Dary posługiwania

 

Możesz kupić polskie tłumaczenie książki Pozyskujący uczniów sługa Boży klikając na link: [1] Celem każdego sługi powinno być przygotowanie świętych do wykonywania służby. Jednakże zbyt często owi pełniący posługę zachowują się tak, jakby nie byli powołani do przygotowania świętych do służby, lecz do zabawiania ludzi cielesnych, siedzących na nabożeństwach. Każdy powołany do jednej z tych posług powinien stale oceniać swój wkład w „przygotowanie świętych do wykonywania dzieła służby”. Gdyby każdy duchowny to robił, wielu porzuciłoby liczne działania błędnie uważane za „służbę”.

Czy niektóre dary posługiwania były przeznaczone tylko dla pierwszego Kościoła?

Jak długo te dary posługiwania będą darowane Kościołowi? Jezus będzie ich udzielał tak długo, jak długo Jego święci będą potrzebowali przygotowania do służby, czyli co najmniej do Jego powrotu. Kościół nieustannie wchłania nowonawróconych, którzy potrzebują wzrostu, my zaś pozostali ciągle musimy dojrzewać duchowo.

Niektórzy stwierdzili, niestety, że obecnie istnieją tylko dwie posługi: pastora i ewangelisty, jak gdyby Bóg zmienił swój zamiar. Przeciwnie, tak samo jak pierwszy Kościół, ciągle potrzebujemy apostołów, proroków i nauczycieli. W większości kościołów na świecie nie widzimy przykładów tych darów z tego prostego powodu, że Jezus je daje swojemu Kościołowi, a nie kościołowi „udawanemu”, nieświętemu, głoszącemu fałszywą ewangelię. W kościele fałszywym można znaleźć tylko tych, którzy czynią niezdarne próby, by wypełniać role wyznaczone tylko przez niektóre dary posługiwania (w większości pastorów i ewentualnie ewangelistów). Ale daleko im do powołanych i namaszczonych przez Boga posługujących, których Jezus chce dać swojemu Kościołowi. Z pewnością nie przygotowują świętych do wykonywania dzieła służby, ponieważ głoszona przez nich ewangelia nie prowadzi do świętości, a jedynie mami ludzi, żeby myśleli, że dostąpili przebaczenia. Ludzie ci z kolei wcale nie pragną być przygotowani do „dzieła służby”, bo nie mają najmniejszego zamiaru wyprzeć się samych siebie i brać swego krzyża.

Skąd wiemy, że jesteśmy powołani?

Skąd wiadomo, że jest się powołanym do jednej z tych posług? Po pierwsze czujemy Boże powołanie. Spoczywa na nas „brzemię”, by wykonać określone zadanie. To coś o wiele więcej niż tylko dostrzeganie potrzeby, której należy wyjść naprzeciw. To dany przez Boga głód wewnętrzny, popychający nas w kierunku pewnej służby. Jeśli ktoś jest powołany przez Boga, nie znajdzie zaspokojenia, dopóki nie zacznie wypełniać swojego powołania. Nie ma to nic wspólnego z otrzymaniem nominacji od człowieka czy jakiejś organizacji. Powołuje nas sam Bóg.

Po drugie, osoba prawdziwie powołana stwierdza, że jest wyposażona przez Boga do wykonania zleconego przez Niego zadania. Każda z pięciu posług niesie ze sobą nadnaturalne namaszczenie, umożliwiające wykonanie tego, do czego Bóg nas powołuje. Wraz z powołaniem otrzymujemy namaszczenie. Bez namaszczenia nie ma powołania. Można aspirować do tego, by pełnić jakąś posługę, uczęszczać przez cztery lata do szkoły biblijnej ucząc się i przygotowując do tej posługi, ale bez Bożego namaszczenia nie ma szans na prawdziwe powodzenie.

Po trzecie, okazuje się, że Bóg otwiera nam drzwi sposobności, by naszego daru używać. W ten sposób możemy dowieść swojej wierności, a z czasem zostaną nam powierzone większe zadania, możliwości i dary.

Jeśli nie czujemy wewnętrznego przymusu i powołania do któregoś z pięciu darów posługiwania, albo nie czujemy jakiegoś szczególnego namaszczenia do wypełnienia zleconego przez Boga zadania, lub też nie pojawiła się sposobność do używania darów, jakie naszym zdaniem posiadamy, nie powinniśmy próbować robić czegoś, do czego Bóg nas nie powołał. Starajmy się raczej być błogosławieństwem w lokalnej wspólnocie kościelnej, w naszym sąsiedztwie i w miejscu pracy. Nawet nie będąc powołani do żadnej z owych pięciu posług, mamy służyć używając otrzymanych od Boga darów i starać się okazać wiernymi.

Chociaż Pismo wymienia pięć darów posługiwania, nie znaczy to, iż służba każdego, kto sprawuje daną funkcję, będzie identyczna. Paweł napisał, iż istnieją „różne posługi” (1Kor 12,5), dlatego możliwa jest różnorodność wśród posługujących pełniących tę samą funkcję. Co więcej, występuje u nich różne natężenie namaszczenia. A zatem w ramach danej funkcji możemy dokonać dalszego rozróżnienia w zależności od poziomu namaszczenia. Na przykład niektórzy nauczyciele wydają się bardziej namaszczeni niż inni. To samo dotyczy innych posług. Osobiście uważam, iż każdy posługujący może zrobić coś, co się przyczyni do większego namaszczenia jego służby, choćby wykazać się przez dłuższy okres wiernością oraz całkowicie poświęcić się Bogu.

Bliższe spojrzenie na funkcję apostoła

Greckie słowo apostolos znaczy „posłany”. Prawdziwy nowotestamentowy apostoł to wierzący wysłany przez Boga do pewnego miejsca (lub miejsc), by zakładać kościoły. Zakłada tam duchowy fundament Bożej „budowli”. Można go porównać do „generalnego wykonawcy”, jak napisał Paweł, będący sam apostołem:

Jesteśmy bowiem współpracownikami Boga. Wy jesteście uprawną rola Boga, Jego budowlą. Zgodnie z udzieloną mi łaską Boga niczym umiejętny architekt [ang. mistrz budowlany] położyłem fundament, inny natomiast na nim buduje (1Kor 3,9-10a).

