Rozdział 5: Szkolenie Dwunastu

 

Jezus uczył dwunastu Apostołów używając tej samej metody, jakiej używał Bóg, ucząc Lud Izraelski po tym jak wyszli oni z Egiptu. Często stawiał ich w trudnych sytuacjach, w których mieli możliwość ćwiczenia swojej wiary. A ponieważ Bóg nigdy się nie zmienia, możemy spodziewać się, że będziemy ćwiczeni tak samo jak oni. Próby i testy dają bowiem okazję do wzrostu. Zacznijmy ten rozdział przyglądając się jednemu z „ćwiczeń” dwunastu z duchowego obozu rekrutów Jezusa.

Pismo notuje sytuację, w której Jezus wchodzi na małą łódź ze Swoimi uczniami przy brzegu Morza Galilejskiego i mówi do nich: „Przeprawmy się na drugą stronę” (Mk 4:35). Zanim będziemy kontynuować tę historię, pozwolę sobie zapytać cię: Czy Duch Święty kierował Jezusa, aby przeprawił się na drugą stronę Morza Galilejskiego? Nie mogę sobie wyobrazić, żeby tak nie było. Jezus żył w doskonałym posłuszeństwie wobec woli Swojego Ojca. Z pewnością więc On i Jego uczniowie byli w doskonałej woli Bożej, kiedy przeprawiali się na drugi brzeg.

Po wyruszeniu w podróż, Jezus oraz dwunastu znaleźli się pod natarciem „gwałtownej burzy” (Mk 4:37). Ich łódź zaczęła tonąć, a fale wdzierały się do łodzi. O dziwo, Jezus w tych właśnie chwilach smacznie spał. Zadajmy sobie drugie pytanie: Czy Bóg uprzednio wiedział, że zerwie się gwałtowna burza nad Morzem Galilejskim, kiedy Jego Syn oraz dwunastu będą przeprawiać się na drugą stronę? Oczywiście, że wiedział. Skoro Bóg jest wszechwiedzący, z pewnością Go to nie zaskoczyło.

I jeszcze ostatnie pytanie: Dlaczego zatem Bóg poprowadził Swego Syna oraz uczniów w podróż poprzez wody, skoro wiedział, że pojawi się gwałtowna burza? Z pewnością nie chciał, aby wszyscy utonęli. Czy zatem powodem mogłoby być to, że podsunął im okazję do zawierzenia Mu?

Wyobrażam sobie jak ty, tak samo jak i ja będąc tej nocy w łodzi wraz z Jezusem, zaczynasz chwalić Pana, w sytuacji gdy uderza w nią sztorm, wierząc, że uda się przepłynąć na drugi brzeg, czyż nie mam racji? Oczywiście, wręcz tak samo jak zawsze, kiedy znajdujemy się w kłopotach! Jednak uczniowie nie osiągnęli jeszcze takiego poziomu wiary jak my 🙂 Zamiast ćwiczyć swoją wiarę, ulegli oni strachowi i obudzili Jezusa – który w efekcie sforsował zarówno wiatr jak i morze.

Nie jest to jednak koniec historii. Kiedy już wiatr się uspokoił, Jezus zwrócił się do Swych uczniów: „Czemu jesteście tacy bojaźliwi? Jakże to, jeszcze wiary nie macie?” (Mk 4:40).

Jest oczywistym, że Jezus spodziewał się, że Jego uczniowie będą mieli wiarę z uwagi na to, że to właśnie On powiedział im, aby przeprawili się na drugą stronę. Powinni chociaż uwierzyć, że im się to uda. Tak się jednak nie stało, myśleli przecież, że umrą.

Ponowna próba

Oto kolejne pytanie: Co się dzieje, kiedy nie przechodzisz jednej z Bożych prób? Odpowiedź: Przechodzisz ją ponownie! Omawiany przed chwilą incydent możemy znaleźć w czwartym rozdziale Ewangelii Marka. Zaledwie dwa rozdziały dalej Jezus wysyła Swoich uczniów ponownie na Morze Galilejskie, aby „przeprawili się na drugą stronę”. Przy tej okazji, jednak, nie dołączył do nich. Tym razem nie byłoby Go, aby ich ocalić.

Być może już wiesz, że Morze Galilejskie właściwiej jest opisywać nie jako morze, ale jako jezioro. Ma bowiem jedynie 13 km szerokości i 22 km długości. Z odpowiedniego punktu obserwacyjnego znajdującego się na jednym ze wzgórz, które je otacza, można zobaczyć całą powierzchnię jeziora oraz praktycznie każdą łódź jaka się na nim znajduje.

Z pewnością wiatry zaczęły się tworzyć nad jeziorem, naprzeciw uczniom. Nie były one gwałtowne. Wystarczyły jednak do tego, by poddać próbie ich małą wiarę.

