas, by się opamiętali. My swoim współczuciem i pomocą możemy demonstrować poszkodowanym ludziom Bożą miłość. Doświadczają wprawdzie Jego chwilowego gniewu, ale mogą się uratować przed gniewem wiecznym. Kataklizmy to sposobność, by wyciągać rękę do świata, za który Jezus umarł.

Czyż docieranie do ludzi z ewangelią nie jest czymś najważniejszym w życiu? Patrząc z wiecznej perspektywy, cierpienie ludzi z powodu kataklizmów jest niczym w porównaniu z cierpieniem tych, którzy zostaną wrzuceni do jeziora ognistego.

Faktem jest, że ludzie stają się bardziej otwarci na ewangelię, kiedy cierpią. Potwierdza to wiele biblijnych przykładów, od opamiętania się Izraela podczas ucisku ze strony sąsiednich narodów, po historię o synu marnotrawnym. Chrześcijanie powinni postrzegać kataklizmy jako sytuacje dojrzałe do żniwa.

Mówmy prawdę

Ale co mówić tym, którzy starają się pozbierać po huraganie czy trzęsieniu ziemi? Co odpowiedzieć, jeśli zapytają o teologiczne wyjaśnienie swojego położenia? Przedstawiajmy naukę Biblii szczerze, mówmy ludziom, że Bóg jest święty, a grzech pociąga za sobą konsekwencje. Straszliwy huk huraganu jest tylko niewielką próbką mocy, jaka dysponuje wszechmocny Bóg, a strach, jaki odczuwali, gdy trząsł się ich dom, jest niczym w porównaniu z przerażeniem, jakie ich ogarnie, gdy będą wtrącani do piekła. Powiedzmy im, że choć wszyscy zasługujemy na piekło, Bóg miłosiernie daje nam czas na opamiętanie się i zawierzenie Jezusowi, dzięki któremu możemy być ocaleni przed Bożym gniewem.

– Nie powinniśmy przecież ludzi straszyć Bogiem – ktoś powie. Oto co mówi Biblia: „Podstawą wiedzy jest bojaźń Pańska” (Prz 1,7). Dopóki ludzie nie boją się Boga, to tak naprawdę niczego nie wiedzą.

A co z ludźmi rozgniewanymi na Boga?

Czy ludzie nie mogą się na Boga gniewać z powodu swoich cierpień? Może tak, ale powinniśmy łagodnie pokazać im ich pychę. Nikt nie ma prawa narzekać na Boga, że tak czy inaczej go potraktował, gdyż wszyscy zasługujemy na to, by już dawno wtrącono nas do piekła. Zamiast przeklinać Boga za nieszczęście, jakie ich spotkało, ludzie powinni raczej Go wielbić, iż kocha ich tak bardzo, że ich ostrzega. Bóg ma wszelkie prawo wszystkich ignorować, pozwalając im zdążać samolubną drogą do piekła. Ale ich kocha i codziennie ich przywołuje. Czy to kwitnieniem jabłoni, śpiewem ptaków, majestatem gór czy migotaniem miriad gwiazd. Przywołuje ich za pomocą głosu ich sumienia, świadectwa Ciała Chrystusa, czyli Kościoła oraz poprzez Ducha Świętego. Jednak ludzie nie słuchają.

Z pewnością Bożą wolą nie jest skazywać ludzi na cierpienie, ale kiedy uporczywie Go ignorują, kocha ich na tyle, by przy użyciu bardziej drastycznych środków zwrócić na siebie ich uwagę. Może się posłużyć huraganami, powodziami czy trzęsieniami ziemi, z nadzieją, że kataklizmy ukrócą dumę ludzi i przywołają ich do zdrowego rozsądku.

Czy w zsyłanych sądach Bóg jest sprawiedliwy?

Tylko wtedy, kiedy patrzymy na Boga i na świat z biblijnej perspektywy, myślimy prawidłowo. A zgodnie z tą perspektywą wszyscy zasługują na Boży gniew, jednak Bóg jest miłosierny. Kiedy cierpiący powiadają, że zasługują na lepsze traktowanie przez Boga, zapewne musi On głęboko wzdychać. Przecież każdy otrzymuje o wiele więcej miłosierdzia, niż na to zasługuje.

Potwierdzając takie myślenie Jezus kiedyś skomentował dwa właśnie zaistniałe nieszczęścia. Czytamy:

W tym samym czasie jacyś ludzie oznajmili Jezusowi o Galilejczykach, których krew Piłat zmieszał z ich ofiarami. A On odpowiedział im: Czy myślicie, że ci Galilejczycy byli większymi grzesznikami niż pozostali mieszkańcy Galilei, że tak ucierpieli? Nie, mówię wam, lecz jeśli się nie opamiętacie, wszyscy podobnie zginiecie. Albo czy myślicie, że tych osiemnastu, na których runęła wieża w Syloe i zabiła ich, było większymi winowajcami niż pozostali mieszkańcy Jeruzalem? Nie, mówię wam, lecz jeśli się nie opamiętacie, wszyscy tak samo zginiecie (Łk 13,1-5).