Mistrz budowlany czy generalny wykonawca nadzoruje cały proces budowy, ma w głowie gotowy produkt. Nie jest specjalistą, jak cieśla czy murarz. Może potrafiłby wykonać ich pracę, ale pewnie nie zrobi tego tak dobrze jak oni. Podobnie i apostoł może wykonywać pracę ewangelisty lub pastora, ale tylko przez określony czas, kiedy zakłada kościół. (Apostoł Paweł zwykle pozostawał w jednym miejscu od sześciu miesięcy do trzech lat.)

Funkcją apostoła jest zakładanie kościołów, a następnie ich nadzorowanie, by nie zboczyły z Bożej drogi. Apostoł jest odpowiedzialny za ustanowienie starszych/pastorów/przełożonych, którzy mają się troszczyć o zgromadzenie, jakie zakłada (zob. Dz 14,21-23; Tt 1,5).

Prawdziwi i fałszywi apostołowie

Wydaje się, że obecnie niektórzy duchowni, pragnąc sprawować władzę nad kościołami, pochopnie ogłaszają swoje rzekome powołanie apostolskie. Większość z nich ma wielki kłopot, bo nie założyli kościołów (może jeden czy dwa) i nie posiadają darów oraz namaszczenia biblijnego apostoła. Muszą zatem znaleźć naiwnych pastorów, którzy im zezwolą na sprawowanie władzy nad swoimi zborami. Jeśli jesteś pastorem, nie daj się oszukać tym zadufanym, żądnym władzy fałszywym apostołom. To są zwykle wilki w owczej skórze. Często chodzi im o pieniądze. Pismo przestrzega przed fałszywymi apostołami (zob. 2Kor 11,13; Ap 2,2). Jeśli muszą cię przekonywać, że są apostołami, to najwyraźniej wskazuje, że nimi nie są. Ich owoce powinny mówić same za siebie.

Pastor, który zakłada własny zbór i pozostaje w nim przez lata, nie jest apostołem. Można go nazwać „pastorem apostolskim”, gdyż zaczął pracę od zera. Jednak nie pełni funkcji apostoła, gdyż ten ostatni zakłada kościoły stale.

Funkcję apostoła pełnią prawdziwi, posłani przez Boga i namaszczeni „misjonarze”, jak często są obecnie nazywani, których głównym powołaniem jest zakładanie kościołów. Z drugiej strony, misjonarze, którzy zajmują się zakładaniem szkół biblijnych lub szkoleniem pastorów, nie są apostołami lecz nauczycielami.

Posługa prawdziwego apostoła charakteryzuje się nadnaturalnymi znakami i cudami, które pomagają mu w zakładaniu kościołów. Paweł napisał:

Niczego bowiem mi nie brakuje w porównaniu z wielkimi apostołami, jeśli nawet jestem niczym. To, co rzeczywiście charakteryzuje apostoła, dokonało się wśród was z wielką wytrwałością zarówno przez znaki, jak też cuda i przejawy mocy (2Kor 12,11b-12).

Jeśli czyjejś służbie nie towarzyszą znaki i cuda, nie jest apostołem. Oczywiście, prawdziwi apostołowie zdarzają się rzadko i nie funkcjonują w kościołach „udawanych”, nieświętych, głoszących fałszywą ewangelię. Znajduję ich głównie w tych miejscach na ziemi, gdzie są białe plamy, jeśli chodzi o ewangelię.

Wysoka ranga apostoła

W obydwu nowotestamentowych wykazach darów posługi funkcja apostoła jest wymieniona na pierwszym miejscu, co wskazuje, iż jest to powołanie najwyższe (zob. Ef 4,11; 1Kor 12,28).

Nikt nie zaczyna posługiwania jako apostoł. Można kiedyś zostać powołanym na apostoła, ale nikt nie zaczyna od tej funkcji. Najpierw w przeciągu kilku lat musi okazać się wierny w zwiastowaniu i nauczaniu, aby w końcu sprawować funkcję, jaką Bóg mu przeznaczył. Paweł już w łonie matki został powołany na apostoła, ale spędził wiele lat w służbie, zanim otrzymał ten zaszczyt (zob. Ga 1,15 – 2,1). Zaczął jako nauczyciel i prorok (zob. Dz 13,1-2), a później, będąc wysłany przez Ducha Świętego, otrzymał promocję na apostoła (zob. Dz 14,14).

Oto wzmianki o innych apostołach oprócz dwunastu oraz Pawła w Dz 1,15-26; 14,14; Rz 16,7; 2Kor 8,23; Ga 1,17-19; Flp 2,25 oraz 1Tes 1,1 i 2,6. (Słowo wysłannik w 2Kor 8,23 oraz Flp 2,25 [BW] to po grecku apostolos.) To burzy teorię, jakoby funkcja apostoła była ograniczona tylko do dwunastu.

Jednakże tylko dwunastu apostołów można nazwać „apostołami Baranka” i jedynie owych dwunastu zajmie szczególne miejsce w tysiącletnim królestwie Chrystusa (zob. Mt 19,28; Ap 21,14). Nie potrzebujemy już apostołów takich jak Piotr, Jakub i Jan, którzy byli szczególnie natchnieni, by napisać księgi biblijne, ponieważ objawienie Biblii jest zakończone. Jednak potrzebujemy nadal apostołów, którzy dzięki mocy Ducha Świętego zakładają kościoły, tak jak to czynił Paweł oraz inni apostołowie, o których czytamy w Dziejach.

Funkcja proroka

Prorok to ktoś, kto otrzymuje nadnaturalne objawienie i przemawia z Bożej inspiracji. Przejawia często duchowy dar prorokowania, a także dary objawienia: mowę mądrości, słowo wiedzy oraz rozpoznawania duchów.

Każdy wierzący może posługiwać darem prorokowania, jak chce Duch, ale to nie czyni z niego proroka. Prorok to przede wszystkim sługa Boży, który potrafi zwiastować lub nauczać z namaszczeniem. Ponieważ funkcja proroka jawi się jako drugie co do ważności powołanie (zob. kolejność podaną w 1Kor 12,28), nawet czynny duchowny nie otrzyma funkcji proroka, jeśli nie będzie miał za sobą kilku lat służby. Jeśli zostanie prorokiem, otrzyma nadnaturalne, potrzebne do tego „wyposażenie”.

Nowy Testament wymienia dwóch proroków: Judę i Sylasa. W Dz 15,32 czytamy, że regularnie prorokowali w kościele w Antiochii:

Juda i Sylas, którzy byli również prorokami, przez liczne nauki zachęcili i umocnili braci.