Ponownie powinniśmy zapytać: Czy uczniowie byli w doskonałej woli Bożej? Z pewnością byli. Byli zwyczajnie posłuszni wskazaniom Jezusa, który z pewnością był prowadzony przez Ducha Świętego. Bóg chciał, aby oni wszyscy udali się na drugi brzeg, aby móc służyć ludziom w tamtym regionie. Tak naprawdę Jezus wkrótce podróżowałby w tym samym kierunku, jednak nie łodzią. Uczniowie byli zatem w doskonałej woli Bożej, wykonując Boże zamiary. Czy Bóg wiedział, że pojawią się przeciwne wiatry tego wieczoru nad Morzem Galilejskim? Oczywiście, że wiedział.

Wiosłuj, wiosłuj swą łódkę…

Uczniowie udali się w podróż około wieczora (zobacz Mk 6:46-47). Powiedzmy, że wyruszyli około godziny 19-ej. W najgorszym wypadku musieli wiosłować około 8 km, a może nawet mniej (z Betsaidy do Kafarnaum).

Z początku szło im lepiej, ale kiedy przepłynęli jakieś pięć i pół kilometra, wiatr zaczął wiać z naprzeciwka. Mimo wszystko nadal wiosłowali. Jednak kiedy Jezus zaczął do nich iść po wodzie, Biblia mówi, że było wtedy „około czwartej straży nocnej” (Mk 6:48). Oznacza to mniej więcej godzinę między trzecią a szóstą rano. Zatem coś, co miało zająć około kilka godzin, zajęło im być może nawet jedenaście, a już na pewno osiem godzin!

Czy możesz spróbować wyobrazić sobie taką scenę rozgrywającą się w łodzi? Przypuszczam, że dwunastu wioślarzy było wycieńczonych. Z pewnością bolały ich plecy, ramiona i dłonie. Już dawno temu powinni byli spać. Musieli być bardzo zmęczeni i senni. Znajdowali się na powierzchni wody być może od jedenastu godzin i nie robili żadnych postępów.

Mogę sobie wyobrazić Filipa, który rzuca swoje wiosło i woła: „Panowie, to jest bez sensu. Postawmy żagle i płyńmy z powrotem”.

Andrzej: „W żadnym wypadku! Przepłynęliśmy już za wiele by się poddać!”

Jakub: „Zgadzam się! Jezus powiedział nam, że mamy się udać na drugi brzeg. Zapomnieliście już jak dwa tygodnie temu napomniał nas kiedy spanikowaliśmy na tym samym jeziorze?”

Piotr: „Oczywiście! Ale wtedy było nieco inaczej. Jezus był wówczas z nami. To niedorzeczne!”

Jan: „Chłopaki, uspokójcie się! Mamy chodzić w miłości w stosunku do siebie nawzajem tak jak Jezus nas uczył”

Bartolomeusz: „I kto to mówi?! Ten który potajemnie chce zasiąść po prawej ręce Jezusa w Jego Królestwie! I ty mówisz nam, że mamy chodzić w miłości?”

Tadeusz: „Chłopaki, uspokójcie się! Może powinniśmy zrobić to, co zrobił Jezus i kazać wiatrom się uspokoić?”

Tomasz: „Nie chcę być uznanym za niewiernego Tomasza, ale nie sądzę, aby jakiekolwiek z naszych nagan wiatru mogło cokolwiek zmienić”

Czy dostrzegasz tę sytuację? Wyobrażam sobie Jezusa, patrzącego na całą tę scenę z dogodnego miejsca na wzgórzu, ze smutkiem kiwając głową, kiedy słyszy argumentów Swych uczniów, niosące się jak echo po tafli jeziora. Po przeczekaniu od ośmiu do jedenastu godzin demonstracji ich małej wiary, być może mocno wzdycha, wstaje i idzie w dół wzgórza i zaczyna iść w ich kierunku po wodzie.

Kiedy dwunastu uczniów zobaczyło Jezusa idącego po wodzie, byli przerażeni i kto mógłby się im dziwić? Jezus zapewnił ich, że nie widzą ducha, a potem ofiarował im lekcję wiary.

Piotr powiedział: „Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie” (Mt 14:28). Jezus odpowiedział: „Przyjdź!” i Piotr wyszedł z łodzi na wodę. Dosłownie szedł z wiarą. Wiedział, że jest w doskonałej Bożej woli, stąpając po wodzie ponieważ otrzymał zapewnienie Jezusa.

Ale potem spojrzał na wiatr i na fale. To niemożliwe! – pomyślał i w Biblii czytamy, że zaczął wówczas tonąć. Jezus uratował go i bezpiecznie mógł powrócić do łodzi. Jednak kiedy to się stało, Jezus powiedział do Piotra: „O małowierny, czemu zwątpiłeś?” (Mt 14:31).

Wyraźnie widzimy, że to właśnie zwątpienie spowodowało, że Piotr zaczął tonąć i wydaje się rozsądnym wniosek, że te same zwątpienie trzymało uczniów całą noc na Morzu Galilejskim. Nie ma żadnego zapisu, jakiejkolwiek próby „ćwiczenia” wiary po ich stronie, a Biblia mówi, że byli „utrudzeni wiosłowaniem” (Mk 6:48) kiedy przyszedł do nich Jezus.