Galilejczycy, którzy zginęli z ręki Piłata, nie mogli powiedzieć: – Bóg potraktował nas niesprawiedliwie, bo nie ocalił nas przed Piłatem! – Nie, byli przecież grzesznikami, zasługującymi na śmierć. Według Jezusa ci Galilejczycy, którzy przeżyli, byli w błędzie uważając, że są mniej grzeszni od zamordowanych bliźnich. Nie zasłużyli na większą przychylność od Boga – On po prostu okazał im większe miłosierdzie.

Przesłanie Chrystusa było jasne: – Wszyscy jesteście grzeszni, a grzech pociąga za sobą konsekwencje. Na razie żyjecie dzięki Bożemu miłosierdziu. Zatem opamiętajcie się, zanim i dla was będzie za późno.

Swój komentarz na temat owych tragedii Jezus zakończył przypowieścią o Bożym miłosierdziu:

Opowiedział im też następującą przypowieść: Pewien człowiek miał drzewo figowe zasadzone w swojej winnicy. Przyszedł, by szukać na nim owocu, lecz nie znalazł. Wówczas powiedział do ogrodnika: Oto od trzech lat przychodzę, by znaleźć owoc na tym drzewie figowym, ale nie znajduję. Zetnij je, po co jeszcze ziemię marnuje. Ten jednak mu odpowiedział: Panie, jeszcze na ten rok je pozostaw, a ja je okopię i obłożę nawozem. Może zaowocuje w przyszłości; a jeśli nie, wtedy je wytniesz (Łk 13,6-9).

Oto ilustracja Bożej sprawiedliwości i miłosierdzia. Sprawiedliwość się domaga: – Zetnij bezużyteczne drzewo! – Ale Jego miłosierdzie błaga: – Nie, daj mu jeszcze czas na przyniesienie owocu. – Każdy człowiek bez Chrystusa jest jak to drzewo.

Czy możemy gromić huragany i powodzie?

Oto nasze ostatnie pytanie dotyczące klęsk żywiołowych: – Czy nie jest prawdą, że jeśli mamy dość wiary, możemy gromić i zatrzymywać klęski żywiołowe?

Mieć wiarę to ufać Bożej objawionej woli. A zatem wiara musi się opierać na słowie samego Boga, inaczej nie jest wiarą, a raczej nadzieją albo zarozumiałością. Nigdzie w Biblii Bóg nie obiecuje, że możemy gromić i uciszać huragany. Nie jest zatem możliwe, by ktoś miał wiarę, aby to czynić (chyba że suwerennie udzieli mu jej Bóg).

Wyjaśnię to dokładniej. Ktoś może mieć wiarę, by zgromić huragan, tylko wtedy, kiedy jest pewien, że Bóg nie chce, aby ten huragan uderzył w jakiś obszar geograficzny. Jak się dowiedzieliśmy z Biblii, to Bóg ma władzę nad wiatrem, jest więc odpowiedzialny za huragany. Jest zatem niemożliwe, by ktoś miał wiarę, że zatrzyma huragan, jeśli sam Bóg postanowił, że on wystąpi! Jedynym wyjątkiem byłaby sytuacja, gdyby Bóg zmienił zdanie co do huraganu. Byłoby to możliwe w odpowiedzi na czyjąś modlitwę o okazanie miłosierdzia albo na skutek opamiętania się ludzi, których Bóg miał zamiar ukarać (przychodzi tu na myśl historia Niniwy za czasów Jonasza). Ale gdyby nawet Bóg zmienił zdanie, nikt nie mógłby mieć wiary, że zgromi i uciszy huragan, jeżeli nie będzie wiedzieć, że Bóg zdanie zmienił lub czy Bóg chce, aby to właśnie on zgromił i uciszył burzę.

Jedyną osobą, która zgromiła i uciszyła potężny wiatr, był Jezus. Aby ktoś z nas mógł to zrobić, musiałby otrzymać od Boga „dar wiary” (lub inaczej dar „szczególnej wiary”), jeden z dziewięciu darów Ducha, wymienionych w 1Kor 12,7-11. Jak w przypadku wszystkich darów Ducha, dar wiary funkcjonuje nie tak, jak my chcemy, ale jak chce Duch (zob. 1Kor 12,11). O ile Bóg nie da nam szczególnej wiary, by zgromić nadciągający huragan, nie stawajmy mu na drodze, rzekomo działając w oparciu o wiarę. Uciekajmy! Proponowałbym też modlitwę o Bożą ochronę i Jego miłosierdzie dla tych, na których zsyła swe sądy, by oszczędził ich życie, żeby mieli czas na opamiętanie się.