Innym nowotestamentowym prorokiem był Agabos. W Dz 11,27-28 czytamy:

W tym właśnie czasie jacyś prorocy przybyli z Jerozolimy do Antiochii. Jeden z nich, o imieniu Agabos, powstał i przepowiedział z natchnienia Ducha, że na całej ziemi nastanie wielki głód. Nastał on za Klaudiusza.

Zauważmy, iż Agabos otrzymał mowę mądrości, zostało mu objawione coś z przyszłości. Oczywiście, Agabos nie wiedział o wszystkim, co się wydarzy w przyszłości, wiedział tylko to, co zechciał mu objawić Duch Święty.

W Dz 21,10-11 znajdujemy kolejny przykład mowy mądrości przejawionej w służbie Agabosa. Tym razem dotyczyło to jednej osoby, Pawła:

Kiedy mieszkaliśmy tam przez dłuższy czas, przyszedł z Judei pewien prorok o imieniu Agabos. Przybył do nas, wziął pas Pawła, związał sobie ręce i nogi i powiedział: To mówi Duch Święty: Męża, do którego należy ten pas, tak zwiążą Żydzi w Jeruzalem i wydadzą w ręce pogan.

Czy w nowym przymierzu jest rzeczą biblijną zwracać się do proroków o poradę dotyczącą tego, jak mamy postąpić? Nie. Ponieważ wszyscy wierzący mają w sobie Ducha Świętego i to On ich prowadzi. Prorok powinien tylko potwierdzać to, co już wiemy w swoim duchu odnośnie do Bożego kierownictwa. Na przykład, kiedy Agabos prorokował Pawłowi, nie dał mu żadnej rady, co powinien zrobić; potwierdził tylko to, o czym Paweł wiedział od pewnego czasu.

Jak stwierdziliśmy wyżej, Paweł pełnił funkcję proroka (i nauczyciela), zanim został powołany do posługi apostolskiej (zob. Dz 13,1). Na podstawie Ga 1,11-12 wiemy, że otrzymywał objawienia od Pana, miał też szereg wizji (zob. Dz 9,1-9; 18,9-10; 22,17-21; 23,11; 2Kor 12,1-4).

Prawdziwych proroków, podobnie jak i apostołów, nie znajdziemy w fałszywym kościele. Taki zamyka się przed Silasami, Judami czy Agabosami, ponieważ prawdziwi prorocy objawiają Bożą dezaprobatę wobec ich nieposłuszeństwa (jak to uczynił Jan w stosunku do większości kościołów Małej Azji w rozdziałach 2 – 3 Księgi Apokalipsy). Fałszywy kościół nie jest otwarty na coś takiego.

Funkcja nauczyciela

Na liście z 1Kor 12,28 nauczyciel zajmuje trzecią pozycję. To ktoś nadnaturalnie namaszczony do nauczania Bożego Słowa. Nie każdy nauczający prawd biblijnych musi być nowotestamentowym nauczycielem. Niektórzy nauczają, bo to lubią albo czują się do tego zobowiązani, natomiast ktoś sprawujący funkcję nauczyciela jest do tego nadnaturalnie uzdolniony. Zazwyczaj otrzymuje nadnaturalnie objawienie znaczenia Bożego Słowa i potrafi wyjaśniać Biblię w sposób pozwalający ją rozumieć i stosować.

Nowotestamentowym przykładem sprawowania takiej funkcji jest Apollos. Paweł porównał własną służbę apostolską z posługą nauczania Apollosa takimi słowy:

Ja zasadziłem, Apollos podlewał, ale Bóg dawał wzrost… położyłem fundament, inny natomiast na nim buduje (1Kor 3,6.10b).

Apollos, nauczyciel, nie zajął się wstępnym sadzeniem czy położeniem fundamentu. Ale podlewał młode kiełki Bożym Słowem i wznosił mury na już istniejącym fundamencie.

O Apollosie czytamy też w Dz 18,27-28:

Ponieważ [Apollos] chciał wyruszyć do Achai, bracia zachęcili go i napisali do uczniów, aby go przyjęli. Gdy przybył, pomagał bardzo tym, którzy dzięki łasce Bożej uwierzyli. Dzielnie bowiem obalał twierdzenia Żydów, wykazując publicznie z Pism, że Jezus jest Mesjaszem.

Zauważmy, iż Apollos „pomagał bardzo” tym, którzy już byli nawróceni, a jego nauczanie jest określone jako „dzielne” [ang. potężne]. Namaszczone nauczanie zawsze jest pełne mocy.

Dla Kościoła służba nauczania jest ważniejsza niż czynienie cudów lub dary uzdrawiania, dlatego została wymieniona w 1Kor 12,28 przed tymi darami:

I tak Bóg ustanowił w Kościele najpierw apostołów, po drugie proroków, po trzecie nauczycieli, następnie tych, co mają dar czynienia cudów, dar uzdrawiania…

Niestety, wierzących bardziej pociąga oglądanie uzdrowień niż słuchanie jasnego wykładu Słowa, które prowadzi do świętości oraz duchowego wzrostu w ich życiu.

Biblia mówi i o zwiastowaniu i o nauczaniu. To drugie ma aspekt bardziej myślowy i szkoleniowy, zaś zwiastowanie bardziej inspiruje i motywuje. Ewangeliści zasadniczo zwiastują. Nauczyciele i pastorzy nauczają. Apostołowie zwiastują i nauczają. Szkoda, że niektórzy wierzący nie dostrzegają wartości nauczania. Niektórym się nawet wydaje, że mówca jest namaszczony tylko wtedy, gdy przemawia głośno i szybko! Ale tak nie jest.

Najlepszym przykładem namaszczonego nauczyciela jest Jezus. Nauczanie stanowiło tak znaczącą część jego służby, że wielu nazywało Go „Nauczycielem” (Mt 8,19; Mk 5,35; J11,28).

Na temat nauczycieli i nauczania zobacz: Dz 2,42; 5,21.25.28.42; 11,22-26; 13,1; 15,35; 18,11; 20,18-20; 28,30-31; Rz 12,6-7; 1Kor 4,17; Ga 6,6; Kol 1,28; 1Tm 4,11-16; 5,17; 6,2; 2Tm 1,11; 2,2 oraz Jk 3,1. Ostatni odnośnik stwierdza, iż nauczyciele podlegają surowszemu osądowi, zatem powinni bardzo uważać na to, czego nauczają. Powinni uczyć tylko Słowa.