To przypomina mi wielu z nas, włączając także mnie. Jesteśmy wykończeni pracą przy wiosłach naszego życia, próbując z całych naszych sił przejść przez trudności. Powinniśmy zrobić to, co także powinni byli zrobić uczniowie. Powinniśmy porzucić wiosła (co oznacza nasze własne trudy, wycieńczenie i martwienie się) i wyciągnąć nasze ręce w chwale ku Bogu, wierząc w Jego pomoc. Poza Nim, niczego nie możemy uczynić, ale dzięki Niemu, możemy wszystko.

Inne próby

Nie mamy aż tyle miejsca, aby przeprowadzić w tym miejscu szczegółowego studium duchowego wzrostu dwunastu uczniów Jezusa, czy przyjrzeć się każdej szansie, jaką Bóg im dawał, aby mogli rozwijać swą wiarę. Pozwólcie mi jednak, że w skrócie nadmienię, że musieli uwierzyć Bogu w codzienne zaopatrzenie, kiedy Jezus wysyłał ich dwójkami. Nie pozwalał im zabierać ze sobą żadnych pieniędzy ani żadnej torby do noszenia najpotrzebniejszych rzeczy (zobacz Mt 10:9-10). Musieli ufać Bogu każdego dnia.

Miesiące później Jezus zapytał ich: „Gdy was posłałem bez trzosa, bez torby, bez sandałów, czy brakowało wam czegoś?” (Łk 22:35). Nauczyli się ufać Bogu w kwestii zaspokajania ich potrzeb.

Dwunastu musiało nauczyć się ufać Bogu za słowa, które mieli mówić, ponieważ Jezus nawet nie pozwalał im przygotowywać się do obrony przed ich oskarżycielami. Musieli wierzyć Duchowi Świętemu, aby dawał im „usta i mądrość, której nie będą mogli się oprzeć, ani jej odeprzeć wszyscy ich przeciwnicy” (Łk 21:15).

Piotr także musiał raz zawierzyć Bogu, że zapewni mu pieniądze z ust ryby na podatek (zobacz historię opisaną w Mt 17:24-27).

Dziewięciu uczniów nie zaufało Jezusowi, kiedy dał im autorytet nad wszystkimi nieczystymi duchami. Gdy Jezus znalazł ich, niemogących wypędzić demona z młodego chłopca, ostro ich upomniał za brak wiary (zobacz Mt 17:14-20).

Dwukrotnie (czy możesz zgadnąć dlaczego było to dwa razy?) dwunastka doświadczała rozwoju wiary, kiedy mieli za zadanie rozdzielić kilka bochenków chleba oraz kilka ryb tysiącom ludzi. Możesz nawet zauważyć, że kiedy Jezus nakarmił pięć tysięcy (pierwszy raz, kiedy rozmnożył jedzenie), najpierw zapytał Filipa: „Gdzie mamy zakupić chleba, aby mogli się pożywić? A mówił to, wystawiając go na próbę; sam bowiem wiedział, co miał czynić” (J 6:5-6, dodano podkreślenie).

W związku z tą samą historią dotyczącą nakarmienia pięciu tysięcy, Mateusz, Marek oraz Łukasz, wszyscy zapisali, że uczniowie Jezusa przyszli do Niego i zażądali, aby wysłał tysiące do okolicznych wiosek, by kupili sobie coś do jedzenia. Odpowiedź Jezusa była zdumiewająca: „Nie trzeba, żeby odchodzili, dajcie wy im jeść!” (Mt 14:16). Tak samo jak Filip, byli oni poddani próbie. Jezus obserwował ich odpowiedź. Czy odpowiedzą z wiarą czy ze zwątpieniem?

Jeśli Jezus mówi ci, że możesz nakarmić tysiące z pomocą kilku bochenków chleba oraz kilku ryb, wówczas możesz! Po prostu zacznij rozdzielać to, co masz i wtedy zobaczysz cud. Niestety, dwunastu zareagowało ze zwątpieniem: „Mamy tutaj tylko pięć chlebów i dwie ryby” (Mt 14:17).

Wiele razy uczniowie ćwiczyli swoją wiarę, kiedy służyli potrzebującym. Jezus przykazał im: „Chorych uzdrawiajcie, umarłych wskrzeszajcie, trędowatych oczyszczajcie, demony wyganiajcie” (Mt 10:8). Wszystkie te rzeczy wymagają wiary.

Ponownie, nie mam tutaj tyle miejsca, aby przestudiować z Tobą każde wydarzenie ze „szkolenia” apostołów. Chciałem jedynie, abyś mógł zobaczyć, że Bóg ćwiczył ich w bardzo podobny sposób, w jaki ćwiczył także dzieci Izraela. I będzie oczywiście podobnie czynił z nami, ponieważ Bóg nigdy się nie zmienia.

Czy zaczynasz rozpoznawać już teraz Boże próby w twoim życiu? Przychodzą one często w formie problemów i trudności!