Zauważmy, że kiedy Paweł płynął do Rzymu statkiem, przez dwa tygodnie miotanym wichurami, nie zgromił ich, aby je uciszyć (zob. Dz 27,14-44). A to dlatego, że nie mógł. Zauważmy też, że Bóg okazał miłosierdzie wszystkim na pokładzie i rozbicie statku przeżyło 276 osób (zob. Dz 27,24.34.44). Ośmielę się twierdzić, że tak się stało, bo Paweł prosił Boga, by zmiłował się nad nimi.


Możesz kupić polskie tłumaczenie książki Pozyskujący uczniów sługa Boży klikając na link: [1] . Odpowiedź na dwa możliwe zastrzeżenia: (1) Juda mówi o sporze pomiędzy Michałem i szatanem o ciało Mojżesza, ale nie ma tam mowy o żadnej walce. W rzeczywistości Juda stwierdza, iż Michał „nie odważył się wypowiedzieć bluźnierczego osądu, lecz powiedział: ‘Niech Pan cię skarci’” (Jud 1,9). (2) Kiedy Elizeusza i jego sługę otoczyły w mieście Dotan wojska syryjskie, prorok prosił Boga, by otworzył oczy sługi (2Krl 6,15-17). Wówczas ten ujrzał „ogniste konie oraz rydwany”, na których przypuszczalnie jechali aniołowie tworzący duchową armię. Nie ma tu jednak wyraźnej wskazówki, że ci aniołowie byli albo mieli być zaangażowani w walkę z demonami. Czasem Bóg posługuje się aniołami, by wywrzeć swój gniew przeciwko ludziom niegodziwym, czego przykładem jest wybicie przez jednego anioła 185 tysięcy asyryjskich żołnierzy, o czym czytamy w 2Krl 19,35.

[2] . Zobacz na przykład Mt 1,20; 2,13.19; 4,11; Łk 1,11-20.26-38.

[3] . Cały ten urywek jest także dowodem na to, iż Hiob nie „otworzył swoim lękiem drzwi szatanowi”, co jest mitem przyjętym przez niektórych. Sam Bóg powiedział szatanowi o Hiobie w 2,3: „… trwa jeszcze w swej pobożności, chociaż ty mnie podburzyłeś, abym go bez przyczyny zgubił” [BW]. Bardziej szczegółowo omawiam to w mojej książce God’s Tests, s. 175-178, którą można przeczytać po angielsku na naszej stronie ([4] . Zobacz także 1Kor 10,13; werset ten wskazuje, iż Bóg ogranicza nasze pokusy, co znaczy, że ogranicza i kusiciela.

[5] . Czy to oznacza, że nie powinniśmy się modlić o przywódców politycznych ani nie brać udziału w wyborach wiedząc, iż Bóg wynosi tego, kogo sam chce? Nie, gdyż Boży gniew jest właściwie wbudowany w demokrację. Dostajemy tego, na kogo głosujemy, a ludzie źli zwykle wybierają złych. Dlatego sprawiedliwi powinni wrzucać swe głosy. Co więcej, zarówno w Starym jak i w Nowym Testamencie jesteśmy pouczeni, aby się modlić za władze (Jr 29,7; 1Tm 2,1-4), co sugeruje, że możemy wpływać na decyzje Boga co do tego, kto obejmie urząd. Ponieważ czasem Boży gniew objawia się w postaci złych przywódców politycznych, a większość narodów zasługuje na karę, możemy Go prosić o nieco miłosierdzia i otrzymać je, aby naszego kraju nie spotkało wszystko to, na co zasługuje.

[6] . Inne teksty Pisma, dowodzące, że Bóg ma władzę nad wiatrem: Rdz 8,11; Wj 10,13.19; 14,21; 15,10; Lb 11,31; Ps 48,8; 78,26; 135,7; 147,18; 148,8; Iz 11,15; 27,8; Jr 10,13; 51,16; Ez 13,11.13; Am 4,9.13; Jon 4,8; Ag 2,17. W wielu z tych przykładów Bóg posługuje się wiatrem jako narzędziem kary.

[7] . Zobacz inne odniesienia do głodu sprowadzanego przez Boga: Pwt 32,23-24; 2Sm 21,1; 24,12-13; 2Krl 8,1; Ps 105,16; Iz 14,30; Jr 14,12.15-16; 16,3-4; 24,10; 27,8; 34,17; 44,12-13; Ez 5,12.16-17; 6,12; 12,16; 14,21; 36,29; Ap 6,8; 18,8. Sam Jezus powiedział, że Bóg „deszcz daje sprawiedliwym i niesprawiedliwym” (Mt 5,45). Bóg ma władzę nad deszczem.