Funkcja ewangelisty

To ktoś namaszczony do zwiastowania ewangelii. Jego kazania mają prowadzić ludzi do opamiętania i wiary w Pana Jezusa Chrystusa. Towarzyszą im cuda, które przyciągają uwagę niewierzących i przekonują ich o prawdziwości jego słów.

W pierwszym Kościele niewątpliwie było wielu ewangelistów, ale Dzieje Apostolskie wymieniają tylko jednego, Filipa: „Weszliśmy do domu Filipa ewangelisty, który był jednym z Siedmiu, i zamieszkaliśmy u niego” (Dz 21,8).

Zaczął on swoje posługiwanie jako sługa (a raczej „diakon”) obsługujący stoły (zob. Dz 6,1-6). Został wyniesiony do godności ewangelisty w okresie prześladowania Kościoła, które wybuchło w związku z męczeństwem Szczepana. Najpierw zwiastował ewangelię w Samarii:

Filip przybył do miasta Samarii i głosił im Chrystusa. A tłumy przyjmowały uważnie i zgodnie to, co Filip mówił, ponieważ słyszały o znakach, które czynił i je widziały. Z wielu opętanych bowiem wychodziły z donośnym krzykiem duchy nieczyste. Wielu sparaliżowanych i chromych zostało uzdrowionych. Wielka więc radość zapanowała w tym mieście (Dz 8,5-8).

Zauważmy, że Filip mówił na jeden temat: o Chrystusie. Jego celem było pozyskiwanie uczniów, czyli posłusznych naśladowców Chrystusa. Zwiastował Chrystusa jako czyniciela cudów, Syna Bożego, Pana, Zbawiciela oraz nadchodzącego wkrótce Sędziego. Wzywał ludzi do opamiętania i naśladowania jego Pana.

Zauważmy też, iż Filip był uzdolniony do czynienia nadnaturalnych znaków i cudów, potwierdzających jego kazanie. Każdy pełniący funkcję ewangelisty jest namaszczony darami uzdrawiania oraz innymi darami duchowymi. Fałszywy kościół ma tylko fałszywych ewangelistów, głoszących fałszywa ewangelię. Obecnie świat jest pełen takich ewangelistów i wyraźnie widać, że Bóg nie potwierdza ich słów cudami i uzdrowieniami. A to dlatego, że nie głoszą Jego ewangelii. Tak naprawdę nie zwiastują Chrystusa. Zwykle mówią o potrzebach ludzi i o tym, że Chrystus może im dać obfite życie. Albo też przedstawiają przepis na zbawienie, który nie obejmuje opamiętania. Prowadzą ludzi do fałszywych nawróceń, które uśmierzają ich poczucie winy, ale ich nie zbawiają. W efekcie takiego zwiastowania ludzie mają mniejsze szanse narodzić się na nowo, ponieważ nie widzą potrzeby przyjęcia czegoś, co rzekomo już mają. Tacy ewangeliści pomagają budować królestwo szatana.

Funkcja ewangelisty nie jest wymieniona wśród innych darów posługiwania w 1Kor 12,28, ale występuje w Ef 4,11. Przypuszczam jednak, że wzmianka o „cudach i darach uzdrawiania” odnosi się do ewangelistów, gdyż właśnie one charakteryzowały służbę Filipa ewangelisty, i w sposób oczywisty stanowią nadnaturalne potwierdzenie służby każdego ewangelisty.

Jest wielu takich, którzy podróżują od kościoła do kościoła, nazywają siebie ewangelistami, ale tak naprawdę nimi nie są, ponieważ głoszą tylko w budynkach kościelnych, i to do wierzących, nie będąc zarazem wyposażeni ani w dary uzdrawiania ani czynienia cudów. (Niektórzy udają, że takie dary posiadają, ale mogą oszukać tylko naiwnych. Ich największe cuda to upadanie ludzi na skutek popchnięcia przez nich.) Tacy podróżujący duchowni mogą być kaznodziejami, mogą nauczać czy napominać (zob. Rz 12,8), ale nie pełnią funkcji ewangelisty. Jest jednak możliwe, iż Bóg najpierw zleci komuś posługę upominania lub zwiastowania, a później wyniesie go do funkcji ewangelisty.

Więcej na temat posługi ewangelisty znajdziemy w Dz 8,4-40, tekście opisującym służbę Filipa. Zwróćmy tam uwagę na współzależność darów posługiwania (zob. zwłaszcza w. 14-25) oraz na to, że Filip nie tylko głosił ewangelię do tłumów, ale był też prowadzony przez Boga do posługiwania pojedynczym osobom (zob. Dz 8,25-39).

Wydaje się, że ewangeliści mają polecenie chrzczenia swoich „konwertytów”, ale niekoniecznie muszą usługiwać modlitwą o przyjęcie przez nowonawróconych chrztu w Duchu Świętym. To jest przede wszystkim obowiązek apostołów lub pastorów/starszych/przełożonych.

Funkcja pastora

W dwóch poprzednich rozdziałach porównywałem rolę pastora biblijnego z rolą przeciętnego pastora instytucjonalnego. Jednakże nie wyczerpuje to tematu służby pastorskiej.

Aby w pełni zrozumieć, czego Pismo naucza o funkcji pastora, należy zrozumieć trzy kluczowe słowa greckie: (1) poimen, (2) presbyteros oraz (3)episkopos. Są one tłumaczone odpowiednio jako: (1) pasterz lub pastor, (2) starszy oraz (3) przełożony lub biskup.

Słowo poimen występuje w Nowym Testamencie 18 razy, w wersji angielskiej jest przetłumaczone 17 razy jako pasterz i raz jako pastor. Forma czasownikowa, poimaino, występuje 11 razy i najczęściej jest tłumaczona jako pasterz.

Presbyteros występuje w Nowym Testamencie 66 razy. 60 razy zostało przetłumaczone jako starszy lub starsi.

Wreszcie episkopos występuje w Nowym Testamencie 5 razy i 4 razy zostało przetłumaczone jako przełożony [nadzorca], a w angielskiej Biblii Króla Jakuba (oraz w tłumaczeniach polskich) jako biskup.

Wszystkie te słowa odnoszą się do tej samej funkcji w Kościele i są używane zamiennie. Gdziekolwiek apostoł Paweł zakładał kościoły, wyznaczał tam starszych (presbyteros), aby troszczyli się o miejscowe wspólnoty (zob. Dz 14,23; Tt 1,5). Ich zadaniem było pełnić rolę przełożonych [nadzorców] (episkopos) i paść (poimaino) swoją trzodę. Na przykład w Dz 20,17 czytamy:

Z Miletu posłał do Efezu i wezwał starszych [presbyteros] Kościoła.

I co im Paweł powiedział?

Uważajcie na samych siebie i na całą trzodę, w której Duch Święty ustanowił was biskupami (przełożonymi) [episkopos], abyście paśli [poimaino] Kościół Boga, który On nabył własną krwią (Dz 20,28).

Zauważmy zamienne użycie owych trzech greckich słów. Czyli nie chodzi tu o trzy różne funkcje. Paweł powiedział starszym, iż są przełożonymi, którzy mają działać jak pasterze.

Piotr w swoim Pierwszym Liście 5,1-4 napisał:

Starszych [presbyteros] więc, którzy są wśród was, ja również starszy, a także świadek cierpień Chrystusa i uczestnik chwały, która ma się objawić, zachęcam: Paście [poimaino] trzodę Boga, która jest wśród was, troszcząc się o nią nie pod przymusem, ale z ochotą, zgodnie z wolą Boga, nie dla marnego zysku, lecz z oddaniem, nie jak ci, którzy mają władzę nad powierzonymi sobie, ale jak ci, którzy stają się wzorem dla trzody. A gdy się objawi Arcypasterz, otrzymacie niewiędnący wieniec chwały.

Piotr nakazał starszym paść trzodę. Użyty tu czasownik paść występuje w Ef 4,11 w postaci rzeczownikowej jako pastor:

To On [Jezus] uczynił jednych apostołami, innych prorokami, innych głosicielami Dobrej Nowiny [ewangelistami], jeszcze innych pasterzami [ang. pastorami] i nauczycielami.

Nasuwa się wniosek, iż starsi i pastorzy to to samo.

Paweł w Tt 1,5-7 także użył zamiennie słów starszy i przełożony:

Zostawiłem cię na Krecie, abyś uporządkował to, co zostało do zrobienia i ustanowił w każdym mieście starszych, zgodnie z tym, co ci poleciłem… Trzeba bowiem, aby biskup (przełożony)… był nienaganny.

Nie można zatem rozsądnie dowieść, że funkcja pastora, starszego i przełożonego (biskupa) to nie to samo. Dlatego wszystko, co w Nowym Testamencie zostało napisane do przełożonych i starszych, odnosi się do pastorów.

Kierowanie kościołem

Z wyżej cytowanych wersetów wynika, że pastorzy/starsi/przełożeni nie tylko mają sprawować duchowy nadzór nad kościołem, ale otrzymali też autorytet, upoważnienie do sprawowania tej władzy. Krótko mówiąc, pastorzy/starsi/przełożeni kierują, a członkowie kościoła powinni być im ulegli:

Swoim przełożonym bądźcie posłuszni i ulegli, gdyż oni czuwają nad wami, ponieważ z tego mają zdać sprawę (Hbr 13,17).

Oczywiście, żaden wierzący nie powinien być uległy pastorowi, którzy sam nie jest uległy Bogu, ale też powinien rozumieć, że żaden pastor nie jest doskonały.

Pastorzy/starsi/przełożeni mają władzę nad swoimi kościołami, tak jak ojciec ma władzę nad własną rodziną:

Trzeba więc, aby biskup [pastor/starszy/przełożony] był bez zarzutu… Powinien dobrze kierować swoim domem, mieć dzieci posłuszne i pełne szacunku. Jeśli bowiem ktoś nie umie kierować własnym domem, jak będzie dbał o Kościół Boga? (1Tm 3,2-5)

Paweł kontynuuje:

Prezbiterzy [pastorzy/starsi/przełożeni], którzy dobrze sprawują swój urząd, powinni doznawać podwójnego szacunku, najbardziej zaś ci, którzy się trudzą głoszeniem Słowa i nauczaniem (1Tm 5,17).

Widać więc, że to starsi mają sprawować władzę nad kościołem.

Niebiblijni starsi

Wiele kościołów uważa, że ich struktura organizacyjna jest biblijna, ponieważ na ich czele stoi grupa starszych. Problem w tym, że ich koncepcja starszych jest nieprawidłowa. Starsi są u nich wybierani cyklicznie spośród członków wspólnoty. Zwykle nazywani są „radą starszych”. Ale tacy ludzie nie są starszymi zgodnie z definicją biblijną. Wystarczy przeanalizować wymagania stawiane kandydatom na starszych, wymienione przez Pawła. Według niego starszy obejmuje stanowisko pełnoetatowe, a zatem jest opłacany i zajmuje się w kościele nauczaniem/głoszeniem oraz kierowaniem (zob. 1 Tm 3,4-5; 5,17-18; Tt 1,9). Bardzo niewielu z tych, którzy zasiadają w kościelnych „radach starszych” spełnia te kwalifikacje. Nie są opłacani; nie są tymi, którzy głoszą lub nauczają; nie pracują w kościele w pełnym wymiarze i niewiele wiedzą, jak zarządzać kościołem.

Niebiblijna struktura zarządzania, bardziej niż cokolwiek innego, może stanowić przyczynę problemów w kościele. Jeśli kościołem rządzą ludzie niewłaściwi, można się spodziewać kłopotów. Mogą występować niesnaski, pójście na kompromis oraz zupełny rozkład kościoła. Niebiblijna struktura kierowania kościołem to jak powitalny dywan dla diabła.

Jestem świadom, że zwracam się do pastorów kościołów instytucjonalnych, a także domowych. Niektórzy pastorzy tych pierwszych zapewne posługują w kościołach o niebiblijnej strukturze zarządzania, gdzie starsi są wybierani spośród zgromadzenia. Takich struktur zwykle nie da się zmienić bez wywołania spięć.

Takim pastorom radzę, by zrobili, co się da, i z Bożą pomocą zmienili strukturę kierowania kościołem. Niech przetrzymają chwilowy konflikt, bo jeśli nie zrobią niczego, pojawienie się poważnego konfliktu w przyszłości jest nieuniknione. Jeśli się uda przetrwać początkowe niesnaski, uniknie się problemów na przyszłość. A jeśli nie, zawsze można rozpocząć pracę w nowym kościele i od początku zorganizować go w sposób biblijny.

Choć to bolesne, na dłuższą metę może przynieść więcej owocu dla Bożego Królestwa. Jeśli ci, którzy aktualnie zarządzają kościołem, są prawdziwymi uczniami Chrystusa, pastor ma szansę przekonać ich do zmiany struktury, z szacunkiem przedstawiając im na podstawie Pisma konieczne do przeprowadzenia zmiany.

Kolegialny zarząd starszych?

Niektórzy wskazują, iż Biblia mówi wszędzie o starszych w liczbie mnogiej, sugerując w ten sposób, że to niebiblijne, by pojedynczy starszy/pastor/przełożony prowadził trzodę. Jednakże w mojej opinii nie jest to przekonujący dowód. Biblia faktycznie mówi, że w pewnych miastach pieczę nad kościołem sprawował nie tylko jeden starszy, ale to nie znaczy, iż ci starsi byli współzarządcami jednej wspólnoty. Kiedy na przykład Paweł zgromadził starszych z Efezu (zob. Dz 20,17), jest oczywiste, iż w tamtym mieście były tysiące, a może i dziesiątki tysięcy wiernych (zob. Dz 19,19). A zatem musiało tam być wiele wspólnot i całkiem możliwe, że każdy starszy stał na czele oddzielnego kościoła domowego.

W Biblii nie znajdujemy żadnego przykładu, by do wykonania jakiegoś zadania Bóg powoływał komitet. Kiedy chciał wyzwolić Izraela z Egiptu, powołał na lidera jednego mężczyznę, Mojżesza. Inni mieli mu pomagać, ale wszyscy byli mu podlegli, choć każdy z nich, podobnie jak Mojżesz, był osobiście odpowiedzialny za jakąś grupę ludzi. Wzorzec ten stale powtarza się w Piśmie. Kiedy Bóg wyznacza zadanie, do jego wykonania powołuje jednego człowieka, zaś wzywa innych, by mu pomogli.

Wydaje się zatem nieprawdopodobne, by Bóg powoływał komitet starszych, posiadających taki sam zakres władzy, do sprawowania pieczy nad niewielkim, 20-osobowym kościołem domowym. To wygląda na zaproszenie do kłótni.

Nie chcę przez to powiedzieć, iż każdy kościół domowy powinien pozostawać pod pieczą tylko jednego starszego. Chodzi mi jednak o to, że jeśli w kościele jest więcej niż jeden starszy, ci młodsi wiekiem i mniej duchowo dojrzali starsi powinni podlegać najstarszemu i najbardziej duchowo dojrzałemu z nich. Zgodnie Biblią, to kościoły, a nie seminaria powinny być poligonem szkoleniowym dla młodych wiekiem starszych/pastorów/przełożonych. A zatem jest możliwe, a nawet wskazane, aby w kościele domowym było kilku starszych/pastorów/przełożonych, z których młodsi byliby szkoleni przez starszego wiekiem.

Takie zjawisko zaobserwowałem nawet w kościołach rzekomo prowadzonych przez „równych sobie” starszych. Zawsze jest jeden bardziej poważany przez pozostałych. Albo też jeden jest dominujący, podczas gdy inni są bardziej bierni. Inaczej dochodzi do sporów. Przecież nawet komitety zawsze wybierają jednego przewodniczącego. Kiedy grupa równych sobie zabiera się do jakiegoś zadania, rozumieją, że jeden musi być liderem. Tak samo jest w kościele.

Co więcej, w 1Tm 3,4-5 Paweł przyrównuje odpowiedzialność starszych do odpowiedzialności ojców. Starsi muszą dobrze kierować swoim domem, aby potrafili kierować kościołem. Ale jak dwóch równoważnych ojców mogłoby kierować rodziną? Podejrzewam, że byłyby problemy.

Starsi/pastorzy/przełożeni powinni być wzajemnie powiązani w większe lokalne ciało, aby mogli się wzajemnie przed sobą rozliczać (ze swego życia) oraz w razie potrzeby uzyskiwać pomoc. Paweł pisał o „kolegium prezbiterów (starszych)” [BT], które najpewniej składało się z presbyteros (starszych) oraz innych osób posiadających dary posługiwania. Jeśli w miejscowej wspólnocie jest apostoł-założyciel, on także może służyć pomocą w przypadku problemów wynikających z błędów jakiegoś starszego. Kiedy błądzą pastorzy instytucjonalni, to taka sytuacja, ze względu na strukturę kościoła, zawsze powoduje duże trudności. Trzeba utrzymać budynek i realizować programy. Natomiast kościoły domowe mogą się natychmiast rozwiązać, gdyby pastor zbłądził. Wtedy członkowie mogą po prostu dołączyć do innej wspólnoty.

Autorytet do służby

Choć Bóg udziela pastorowi duchowego autorytetu do kierowania kościołem, nie daje mu to prawa do dominowania nad trzodą. Nie on jest panem, tylko Jezus. Wierni nie są jego trzodą, ale Bożą.

Paście trzodę Boga, która jest wśród was, troszcząc się o nią nie pod przymusem, ale z ochotą, zgodnie z wolą Boga, nie dla marnego zysku, lecz z oddaniem, nie jak ci, którzy mają władzę nad powierzonymi sobie, ale jak ci, którzy stają się wzorem dla trzody. A gdy się objawi Arcypasterz, otrzymacie niewiędnący wieniec chwały (1P 5,2-4).

Każdy pastor zostanie kiedyś rozliczony ze swojej służby przed sędziowskim tronem Chrystusa.

Poza tym w sprawach finansowych samodzielny starszy/pastor/przełożony nie powinien działać sam. Jeśli regularnie bądź sporadycznie są zbierane pieniądze na jakiś cel, to inni ze wspólnoty powinni się zająć ich rozliczeniem, aby nie powstały żadne podejrzenia co do dysponowania funduszami (zob. 2Kor 8,18-23). Powinna to być grupa wybierana lub wyznaczana.

Opłacanie starszych

Biblia mówi wyraźnie, że starsi/pastorzy/przełożeni mają być opłacani, gdyż są pełnoetatowymi pracownikami kościoła. Paweł napisał:

Prezbiterzy [pastorzy/starsi/przełożeni], którzy dobrze sprawują swój urząd, powinni doznawać podwójnego szacunku, najbardziej zaś ci, którzy się trudzą głoszeniem Słowa i nauczaniem. Pismo bowiem mówi: Nie zawiążesz pyska młócącemu wołowi, oraz: Zasługuje robotnik na swoją zapłatę (1Tm 5,17-18).

Temat jest jasny: Paweł używa nawet słowa zapłata. Jego wcześniejsze, bardziej mgliste zdanie o zasługiwaniu na podwójny szacunek łatwo zrozumieć, gdy uwzględni się kontekst. W poprzedzających wersetach napisał o obowiązku utrzymywania przez kościół wdów, które inaczej pozostałyby bez środków do życia. Tamten urywek zaczął podobnie: „Okazuj szacunek wdowom, które naprawdę są wdowami” (zob. 1Tm 5,3-16). Tak więc w tym kontekście „szacunek” oznacza wsparcie finansowe. Starsi, którzy się dobrze wywiązują, są godni podwójnego szacunku, czyli mogą otrzymywać co najmniej dwa razy tyle co wdowy, a więcej, jeśli mają na utrzymaniu dzieci. Kościół instytucjonalny na całym świecie w zasadzie utrzymuje swoich pastorów (nawet w krajach ubogich), natomiast wiele kościołów domowych, zwłaszcza na Zachodzie, tego nie robi. Wynika to, jak sądzę, po części z faktu, że wiele ludzi w świecie zachodnim przyłącza się do kościołów domowych dlatego, że w głębi serca są buntownikami; szukają i znajdują najmniej obciążającą ich formę chrześcijaństwa. Powiadają, że są w kościele domowym, bo chcieli uciec od niewoli kościoła instytucjonalnego, ale tak naprawdę chcieli uciec od jakichkolwiek zobowiązań wobec Chrystusa. Znaleźli kościoły, które nie wymagają żadnych finansowych obciążeń, co stoi w wyraźniej sprzeczności z tym, czego Chrystus oczekuje od swoich uczniów. Ci, których bogiem jest pieniądz i którzy tego dowodzą gromadząc skarby na ziemi, a nie w niebie, nie są prawdziwymi uczniami Chrystusa (zob. Mt 6,19-24; Łk 14,33). Jeśli nasze chrześcijaństwo nie ma wpływu na sposób rozporządzania naszymi pieniędzmi, nie jesteśmy w ogóle chrześcijanami.

Kościoły domowe aspirujące do biblijnych wzorców powinny utrzymywać swoich pastorów, troszczyć się o biednych oraz wspierać misje. W ofiarności i we wszystkich sprawach finansowych powinny daleko wyprzedzać kościoły instytucjonalne, jako że nie muszą utrzymywać budynków ani opłacać personelu realizującego różne programy. Aby utrzymać pastora wystarczy tylko dziesięć osób, które nie robią nic więcej oprócz płacenia dziesięciny. Dziesięć osób, oddających 20% ze swych dochodów może utrzymać i pastora i misjonarza, zapewniając mu życie na takim samym poziomie jak pastor.

Czym zajmują się pastorzy?

Przypuśćmy, że spytamy przeciętnego wiernego: – Do czyich obowiązków należy robienie następujących rzeczy: dzielenie się ewangelią z ludźmi niezbawionymi; prowadzenie świętego życia; upominanie, zachęcanie i pomaganie innym wierzącym; odwiedzanie chorych; nakładanie na nich rąk, by wyzdrowieli; noszenie brzemion innych; służenie swymi darami całej wspólnocie; zapieranie się samego siebie, ponoszenie ofiary dla Bożego Królestwa; pozyskiwanie, chrzczenie i nauczanie uczniów, by przestrzegali przykazań Chrystusa?

Wiele osób chodzących do kościoła odpowiedziałoby bez zastanowienia: – To wszystko należy do obowiązków pastora. – Ale czy rzeczywiście?

Zgodnie z Biblią każdy wierzący ma dzielić się ewangelią z niezbawionymi:

Pana zaś, Chrystusa, uświęćcie w waszych sercach, gotowi zawsze do obrony wobec każdego, kto od was żąda słowa o tej nadziei, która jest w was. Czyńcie to jednak łagodnie i z bojaźnią… (1P 3,15-16a).

Każdy wierzący ma prowadzić święte życie:

Ale za przykładem Świętego, Tego, który was powołał, sami też bądźcie święci w swoim postępowaniu. Zostało przecież napisane: Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty (1P 1,15-16).

Każdy wierzący ma się modlić:

Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie… (1Tes 6,16-17).

Od każdego wierzącego oczekuje się, że będzie upominał, zachęcał i pomagał innym wierzącym:

Prosimy was, bracia, abyście napominali niesfornych, pocieszali bojaźliwych, umacniali słabych, wszystkim okazywali cierpliwość (1Tes 5,14).

Każdy wierzący ma odwiedzać chorych:

… byłem nagi i ubraliście Mnie, byłem chory i odwiedziliście Mnie, byłem w więzieniu i przyszliście do Mnie (Mt 25,36).

Dalsze obowiązki

Ale to nie wszystko. Każdy wierzący ma nakładać ręce na chorych i ich uzdrawiać:

Tym, którzy uwierzą, będą towarzyszyć takie znaki: w Moje imię będą wyrzucać złe duchy, będą mówić nowymi językami, węże będą brać do rąk, a jeśliby wypili coś zatrutego, nie zaszkodzi im. Na chorych będą kłaść ręce i odzyskają zdrowie (Mk 16,17-18).

Każdy wierzący ma nosić brzemiona innych wierzących:

Jedni drugich ciężary noście, i tak wypełnicie prawo Chrystusa (Ga 6,2).

Od każdego wierzącego oczekuje się, że będzie posługiwał swoimi darami dla dobra innych:

Jeśli więc mamy różne dary, według udzielonej nam łaski, to jeśli ktoś ma dar prorokowania – niech go używa zgodnie z wiarą, jeśli dar służby – niech służy, jeśli dar nauczania- niech naucza, jeśli dar napominania – niech napomina, jeśli dar wspomagania – niech to robi z hojnością, jeśli ktoś jest przełożonym – niech działa z gorliwością, a kto okazuje miłosierdzie – niech czyni to z radością (Rz 12,6-8).

Każdy wierzący ma się zaprzeć samego siebie i ponosić ofiary dla Bożego Królestwa:

Następnie przywołał do siebie tłum wraz ze swoimi uczniami i powiedział: Jeśli ktoś chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie swój krzyż i niech Mnie naśladuje. Kto bowiem chce swoje życie zachować, utraci je, a kto utraci swoje życie z Mojego powodu i dla Ewangelii, ten je ocali (Mk 8,34-35).

Od każdego wierzącego oczekuje się, że będzie pozyskiwać, chrzcić i nauczać uczniów przestrzegania przykazań Chrystusa:

Kto by unieważnił jedno, choćby najmniejsze przykazanie i tak by nauczał, będzie najmniejszy w Królestwie Niebios. Kto jednak będzie posłuszny Prawu i będzie tak nauczał, zostanie nazwany wielkim w Królestwie Niebios (Mt 5,19).

Idźcie więc i czyńcie uczniów wśród wszystkich narodów, chrzcząc ich w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie ich zachowywać wszystko, co wam nakazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni aż do końca świata (Mt 28,19-20).[2]

Wszystkie te obowiązki zostały nałożone na każdego wierzącego, a jednak większość członków kościoła uważa, że dotyczą tylko pastorów! To chyba wynika z tego, że sami pastorzy sądzą, iż wyłącznie oni są odpowiedzialni za spełnianie tych zadań.

Co zatem pastorzy mają do roboty?

Jeśli wszystkie te obowiązki zostały nałożone na każdego wierzącego, co zatem mają do roboty pastorzy? Mówiąc krótko, są powołani, by przygotować wierzących do wykonywania tego wszystkiego (zob. Ef 4,11-12). Mają nauczać wierzących przestrzegania wszystkich przykazań Chrystusa (zob. Mt 28,19-20) słowem oraz swoim przykładem (zob. 1Tm 3,2; 4,12-13; 5,17; 2Tm 2,2; 3,16 – 4,4; 1P 5,1-4).

Już jaśniej nie można tego wyrazić. Biblijna rola pastora nie polega na tym, by gromadzić jak najwięcej ludzi na niedzielne nabożeństwa, ale na tym, żeby „każdego człowieka ukazać doskonałym w Chrystusie” (Kol 1,28). Biblijni pastorzy nie „łechcą” ludzkich uszu (zob. 2Tm 4,3 BW); oni nauczają, wychowują, napominają, ganią, karcą i gromią, a wszystko to w oparciu o Boże Słowo (zob. 2Tm 3,16 – 4,4).

W swoim liście do Tymoteusza Paweł wymienił niektóre kwalifikacje kandydata do funkcji pastora. Czternaście spośród piętnastu dotyczą jego charakteru, co wskazuje na to, że najważniejszy jest przykład jego życia:

Jeśli ktoś zabiega o urząd biskupa (przełożonego), pragnie tego, co dobre. Trzeba więc, aby biskup (przełożony) był bez zarzutu, mężem jednej żony, trzeźwy, rozsądny, uprzejmy, gościnny i dobry jako nauczyciel i wychowawca. Nie powinien nadużywać wina, być porywczy, ale łagodny, nastawiony pokojowo i nie przywiązujący wagi do pieniędzy. Powinien dobrze kierować swoim domem, mieć dzieci posłuszne i pełne szacunku. Jeśli bowiem ktoś nie umie kierować własnym domem, jak będzie dbał o Kościół Boga? Nie powinien to być ktoś nowo nawrócony, aby nie opanowała go pycha i przez to nie wpadł w potępienie, jak diabeł. Powinien też mieć dobrą opinię wśród niewierzących, aby nie doznawał zniewag i nie wpadł w sidła diabła (1Tm 3,1-7).

Porównanie powyższych wymogów z tymi, jakie często publikują kościoły instytucjonalne, poszukujące nowego pastora, wyjawia najpoważniejszy problem wielu kościołów. Szukają pracownika w charakterze menadżera/artysty rozrywkowego/zwięźle wypowiadającego się mówcy/administratora/psychologa/dyrektora różnych programów/pozyskiwacza funduszy/przyjaciela wszystkich/konia pociągowego. Chcą kogoś do „prowadzenia służby w kościele”. Jednakże biblijny przełożony musi być nade wszystko człowiekiem wielkiego charakteru, głęboko oddanym Chrystusowi, prawdziwym sługą, ponieważ jego celem jest „reprodukcja” samego siebie. Musi szczerze powiedzieć wiernym: „Stańcie się moimi naśladowcami, jak i ja stałem się naśladowcą Chrystusa” (1Kor 11,1).

W celu dalszego przestudiowania tego tematu (funkcja pastora) zobacz także Dz 20,28-31; 1Tm 5,17-20 oraz Tt 1:5-9.

Funkcja diakona

Na zakończenie wspomnę pokrótce o diakonach. Jest to druga funkcja sprawowana tylko w lokalnym kościele, a nie wymieniona wśród pięciu darów posługiwania. Diakoni, w odróżnieniu od starszych, nie posiadają żadnej władzy w kościele. W języku greckim termin ten brzmi diakonos i dosłownie znaczy „sługa”.

Za pierwszych diakonów uważa się siedmiu mężczyzn wyznaczonych do codziennego karmienia wdów w jerozolimskim kościele (zob. Dz 6,1-6). Zostali wybrani przez zgromadzenie i wysłani do służby przez apostołów. Co najmniej dwaj, Filip i Szczepan, zostali później wyniesieni przez Boga do roli pełnych mocy ewangelistów.

O diakonach czytamy też w 1Tm 3,8-13 oraz Flp 1,1. Najwyraźniej funkcję tę mogą pełnić mężczyźni lub kobiety (zob. 1Tm 3,11).


Możesz kupić polskie tłumaczenie książki Pozyskujący uczniów sługa Boży klikając na link: [1] . Innymi słowy: „do ‘formowania’ uczniów Jezusa Chrystusa”.

[2] . Jeśli uczniowie Jezusa mieli nauczać swoich uczniów przestrzegać wszystkiego, co im nakazał, to w konsekwencji nauczaliby też swoich uczniów pozyskiwać dalszych uczniów, chrzcząc oraz nauczając ich przestrzegać wszystkiego, co Chrystus im nakazał. I tak pozyskiwanie, chrzczenie i nauczanie uczniów byłoby nieustannym nakazem, obowiązującym każdego kolejnego ucznia.